„Auto motor i sport” nr 10 (233) z X.2010
Stron: 164 (z okładką)
Cena: 8,50zł
Koszt 1 strony: blisko 5,2 grosza
Warto kupić? Tak
O jakich markach piszą lub choćby wzmiankują: Citroën, Peugeot, Renault (+Dacia)
Jakie modele opisano/pokazano/wspomniano: C4, C5, Xsara, 206, 207, 4007, City, Clio, Espace, Latitude, Megane, Safrane, Scenic, Vel Satis, sportowe
Renault powraca, po niedawnym zaprzestaniu produkcji modelu Vel Satis, do segmentu E. Czyni to autem o nazwie Latitude, które można już od dwóch tygodni oglądać na żywo na paryskim salonie samochodowym (wkrótce nasze relacje z tej imprezy), a zadebiutowało w sierpniu w Moskwie na tamtejszych targach branżowych. Możecie o nim też poczytać na stronach 14-15 dezaktualizującego się już powoli październikowego wydania „Auto motor i sport”. Długość 488 cm, szerokość 183 cm i 150 cm wysokości zapewnić powinny sporo miejsca dla podróżnych i kierowcy, a o komfort zadba nie tylko po francusku zestrojone zawieszenie, ale i sporo gadżetów uprzyjemniających podróż.
Latitude bazuje na Samsungu SM i również jest produkowany w Korei na mocy porozumienia pomiędzy obydwoma firmami, które liczy sobie już 10 lat.
Przy okazji tekstu o Latitude i kilku zdjęć tego samochodu przypomniano też dwóch jego poprzedników – Renault Safrane i Vel Satisa.
Fragment Citroëna Xsary można dostrzec na zdjęciu zamieszczonym na stronie 20.
Renault City, to pomysł na samochód oparty o Smarta, który powstawał będzie w efekcie współpracy francuskiego koncernu z Mercedesm. Wspomniano o nim i pokazano jego wizualizację na stronie 22.
Renault Espace wymieniono w roli konkurenta dla testowanego na stronach 40-41 Forda galaxy.
„Cenowy arystokrata”, to tytuł artykułu poświęconego Peugeotowi 4007, dokładnie temu samemu, którego ja miałem okazję testować przed dwoma miesiącami. Z testem zamieszczonym w „Amis” nie jestem jednak w stanie zgodzić się w całej rozciągłości. Krytyce poddano bowiem m.in. widoczność do tyłu. Owszem – kamera pomaga, ale z widocznością w lusterkach – dużych zewnętrznych i sporym wewnętrznym – nie jest źle, co podkreśliłem w naszym teście. Również fotel kierowcy nie sprawił na mnie kiepskiego wrażenia, jak na Redaktorze Hutyrze – owszem, ma nieco za krótkie siedzisko, ale nie miałem najmniejszych problemów z takim ustawieniem go pod swoją sylwetkę, by podróżowało mi się wygodnie.
Autor testu docenił jednakże właściwości trakcyjne Peugeota, a więc potwierdził moje odczucia. A przypomnę, że miałem okazję (i przyjemność!) wjeżdżać 4007-ką na beskidzką Wierchomlę i jeździłem tam po grząskich po sierpniowych opadach łąkach. I było świetnie!
Nie wiem też, jakim cudem udało się chłopakom z „Amis” osiągnąć aż blisko 12-litrowe spalanie w tym samochodzie, nawet podczas dynamicznej jazdy. Osobiście nie jeżdżę, jak maruder, lubię naciskać prawy skrajny pedał (w tym wypadku prawy, bo były tylko dwa), ale zbliżyłem się co najwyżej do wartości ok. 10 litrów na setkę.
Na koniec, żeby dobić Peugeota, oferowanego w Polsce tylko z dieslem 2.2 HDi, Autor napisał, że najtańszego Outlandera można kupić z dwulitrową benzynówką i pewnie dlatego niemal bliźniacze Mitsubishi tak dobrze się sprzedaje, podczas gdy Peugeot 4007 jest raczej rynkową ciekawostką – różnica w cenie tych samochodów sięga 38,5 tys. zł. Ale uczciwiej byłoby napisać, ile kosztuje Outlander z dieslem.
Ostatecznie oceniono 4007-kę na trzy gwiazdki na pięć możliwych krytykując wysoką cenę, zbyt wolno działającą dwusprzęgłową skrzynię oraz wysokie zużycie paliwa.
Test francusko-japońskiego SUV-a znajdziecie na stronach 42-44.
A kolejne auto francuskiej marki przedstawiono już na stronach 46-47. To bielutki Citroën C5 napędzany topowym silnikiem 3.0 HDi. Jednostkę napędową oceniono bardzo wysoko – pracuje kulturalnie, zapewnia niezłe osiągi, a przy tym pali całkiem przyzwoite ilości oleju napędowego, jak na silnik sześciocylindrowy. Średnie spalanie w teście wyniosło tylko 8,9 litra na 100 km.
Zawieszenie hydropneumatyczne najnowszej generacji idealnie izoluje pasażerów od podłoża. Podobnie działa znakomite wyciszenie wnętrza z klejonymi szybami dbającymi o uszy osób jadących takim autem.
I w zasadzie jedynym problemem wydaje się cena takiego samochodu – to cennikowo blisko 190 tys. zł. Ale „Amis” nie byłby sobą, gdyby nie znalazł innych minusów: dość małego bagażnika, słabej zwrotności i mało sportowego trybu „sport”. Dobrze chociaż, że zalet jest więcej, choć i tak na pięć gwiazdek auto w miesięczniku nie zasłużyło – zdają się one być zarezerwowane dla konstrukcji niemieckich…
Jakby mało było komuś tekstów o francuskich autach, to niech zajrzy na stronę 48. Zaprezentowano tam Renault Megane CC najnowszej generacji, które zadebiutowało w marcu na salonie w Genewie, a w Polsce dostępne jest od wczesnego lata. „Amis” przetestował samochód napędzany benzynowym silnikiem 1.4 TCe o mocy 130 KM, z którego napęd na koła przekazuje dwusprzęgłowa skrzynia biegów.
Coś mi się jednak wydaje, że albo korekta miesięcznika, albo Autor artykułu popełnili spory błąd określając powierzchnię dachu na… 1 m². Potem jednak jest nieco lepiej – Redaktor Czajkowski dobrze ocenił materiały wykończeniowe i ich montaż, świetne wyposażenie i dbałość o wygodę kierowcy i pasażera. Pasażera, bo na tylnych miejscach specjalnie dużo przestrzeni nie przewidziano, co jest cechą charakterystyczną kabrioletów i samochodów typu CC w segmentach niższych, niż klasa D.
Autor docenił również bezpieczeństwo – Megane CC czerpie garściami z dorobku firmy w tym zakresie. Auto dobrze się prowadzi, zawieszenie zapewnia sporo komfortu, a benzynowy silnik zadowolić się powinien średnio niespełna 10 litrami benzyny. Cóż – Megane CC najnowszej generacji waży 1,5 tony…
Cztery samochody segmentu D w nadwoziach kombi porównano na stronach 60-64. Jak na tak duże auta, to test jest malutki, zwłaszcza, że pierwsze 1,5 strony zajmuje duże zdjęcie testowanych aut. A są to Mazda 6, Opel Insignia, Renault Laguna i Škoda Superb. Wszystkie oczywiście z dieslami, a test powstał w niemieckiej mutacji pisma.
Francuskie kombi pochwalono za układ czterech skrętnych kół, dobre wyciszenie wnętrza i żwawo oddający moc silnik, ale skrytykowano za niezbyt czuły układ kierowniczy, największe w teście spalanie i niezbyt duży bagażnik. Mimo to Laguna wyrównała wynik samochodu roku, czyli Opla Insigni. Niestety oba auta zdobywając po 347 punktów ustąpiły Mazdzie 6 „wycenionej” na 19 oczek więcej. Oczywiście konkurencję zdeklasowała Škoda Superb, której przyznano aż 372 punkty. Ale to było przecież do przewidzenia…
Peugeota 207 i Renault Clio wymieniono pod koniec artykułu poświęconego historii testów zderzeniowych, jaki znajdziecie na stronach 78-81.
Na stronie 83. pokazano też wyniki testu zderzeniowego nowego Citroëna C4.
Wśród samochodów marzeń, które można kupić na rynku wtórnym, wymieniono Peugeota 206 RC (na stronie 104.).
Francuskie oraz rumuńsko-francuskie auta (pozwolicie, że nie będę ich wymieniał) wystąpiły w roli kandydatów w plebiscycie Best Cars 2011. Znajdziecie je, oraz informacje o tym, jak głosować i co za to grozi ;-) na stronach 113-137.
Renault Scenic jest samochodem, którym jeździ jeden z czytelniczych jurorów oceniających (na stronach 138-139 Opla Astrę IV.
Wspólną relację z rajdów Rzeszowskiego i Warszawskiego, a w niej wzmianki o Peugeotach 207 S2000 zamieszczono na stronach 152-153.
Dwie kolejne strony poświęcono na artykuł traktujący o wyścigu o Grand Prix Belgii. Nie mogło tam zabraknąć zdjęć i wzmianek o bolidach i kierowcach teamów Renault i Red Bull-Renault.
I to już wszystko, co napisano w październikowym numerze „Auto motor i sport” o francuskich samochodach. Warto kupić.
Krzysiek Gregorczyk
Najnowsze komentarze