Wiedzieliście, że w Polsce mamy Jezioro Francuskie? Ja, choć parę lat temu byłem w jego okolicach, nie zdawałem sobie z tego sprawy. Na szczęście teraz, podczas prasowej premiery poliftingowego Peugeota 208, tę wiedzę uzupełniłem. Podzielę się z Wami za chwilę informacjami, jak tam dotrzeć, a przy okazji pokażę lekko zmienionego miejskiego „lewka”, który na zewnątrz zmienił się nieznacznie, za to pod maskę i do wnętrza trafiło trochę więcej nowości.
Na prasowej premierze odbywającej się na malowniczej Warmii mieliśmy do dyspozycji dwadzieścia kilka 208-ek – wszystkie dokładnie takie same! Dokładnie – od koloru nadwozia i felg, przez poziom wyposażenia, aż po jednostki napędowe. Jeździliśmy autami polakierowanymi na nowy kolor określany przez Peugeota mianem Orange Power, pod maskami których pracowały benzynowe trzycylindrowe silniki 1.2 PureTech o mocy 110 KM z systemem Stop&Start. Napęd na koła przekazywany był przez pięciobiegowe skrzynie manualne. Czarne felgi ozdobiono białym elementem dającym znakomity efekt wizualny, zwłaszcza podczas wolnej jazdy. Nic dziwnego, że masa pomarańczowych 208-ek wzbudzała zainteresowanie w okolicach Iławy.
Samochód zmienił się nieznacznie. Największe zmiany dotknęły pasa przedniego – lekko zmieniony grill z efektem 3D, światła dzienne 3D LED, nowe lakiery (w tym strukturalne matowe w dość rozsądnych cenach – będzie je można zamawiać już od poniedziałku w Polsce).
Pojawiły się nowe elementy wyposażenia: system aktywnego hamowania Active City Brake, funkcja Mirror Screen pozwalająca na wyświetlanie na samochodowym ekranie tego, co na smartfonie (po połączeniu ich kablem USB), kamera cofania, czy system Park Assist wspomagający zwłaszcza niewprawnych kierowców w procesie parkowania. No i oczywiście nowe silniki w gamie tego zgrabnego autka.
Jak wiecie od dawna chwalę trzycylindrowe jednostki benzynowe PSA. To dobre silniki, świetnie wyważone, o wysokiej kulturze pracy, atrakcyjnym spalaniu, pracujące cicho i wydajnie. Zapewniają dobre przyspieszenie, znakomitą elastyczność i odpowiedni poziom mocy. 110 KM w autku segmentu B, to moc co najmniej wystarczająca, zwłaszcza, że Peugeot 208 jest samochodem relatywnie lekkim. Podczas testu odbytego w ramach premiery prasowej pokonałem nieco ponad 100 km (trasa wytyczona przez Organizatorów liczyła sobie ok. 60 km, ale ja jak zwykle jeździłem własnymi drogami), z licznymi zatrzymaniami, z częstym gaszeniem silnika i jego włączaniem, z odcinkami jazdy bardzo dynamicznej, po drogach asfaltowych, brukowanych i ziemnych. Średnia prędkość wyniosła 39 km/h, czyli niezbyt wiele, a auto spaliło na dystansie 103 kilometrów średnio 5,4 l/100 km. To dobry wynik. I zupełnie nie oszczędzałem benzyny ;-)
Wkrótce z tym silnikiem dostępna będzie także automatyczna sześciobiegowa skrzynia dostarczana przez japońską firmę Aisin. Nie przewiduje się natomiast w polskiej ofercie mocniejszych silników, poza wersją GTi napędzaną przez 208-konny silnik 1.6 THP. Trochę szkoda, bo 130-konna wersja czyniłaby z 208-ki pewnie niezłego wariatuńcia, acz jeszcze bez mocno sportowych zapędów. Niestety – nic z tego nie będzie.
Ale już 110-konny silnik potrafi dać temu zgrabnemu autku sporo wigoru. Moc jest rozwijana płynnie już od niskich obrotów (to oczywiście dzięki turbosprężarce), i ładnie oddawana do co najmniej 5.000 obr./min., a nawet później jakiejś zadyszki Peugeot 208 nie dostaje. Wzbudza tylko zdziwienie niektórych policjantów ;-) acz nie na tyle wielkie, by wyciągali lizaka i zatrzymywali kierowcę, zwłaszcza poza terenem zabudowanym. Natknąłem się na dwóch takich funkcjonariuszy, których zainteresował rozkręcający się całkiem dynamicznie silnik, ale prędkości przy tym nie miałem nadmiernie wysokiej – jechałem na niskich biegach. Niemniej jednak silnik dało się już usłyszeć. Pusta droga, więc pozwoliłem sobie sprawdzić, jak to się odbywa i muszę przyznać, że nawet mi się podobało. Tak, zdaję sobie sprawę z faktu, że 130-konna wersja tego silnika dałaby jeszcze przyjemniejsze odczucia, ale jako się rzekło – nie sprawdzimy tego w naszym kraju. A czy w innych? Trudno w tej chwili jeszcze wyrokować, jak inni importerzy będą budować gamę. Postaram się zresztą napisać na temat tegoż budowania odrębny tekst, by uświadomić Wam, jak to jest, że w innych krajach coś się kupić da, a w Polsce nie.
Odświeżony Peugeot 208 za trzy dni – od 15. czerwca – trafi do salonów. Importer spodziewa się podobnego miksu sprzedaży, jak dotychczas, a więc dominacji wersji droższych. Najtańsza, na jaką natkniecie się w reklamach telewizyjnych chociażby, kosztuje 41.700 zł, a jest napędzana 68-konnym silniczkiem 1.0 PureTech o mocy 68 KM. Wystarczy dla osób, które się przemieszczają ;-) ale w Polsce wybiera ją naprawdę niewielu klientów – przedstawiciele Peugeota mówili o dosłownie 1% kupujących 208-kę!
Ceny odmian droższych przedstawiają się następująco:
– 3d Active 1.2 PureTech 82 KM manual – 51.700 zł;
– 3d Active 1.2 PureTech 82 KM ETG5 S&S – 55.800 zł;
– 3d Allure 1.2 PureTech 110 KM manual S&S – 61.100 zł;
– 5d Active 1.2 PureTech 82 KM manual – 52.900 zł;
– 5d Active 1.2 PureTech 82 KM ETG5 S&S – 57.000 zł;
– 5d Active 1.6 BlueHDi 75 KM manual – 61.200 zł;
– 5d Active 1.6 BlueHDi 100 KM manual S&S – 67.100 zł;
– 5d Allure 1.2 PureTech 82 KM manual – 57.600 zł;
– 5d Allure 1.6 BlueHDi 100 KM manual S&S – 71.800 zł;
– 5d Allure 1.2 PureTech 110 KM manual S&S – 62.300 zł;
– 5d Allure 1.2 PureTech 110 KM AET6 S&S – 67.300 zł.
Można się zdecydować na dodatkowe pakietów wyposażenia:
– Active+ w skład którego wchodzą automatyczna klimatyzacja, czujniki parkowania z tyłu i skórzana kierownica – teraz tylko 690 zł, zamiast 2.300 zł;
– Allure+ w skład którego wchodzą nawigacja, wi-fi, MirrorScreen, czujniki parkowania z tyłu podłokietnik i elektrycznie sterowane szyby tylne – teraz tylko 1.990 zł, zamiast 4.000 zł.
Poza tym dla wersji Active i Allure dostępne są cztery pakiety personalizacyjne w cenach 600 zł bądź 1.800 zł.
Peugeot 208 nie jest samochodem tanim, ale oferuje naprawdę sporo za pieniądze, jakich oczekuje dealer. Postaramy się za jakiś czas sprawdzić, co za podobną kasę oferuje konkurencja, ale tymczasem proponuję sprawdzić, co można „wyrwać” u Peugeota. Mój kolega właśnie zamówił 208-kę (przedliftingową) i uzyskał ok. 10.000 zł rabatu! I to nie na najdroższej wersji – wybrał 82-konnego PureTecha! Jeśli więc nie zależy Wam na drobnych zmianach liftingowych, to teraz jest idealna okazja, żeby wziąć 208-kę, tym bardziej, że z reguły będzie chodziło o samochody już wyprodukowane, a więc dostępne niemalże od ręki.
A teraz parę słów na temat Jeziora Francuskiego. To popularna w tamtych stronach nazwa, choć oficjalnie nazywa się Sałk, albo Sauk – natrafiłem na dwie takie nazwy. Położone jest niedaleko Góry Dylewskiej, najwyższego wzniesienia całej północno-wschodniej Polski. Do samego Jeziora najwygodniej jest dotrzeć od strony wioski Miejska Wola położonej na zachód od większego Szczepankowa, bądź od Pietrzwałdu, ale ta druga droga jest brukowana, a więc wolniejsza i mniej wygodna, za to bardziej malownicza – mi udało się natknąć na sarny i mnóstwo ptactwa.
Ze wspomnianej Miejskiej Woli ruszacie drogą na południowy zachód i po mniej więcej kilometrze docieracie do drogi prowadzącej w prawo. Wjechać w nią nie można, ale zostawiając samochód gdzieś w pobliżu możecie ruszyć pieszo i po góra 200 metrach docieracie do skraju Jeziora Francuskiego.
Skąd taka nazwa? Mało to przyjemna historia, ale jak głoszą podania przebywająca w pobliskim Pietrzwałdzie armia napoleońska nie w każdej kwestii była bohaterska i nienagannie zachowująca się. Francuski szyk niekoniecznie dotyczył wojska, ale to taka służba, że – zwłaszcza w czasach wojny – są mało rozkoszni. Zgodnie z przekazami sprzed dwóch stuleci grupa żołnierzy armii napoleońskiej dokonała gwałtu na mieszkankach wsi. W odwecie za ten haniebny czyn miejscowi chłopi utopili w jeziorku siedemnastu żołnierzy, za co z kolei wieś spacyfikowano, a chłopów, którzy dokonali samosądu, wymordowano. A utopieni żołnierze dali nazwę malowniczemu zbiornikowi wodnemu.
Dziś jezioro znajduje się na terenie faunistycznego rezerwatu „Jezioro Francuskie” utworzonego 52 lata temu. Główną rośliną chronioną w rezerwacie jest wierzba borówkolistna, jednakże przeważającą część drzewostanu tworzą buki.
Przy odrobinie szczęścia natkniecie się na sarnę, jelenia, dzika, lisa, borsuka, tchórza, łasicę, nie będzie też niczym dziwnym zobaczenie wiewiórki. Również ptactwo wodne i nie tylko jest dość licznie reprezentowane. Nie przestraszcie się zaskrońca, padalca, czy jaszczurki zwinki, ale uważajcie też na żmiję zygzakowatą. W jeziorze dominują płocie, leszcze, szczupaki i okonie, ale że to rezerwat, więc łowienia ryb Wam nie polecam. Lepiej znaleźć inne jeziorko, których w tych okolicach trochę jest, i tam spróbować szczęścia ze spławikiem.
Powierzchnia rezerwatu przekracza 13,5 hektara, z czego blisko 3 hektary zajmuje Jezioro Francuskie. Poniżej możecie obejrzeć troszkę zdjęć, jakie zrobiłem z południowo-wschodniego brzegu tego uroczego, dzikiego zbiornika wodnego.
A jeśli już będziecie w tych okolicach, to zajedźcie – najlepiej od strony Wysokiej Wsi (na południe od Pietrzwałdu) pod Dylewską Górę, morenowe wzniesienie na przedpolach Grunwaldu, choć pola średniowiecznej bitwy stamtąd nie zobaczycie – zasłania je las. Nawet ze szczytu zbudowanej tam kilkumetrowej wieży obserwacyjnej, na którą warto wejść, by podziwiać panoramę, nie dostrzeżecie pola bitwy, ani nawet pomnika, acz na samą wieżę warto się wspiąć.
Co innego, gdyby dało się wejść na 37-metrową wieżę obserwacyjną służącą do wypatrywania ewentualnych pożarów, ale po remoncie od pięciu lat nie można tam wchodzić turystom. A szkoda, bo widok stamtąd musi być imponujący! Za to podjechać można niemalże pod obie wieże i w dodatku da się tam bezpłatnie zaparkować ;-)
I na koniec wracamy do francuskich kwestii motoryzacyjnych. Taka mała ciekawostka – Peugeot podczas przerwy kawowej zaprosił nas do Experta z ekspresem ;-) To ewidentnie protoplasta Peugeota FoodTrucka pokazanego wczesną wiosną bieżącego roku. Ale kawa przygotowana przez baristę obsługującego ekspres była rewelacyjna!
Krzysztof Gregorczyk
Najnowsze komentarze