Nie da się ukryć, że albo Niemcy produkują tak niezawodne auta (co jest nierealne), albo w jakimś sensie promują swoje marki. Trudno mi powiedzieć, jak to wygląda w rzeczywistości, ale jestem pewny, że doświadczenia wyniesione na naszych drogach byłyby zgoła odmiennie. Choćby dlatego, że stan dróg, ich ilość w odniesieniu do kategorii (autostrady, drogi ekspresowe, krajowe, lokalne) jest diametralnie różna w tych dwóch sąsiadujących ze sobą krajach. Niemniej jednak jako ciekawostkę traktuję zwykle doniesienia niemieckich instytucji o niezawodności, bądź awaryjności różnych modeli aut. Dziś kolejna taka ciekawostka :-)
Citroën C4 Picasso znalazł się na drugim miejscu (w swojej klasie) listy najbardziej niezawodnych samochodów, sporządzonej przez ADAC. Niemiecki Automobilklub uwzględnił w swoim zestawieniu samochody w wieku od jednego do sześciu lat, a dane odzwierciedlają liczbę awarii, jakim uległy samochody w trasie. Żeby model trafił do rankingu musi być produkowany przez co najmniej trzy lata w niezmienionej (poza drobnymi zmianami liftingowymi) formie, a roczna liczba rejestracji w Niemczech musi sięgać co najmniej 10 tysięcy. W oparciu o te kryteria ADAC sklasyfikował raptem 92 modele, czyli niewiele, jak na tak wielki i bogaty rynek.
Niemal w każdej klasie w rankingu królują marki niemieckie, w dwóch – japońskie. Wśród aut małych najmniej ulega awariom Mitsubishi Colt, zaś wśród minivanów – Mitsubishi Space Star. Poza tymi dwoma wyjątkami w pierwszej trójce każdej z ośmiu klas znalazły się jeszcze tylko dwa samochody spoza Niemiec – to właśnie Citroën C4 Picasso zajmujący drugą pozycję w klasie minivanów, i Mazda 5, którą w tej samej kategorii sklasyfikowano na miejscu trzecim.
I zastanawiam się, jak to jest. Bo owszem – mógłbym uznać, że niemieckie samochody rzadziej ulegają awariom, ale znając trochę statystykę i rachunek prawdopodobieństwa jakoś nie bardzo takiej wierze mogę ulec. Może jest tak, że o wiele łatwiej jest o serwis każdej z niemieckich (a więc rodzimych) marek w byle mieścinie, aniżeli o stację obsługi znającą się i mającą odpowiedni sprzęt diagnostyczny dla samochodów francuskich, czy japońskich. A może po prostu Niemcy w swej dumie wolą zepchnąć zepsutego Volkswagena z autostrady choćby i do rowu, niż przyznać się, że owoc niemieckiej myśli technicznej po prostu się zepsuł…
KG
Najnowsze komentarze