Dwulitrowy diesel powinien wrócić do oferty Stellantis przynajmniej do czasu, gdy stosowanie silników spalinowych będzie możliwe. Nic nie stoi na przeszkodzie, poza planami finansowanymi Tavaresa, aby to zrobić. Techniczne jednostki te są przecież wciąż produkowane!
Dlaczego Stellantis nie oferuje silników 2.0 BlueHDi w Europie w samochodach osobowych? Odpowiedzi na to pytanie należy szukać nie w działach technicznych, a w zarządzie, planowaniu i księgowości. Carlos Tavares prowadził bowiem optymalizację kosztów i ściśle przestrzega planu, by zredukować je o 50%. Wśród kosztów, których nie chce ponosić – poza ograniczaniem produkcji, zwalnianiem ludzi z pracy, zmniejszaniem sieci dealerskiej – jest też sprawa opłat za emisję dwutlenku węgla i jednostki napędowe, które emitują więcej niż dozwolone normy, więc nie są produkowane, aby ograniczyć kary.
Klienci chcieliby mieć wybór
Jednak Stellantis nie żyje w próżni rynkowej. Największy konkurent, przynajmniej z punktu widzenia części rynków, czyli grupa Volkswagena, diesla oferuje i nawet jeśli jest to silnik droższy oraz wybierany zdecydowany mniej chętnie, to po prostu w ofercie być powinien. Dwulitrowy diesel o mocy 180 KM bardzo dobrze pasuje do samochodów w rodzaju Citroëna C5 Aircrossa, Peugeot 5008, DS 7 – i zapewne wielu innych. Mógłby więc znaleźć się w ofercie – i nawet jeśli kupowałoby go mniej osób – poszerzałby gamę dostępnych jednostek napędowych.
Koncern myśli jednak inaczej
W Stellantis wszystko jest kosztem. Z punktu widzenia Carlosa Tavaresa jednostka 2.0 HDi jest silnikiem niszowym, który generowałby nadmierne koszty przy produkcji (bo mała), przy sprzedaży (bo nieduża) i przy serwisie (bo trzeba utrzymywać magazyn części oraz bieżące szkolenia). Nie patrzy też na Volkswagena tylko raczej na inne firmy, które też wycofały diesla z osobówek. Efekt? O 2.0 HDi możemy zapomnieć
A może mocniejsza benzyna w miękkiej hybrydzie?
Stellantis nie oferuje już dzisiaj silników 1.6 PureTech w wersja 180 i 225 KM. Realna oferta napędów to 136 KM jako miękka hybryda, 1.5 blueHDi 130 KM oraz mocne, ale dość drogie napędy typu PHEV. Tavares traktuje to jako etap przejściowy do elektryków i nie chce najwyraźniej poszerzyć propozycji o MHEV 180-225 KM. A szkoda, bo taka jednostka byłaby zdecydowanie milej widziana przez klientów. W ten sposób ogranicza grono klientów na wiele modeli, ale najwyraźniej dla niego to… oszczędności, a nie problem.
Zobacz: Wiadomości motoryzacyjne. Codziennie, aktualne, ciekawe
Tavares szuka oszczędności
Mniejsza produkcja to mniejsze zatrudnienie a więc oszczędności! Krótkotrwały zysk, który wykaże w bieżącym roku finansowym i powiększy sobie premię. A że za kilka lat udział Stellantis może jeszcze bardziej spaść? On już szefem koncernu nie będzie.
Zobacz: Testy nowych i używanych samochodów. pomiary, spalanie, opinie
Zapomnij o 2.0 HDi
Niestety dwulitrowego diesla w autach osobowych Stellantis już nie będzie. Na szczęście koncern poszedł po rozum do głowy w przypadku 1.5 BlueHDi i przynajmniej ten silnik wrócił do oferty, chociaż nie wiadomo na jak długo. Ale pojawia się z powrotem, na razie nieśmiało, w Berlingo czy Partnerze, co się chwali. Sam Tavares dość niekonsekwentnie – jak to on – przyznał, że elektryki nie są dla wszystkich. Diesel też zapewne nie, ale ma przynajmniej spore grono klientów i nie można ich skreślać.
Najnowsze komentarze