Podobno nie kupuje się aut na literę T, bo nie tylko są awaryjne, ale i przynoszą pecha swoim właścicielom. I coś w tym jest, bo jeżdżąc po Polsce nietrudno dostrzec owe auta na poboczu albo na lawecie. Mówi się też, że sznury lawet owych pojazdów ciągną do serwisów o zmroku, wstydliwie ukrywając się przed wzrokiem innych.
Samochody psują się z różnych powodów. Producenci, w pogoni za zyskiem, zmuszają dostawców do oszczędności, co powoduje że podzespoły i części są robione z gorszej jakości materiałów, skraca się okres ich testowania. Niekiedy winny jest użytkownik, który nasłucha się bzdur o niezawodności i nie jeździ do serwisu na przeglądy i wymiany eksploatacyjne, a czasem winna jest ekonomia, bo siła nabywcza spada. Jak dbasz, tak masz. Decyzje ostateczną podejmuje interfejs białkowy pomiędzy kierownicą a gazem i hamulcem.
Kilka dni temu do naszej redakcji napisał sprzedawca Toyoty, który był bardzo niezadowolony, że jeśli piszemy coś na temat tej marki, to nie tak, jak on tego oczekuje. Jego prawo do niezadowolenia, rzecz jasna, szanujemy, podtrzymując swoją opinię na temat samochodów na literę T. Psują się, a może nawet przynoszą pecha swoim właścicielom? Któż to może wiedzieć…
Dyskusje na temat samochodów są tak stare jak świat motoryzacji. I będą trwały nadal. Zestaw liter w naszym języku jest spory, każdy znajdzie więc coś, czego się nie kupuje, także wtedy, gdy będzie to litera z końca alfabetu jak T.
Najnowsze komentarze