Latem 1996 roku zaprezentowano Citroëna Berlingo. To była rewolucyjna konstrukcja. Wraz z Berlingo narodził się bowiem nowy segment w motoryzacji – kombivany. Na Zachodzie nazywa się je m.in. ludospace. Ale tuż po prezentacji Berlingo przygotowano też kilka konceptów, które pokazano jesienią 1996 roku na Salonie Samochodowym w Paryżu. Wśród nich był Citroën Berlingo Bulle.
W opracowaniu koncepcji Berlingo brało udział słynne włoskie biuro stylistyczne Bertone. Ale francuski kombivan nie był, bynajmniej, pierwszym owocem sąsiedzkiej współpracy. Studio Bertone brało udział w projektowaniu takich legend, jak Citroëny BX, Xantia oraz XM. Ale Citroën Berlingo Bulle znacząco odbiegał stylem od kanciastych modeli francuskiej marki opracowanych przez Bertone wraz z centrum stylu Citroëna…
Ostrych krawędzi w nim zwyczajnie być nie mogło – to nie ta sylwetka. Stąd ciekawy pomysł zaokrąglenia karoserii. Karoserii auta rodzinnego, oczywiście. O wersji dostawczej nie mogło tu być mowy. I choć są ludzie, którzy w sylwetce Citroëna Berlingo Bulle doszukują się nawiązań do legendarnego 2CV, to ja widzę tam protoplastę Xsary Picasso.
Citroën Berlingo Bulle wyprodukowany został przez firmę karoseryjną Heuliez. Auto miało czworo dużych drzwi i szeroką pokrywę bagażnika. Zewnętrzne krągłości znalazły swoją kontynuację we wnętrzu pojazdu. Wnętrzu wykończonym skórą, dodajmy. W ciepłych, przyjemnych w odbiorze barwach. Niemalże wszystko, co się tylko dało, zaokrąglono. Przednie światła, tylne zresztą w pewnym stopniu też, zagłówki, nawet koła były okrągłe ;-)
Auto, mimo dość specyficznego kształtu, okazało się bardzo funkcjonalne. Citroën Berlingo Bulle był przestronny, zapewniał przyjemne poczucie komfortu, a do tego był bezpieczny. Solidna konstrukcja nie pozostawiała wątpliwości – tu każdy może się czuć bezpiecznie.
Bulle, podobnie jak pozostałe dwie koncepcje, które towarzyszyły mu na paryskim salonie w 1996 roku, czyli Berlingo Grand Large i Berlingo Coupé de Plage, na zawsze pozostały na etapie studiów, eksperymentów. Za to Berlingo jako takie przetrwało. Od przeszło dwóch dekad jest znakomitym narzędziem do wszystkiego: od przewożenia przedmiotów, nawet bardzo dużych, po długie i wygodne podróże dla całej rodziny.
Krzysztof Gregorczyk; zdjęcia: Citroën
Najnowsze komentarze