Wprawdzie Renault Polska szczególnie promowało nową Lagunę w weekend 19-21.X., ale wcześniej podjęte zobowiązania uniemożliwiły mi wizytę w jakimkolwiek salonie. Stąd też zwróciłem się z prośbą do zaprzyjaźnionego z nami lubelskiego koncesjonera – Renault Carrara – o umożliwienie mi odbycia jazdy próbnej tym samochodem, który ma dźwignąć koncern z pewnej zapaści handlowej. Oczywiście Firma się zgodziła i oto efekt moich doświadczeń. Czas najwyższy na ich publikację, bo od jazd minęło już trzy dni, a mi czas nie pozwolił na zebranie wszystkiego w całość, ale wreszcie jest!
Do dyspozycji dostałem samochód z sześciobiegową manualną skrzynią biegów odbierającą moc i moment obrotowy ze 150-konnego wysokoprężnego silnik dCi. Muszę przyznać, że to znakomite połączenie, które doskonale spisuje się zarówno w mieście, jak i poza nim. Bez problemów wystartujecie spod świateł i to z taką dynamiką, że naprawdę mało kto będzie w stanie dotrzymać Wam kroku, a jednocześnie możecie się rozkoszować bezstresową długodystansową jazdą okupioną niewysokim zużyciem oleju napędowego po autostradach, jakie istnieją w normalnych krajach.
Testowana przeze mnie wersja była dość bogato wyposażona, była to bowiem odmiana Privilege stojąca niemal u szczytu opcji – wyżej jest tylko Initiale. Była jeszcze dodatkowo doposażona w parę drobiazgów, typu bi-ksenonowe reflektory kierunkowe. Nie dane mi było sprawdzić dokładności działania nawigacji, ale tylko dlatego, że oddana mi do dyspozycji nowa Laguna nie miała tego gadżetu. Ale jeszcze nic straconego – samochód dopiero wszedł na rynek!
Był za to komplet elektryki – wszystkie szyby, lusterka (te zresztą nie tylko podgrzewane i regulowane elektrycznie, ale również składane automatycznie), automatyczne światła i wycieraczki, komputer pokładowy itd. Wszystkich opcji nie sposób tu wymienić, ale już wkrótce zaprezentujemy Wam kompletną listę wyposażenia oferowanego w poszczególnych wariantach, jakie można sobie w nowej Lagunie zamówić, bądź otrzymać w standardzie.
Nie jestem specjalnym zwolennikiem rozwiązania zastosowanego – wzorem niemieckich producentów – w nowej Lagunie, czyli kierunkowskazów w lusterkach. Już dużo bardziej podoba mi się to, co wymyślił Citroën w C4 (również C4 Picasso), czyli kierunkowskazy w podstawie lusterek zewnętrznych. Te w Lagunie są na szczęście niezbyt duże i w dodatku umieszczone w dolnej części lakierowanej obudowy lusterka, dzięki czemu nie przynoszą na mysl od razu niemieckich protoplastów, co nieco ratuje ich sytuację w moich oczach ;-)
Jak wspomniałem – „moja” Laguna miała zainstalowane bi-ksenonowe reflektory skrętne. Rysunek świateł jest zresztą bardzo oryginalny. To element, który naprawdę może się podobać.
Sama przednia część nadwozia, zwłaszcza przy sfotografowaniu jej bez ujmowania reszty nadwozia, wygląda dość dynamicznie, choć do drapieżności Peugeotów trochę jej jeszcze brakuje. Dyskretne chromowane listwy w dolnej części nadwozia jeszcze pogłębiają to wrażenie dynamiki.
Jak widzicie – zanim odjechałem Laguną spod salonu Carrary, pozwoliłem sobie ją nieco obfotografować. Kilka ujęć wnętrza, parę zdjęć na zewnątrz – widać spore różnice w stosunku do poprzedniej wersji. Miejsca wewnątrz troszkę przybyło, ale naprawdę wygodnie będzie się w nowej Lagunie czuło cztery osoby. Trzeci pasażer na tylnej kanapie pozwoli odczuć relatywną szczupłość miejsca w tej części nadwozia. Na nogi miejsca jest sporo, ale szerokość kabiny nie poraża. Jest lepiej, niż było w poprzedniej odsłonie, ale wciąż mniej (albo to tylko wrażenie subiektywne), niźli w Lagunie I.
Pewien problem z nogami pojawia się jedynie przy wysiadaniu z tylnej kanapy – można zawadzić stopami o środkowy słupek podczas ich wysuwania z wnętrza pojazdu, ale to w zasadzie problem, który pojawia się w każdym samochodzie klasy średniej, bądź kompaktowej i w żadnym wypadku nie dyskwalifikuje nowej Laguny.
Z przodu problemu z miejscem nie ma żadnego. Powiedziałbym wręcz, że konstruktorzy Renault spojrzeli w kierunku kierowców nieco większej postury, zwłaszcza ludzi o szerokich plecach [i to w ujęciu czysto fizycznym, a nie korupcjogennym ;-)))] – fotele mają niezłe trzymanie boczne, a osoby szczupłe mogą się w nich czuć nieco zagubione. Nie jestem (już) szczupły, a mimo to fotel nie obejmował mnie tak dokładnie, jak czyniłby to, gdybym ważył dobre 20-30 kg więcej. Gdybym więc kupił Lagunę, to spokojnie mógłbym przytyć jeszcze jakieś 30% i byłby to wtedy samochód dla mnie idealny! ;-) Od razu jednak dodam – nawet teraz, ważąc 90 kg, nie czułem się w nim źle! Wręcz przeciwnie – krótka, bo krótka, ale jednak jazda sprawiła mi sporo radości. I o tym już teraz…
Najpierw pojechałem pod górkę, po pofałdowanym bardziej, niż skóra shar-pei’a, asfalcie. Było nieźle. Wtedy udałem się na osiedle domków jednorodzinnych, pełne wąskich, krętych uliczek poprzecinanych w poprzek progami zwalniającymi. Nie osiągałem tam wysokich prędkości (bezpieczeństwo!), ale nie zwalniałem też na owych progach – Laguna wybierała te nierówności naprawdę dobrze! Błyskawicznie tłumiła ruchy nadwozia wywołane podskakiwaniem na „leżących policjantach”, a moja prędkość pokonywania tychże była sporo wyższa, aniżeli innych samochodów jeżdżącym tam w tym czasie. Niektóre niemal się zatrzymywały przed każdym progiem!
Jeżdżąc po tych uliczkach, spotkałem kolegę (pozdrawiam, Piotrze!), który nie mógł – mimo braku czasu – się oprzeć, by nie skorzystać z okazji i nie wsiąść do nowej Laguny. Piotrek jest wyższy ode mnie, a mimo to nie miał najmniejszych problemów z zajęciem wygodnej pozycji za kierownicą. Regulacja foteli jest zresztą na tyle szeroka, że nawet dwumetrowy kierowca nie powinien mieć problemów z dopasowaniem wnętrza do swoich wymiarów, acz wówczas za nim miejsce dość gwałtownie się skurczy.
Nie powinno jednak zabraknąć miejsca w bagażniku – 462 litry, to całkiem przyzwoity wynik w klasie, a funkcjonalność poprawia podwójna podłoga. Wprawdzie pod nią znajdziecie jedynie płytkie profilowane schowki, ale zawsze to dodatkowe miejsce na drobiazgi, które może się przydać. Podłoga zaś jest składana z trzech elementów łączony w poprzek w stosunku do osi samochodu i dodatkowo przytrzymywana u góry w pozycji niemalże pionowej, co ułatwia umieszczanie pod nią drobnych przedmiotów.
Pokrywa bagażnika tego liftbacka unosi się wysoko i nie przeszkadza w żadnym wypadku w chowaniu, bądź wyjmowaniu z niego czegokolwiek. Pewnym utrudnieniem może być jedynie dość wysoki próg załadunku, ale za to na pewno nic Wam z poziomu podłogi nie wypadnie na zewnątrz.
Wróćmy jednak do przestrzeni pasażerskiej. Wnętrze zupełnie nie przytłacza, jest lekkie w formie i chyba jedynie dźwignie po obu stronach kierownicy nie przypadły mi do gustu, ale jedynie pod względem estetycznym – ich funkcjonalności w zasadzie niczego nie mogę zarzucić. Estetyka zaś i pojęcie piękna, to czysto indywidualna sprawa.
Ale już rysunek całej deski rozdzielczej bardzo mi się podoba i to nie tylko z powodu użytych do jej wykończenia materiałów, co z samych linii – są piękne, miękko poprowadzone, nie zaburzone przyciskami i innymi urządzeniami sterującymi, a wyświetlacze przyjemnie świecą w pastelowych barwach. Stonowana elegancja, która na pewno okaże się ponadczasowa.
Pomiędzy przednimi fotelami znajdziecie wysoki tunel środkowy. W jego przedniej części umieszczono zamykany sprężynującą klapką schowek, następnie znajdziecie bardzo estetycznie wykończony drążek zmiany biegów, otwarty schowek, przycisk elektrycznego hamulca ręcznego oraz mniejsze przyciski tempomatu i ogranicznika prędkości. Całość kończy się podłokietnikiem kryjącym schowek, w którym przewidziano również prowadnice ułatwiające umieszczanie wewnątrz płyt CD.
Konsola przed kierowcą nie przytłacza prowadzącego nadmierną ilością informacji. Cztery zegary, bardzo czytelne, pozwalają na obserwowanie prędkości obrotowej silnika, szybkości poruszania się pojazdu, temperatury płynu chłodzącego i stanu wypełnienia baku paliwem. Resztę pokazują kontrolki, które zapalają się w razie potrzeby oraz umieszczony między obrotomierzem i wskaźnikiem prędkości prostokątny ekran. Również na nim wyświetlane są najróżniejsze informacje pochodzące z komputera pokładowego, a jest ich sporo na przykład związanych ze zużyciem paliwa, bądź pokonanymi (albo planowanymi) dystansami.
Na konsoli środkowej znajdziecie pięknie wkomponowany między centralne nawiewy panel sterowania dwustrefową klimatyzacją. Estetycznie wykonany, oznaczony czytelnymi piktogramami, bądź napisami panel od razu obsługuje się intuicyjnie.
Niżej umieszczono fabryczne radio, którego wskazania wyświetlane są na wyświetlaczu w centralnej części podszybia. Radioodtwarzacz CD jest dyskretnie wkomponowany w samochód, a niewielka ilość przycisków, jakie służą do jego obsługi spodoba się nie tylko minimalistom, ale i dziennikarzom z polskiej prasy motoryzacyjnej, którzy najwyraźniej gubią się w urządzeniach mających więcej, niż 10 klawiszy ;-)
Wewnętrzne lusterko jest nie za duże i nie za małe, nad nim zaś umieszczono lampki, o których pisałem już choćby w mojej relacji z Frankfurtu. Oświetlenie to wprowadza bardzo miłą dla oka barwę do wnętrza – widać dbałość francuskiego producenta o szczegóły. Oczywiście podświetlany jest również dół kabiny, lampki znajdują się również w drzwiach i choć nie można mówić tu o rozwiązaniach znanych choćby z visiovana Citroëna, to jednak klimat świetlny jest bardzo przyjemny.
Pewnym mankamentem jest tylna szyba – poprowadzona pod dużym kątem ogranicza nieco widoczność kierowcy. Wprawdzie w lusterku wewnętrznym mieści się idealnie, jednak są na rynku samochody, które oferują więcej światła w tej części nadwozia. Lepiej pod tym względem wypada wersja GrandTour, którą miałem okazję „obsiedzieć” we Frankfurcie i teraz czekam na okazję do pojeżdżenia nią.
Testowana przeze mnie wersja była wyposażona w zasłonki przeciwsłoneczne zamontowane w drzwiach bocznych tylnych oraz w okolicach tylnej szyby. Muszę przyznać, że haczenie tych roletek o mocowania rozwiązano ciekawie, ale zaraz pewnie pojawi się marudzenie dziennikarzy prasowych. Dlaczego? Bo jest możliwe takie założenie ich na owe haczyki, że roletka po pewnym czasie spadnie. Trzeba jej mocowanie trochę wcisnąć, a wówczas będzie OK, nieuważny dziennikarz może jednak tego nie zrobić właściwie, ale winą obarczy Renault.
Myślę, że na razie to musi Wam wystarczyć. Kiedy otrzymamy nową Lagunę do zwyczajowego testu, to opiszemy ją znacznie dokładniej. Samochód naprawdę warty jest zainteresowania, choć wydawać by się mogło, że jego linia jest dość nudna. Okazuje się jednak, że nie jest tak źle – gdy jechałem po miejskich ulicach, to widziałem pełne zainteresowania spojrzenia innych kierowców. Odczuwałem wówczas pewną dumę z tego, że mam okazję prowadzić rynkową nowość, w dodatku w tak ciekawej wersji i napędzanej tak imponującym silnikiem. Polecam Wam ten samochód, jeśli zastanawiacie się nad kupnem czegoś w tym przedziale cenowym.
Składamy serdeczne podziękowania lubelskiemu dealerowi Renault,
Firmie Renault Carrara,
a w szczególności Panu Leszkowi Postojowi,
za użyczenie nowej Laguny do testu „pierwsza jazda”.
Krzysztof Gregorczyk
Najnowsze komentarze