Konkurencja wśród producentów samochodów doprowadziła do tego, że z rynku zniknęły najtańsze, małe auta a wszyscy starają się przesunąć swoją ofertę w stronę wyższych, bardziej zyskownych segmentów. Jednak za takim postępowaniem kryje się pewna pułapka: brak tańszych propozycji wypycha część klientów na rynek aut używanych.
Gdyby kilka lat temu ktoś powiedział, że nowy samochód kompaktowy będzie kosztował w podstawowej wersji 100 tysięcy zł, zapewne nikt by nie uwierzył. Dzisiaj mamy do czynienia właśnie z taką sytuacją. Pułap ten potrafi przekroczyć już lepiej wyposażone auto segmentu B. Z punktu widzenia klientów jest to absurd. Płace przecież nie wzrosły na tyle, żeby zrekompensować podwyżki a samochody nie są robione ani ze złota ani nie mają aż tylu więcej funkcji i możliwości, by realnie uzasadnić cenę.
Wzrostowi cen sprzyjają oczywiście takie zjawiska jak inflacja czy kryzys np. w branży półprzewodników. Zaczyna działać rynek i towar mniej dostępny po prostu drożeje. Ale to także efekt nowych przepisów i wymagań dotyczących bezpieczeństwa. Czy jesteśmy w stanie zapewnić 100% bezpieczeństwo, jak mówią politycy? Nie, jest to swojego rodzaju utopia – i do tego bardzo kosztowna, bo z jednej strony te wszystkie nowe systemy są coraz droższe, z drugiej zaś odbiera się kierowcy kontrolę nad samochodem, robiąc z niego, w pewnej skrajności, niewolnika elektroniki.
Czy to na pewno właściwy kierunek rozwoju transportu indywidualnego? Żeby w końcu nikogo już nie było stać na nowe auta? Na pewno nie.
Zbyt agresywne promowanie, także w przepisach, pewnych idei oraz pomysłów, połączone z kryzysem pandemicznym oraz efektami inwazji Rosji na Ukrainę, przyniosło bardzo negatywne konsekwencje dla nas, jako dla klientów. Efektem tych zmian są po prostu bardzo wysokie ceny.
Dodając do tego pęd producentów do produkcji samochodów droższych, przynoszących większe marże, powstaje błędne koło. Bo oni nie pracują dla polityków, nie robią tego dla samych siebie, nie mogą zapominać po co w ogóle powstali. Producenci samochodów zaspokajają potrzeby ludzi do przemieszczania się. A ostatnio można odnieść wrażenie jakby wielu z nich o tym zapomniało. Jedni mówią o wartości akcji, inni o zrównoważonej mobilności. A gdzie w tym wszystkim jesteśmy my? Na szarym końcu.
Jest to zaprzeczenie celu w jakim te firmy powstały.
Najnowsze komentarze