Nie żyje Krzysztof Krawczyk. Artysta zmarł dzisiaj w Łodzi. „Moim pierwszym autem było auto francuskie, choć rodem z Rumunii” – mówił w swojej autoryzowanej biografii. Przypomnijmy ten fragment.
„Andrzej Kosmala: Pamiętam ciebie z tamtych lat w samochodzie o kolorze yellow bahama. To był Twój pierwszy samochód?
Krzysztof Krawczyk: Tak, to była Dacia, samochód robiony przez Rumunów na licencji francuskiej firmy Renault. Mógłbym więc rzec, że moim pierwszym autem było auto francuskie choć rodem z Rumunii. No, ale w tamtych czasach wszystko było z drugiej ręki, oryginał był niedostępny, szczególnie przy księżycowym kursie dolara. Zresztą ten rumuńsko-francuski samochód kupiłem na raty i to jeszcze dzięki mojemu przyjacielowi Mikołajowi Kurowskiemu, który podżyrował mi kredyt i załatwił talon, bo młodzież dziś może nie dowierzać, że był taki kraj gdzie nie wystarczyło mieć pieniądze, żeby coś kupić, a już szczególnie takie dobro jak samochód. Kurowski nauczył też mnie jeździć na starym Trabancie, a egzamin zdawałem na Rolls Roysie naszych dróg czyli poczciwej „Warszawie”.
– Te wspomnienia dziś mogą być zabawne, ale nie wtedy kiedy cztery, własne kółka były wyznacznikiem pozycji społecznej. Popularny felietonista pisał wówczas: za kierownicą nawet najbrzydsza twarz wydaje się piękniejsza…
– Chciałem rodzinie zrobić niespodziankę i z fasonem podjechać pod dom w Łodzi, a jechałem z Warszawy. Gdzieś pod Łowiczem coś mi uderzyło w podłogę samochodu, a za chwilę zapaliła się czerwona lampka. Samochód zaczął stawać. Z trudem, ale szczęśliwie dojechałem do stacji benzynowej. Myślałem, że zabrakło mi benzyny, ale dowiedziałem się, że muszę dolać oleju. Kupiłem więc ten olej i po raz pierwszy w życiu zajrzałem pod maskę, zachęcony przez Pana ze stacji słowami, że to nic trudnego. Rzeczywiście widzę korek, odkręcam i nalałem do… chłodnicy. Już w warsztacie okazało się, że chłodnicę trzeba przemyć, a miskę olejową przesunąć tam gdzie była przed spotkaniem z kotem. I to był mój debiut w charakterze kierowcy. To było gdzieś w początkach lat 70-tych”
Tyle biografia. Artysta zmarł w wieku 75 lat. Dwa dni temu wyszedł ze szpitala, gdzie przebywał w związku z zakażeniem Covid-19. Czuł się znacznie lepiej i cieszył się, że święta spędzi w domu.
źródło: Krzysztof Krawczyk – strona oficjalna
Najnowsze komentarze