Jeszcze dwadzieścia lat temu na rynku wtórnym mało kto oczekiwał jakiegokolwiek dodatkowego wyposażenia od kupowanego samochodu. Już obecność systemu ABS, szyberdachu, skórzanej tapicerki czy elektrycznie sterowanych szyb była powodem do radości. Z biegiem lat coraz bardziej wyszukane technologie znane z luksusowych limuzyn trafiały do modeli budżetowych – taką samą drogę przechodziły poszczególne systemy oświetleniowe w pojazdach, dziś powszechnie dostępne.
Dawniej wybór był żaden, reflektory halogenowe musiały nam wystarczyć. Wymiana dostępnej na każdej stacji paliw za kilka złotych żarówki zazwyczaj nie stwarzała większych problemów. Oczywiście skuteczność zależna była nie tylko od jakości samej żarówki, istotna była także budowa lampy, klosza, odbłyśnika i przede wszystkim materiałów użytych do wykonania. W międzyczasie jako kosztowna opcja zaczęły pojawiać się reflektory ksenonowe. Do wytwarzania światła wykorzystują wyładowania elektryczne w pojemniku wypełnionym gazem. Charakterystyczną ich cechą jest wybitnie biała barwa światła – która zauważalnie słabnie z czasem / zużyciem żarnika, niski pobór prądu.
Gros reflektorów ksenonowych wyposażonych jest w spryskiwacze czyszczące klosz bądź niewielkie wycieraczki. Nie sposób porównać ich skuteczności do klasycznych halogenów nawet tych renomowanych producentów. Faktycznie okazują się trwalsze niż starsze halogeny. Przy przebiegu 100-130 tysięcy kilometrów bądź po dziesięciu latach warto profilaktycznie sprawdzić ich stan. Same żarniki to wydatek od 50 do 200 złotych za sztukę zależnie od typu, jakości i producenta elementu. To jednak nie koniec wydatków. Poza zużywającym się kloszem wyposażonym najczęściej w skomplikowany mechanizm poziomowania czy skrętu pozostaje jeszcze przetwornica – element odpowiedzialny za utrzymywania pożądanego napięcia. Koszt zamiennika wątpliwej jakości to około 200-300 złotych, natomiast przetwornica o odpowiedniej trwałości to wydatek 500-1000 złotych.
Zobacz: Wiadomości motoryzacyjne. Codziennie, aktualne, ciekawe
W następnych latach do świata motoryzacji zaczęły wkradać się światła wykonane w technologii LED, początkowo trafiały do tylnych lamp. Ich największą zaletą była nie tylko trwałość, bardzo niski pobór energii, jaskrawa barwa ale również kompaktowe rozmiary. W międzyczasie przednie reflektory LED trafiły jako kosztowna opcja do wybranych modeli marek premium, gdzie zachwyciły użytkowników. Kilka lat później trafiły także do popularnych modeli także jako płatny dodatek – między innymi do Peugeota 508 I generacji po liftingu. Reflektory tego typu swoimi zaletami przewyższają technologię ksenonową, rozświetlając mrok w abstrakcyjny sposób – pierwsza podróż nocą jest niesamowitym wrażeniem. Rzecz jasna wciąż mnóstwo innych kierowców uważa że podróżujemy na światłach drogowych, swoje niezadowolenie wyrażają miganiem. Nawet w kilkuletnim samochodzie ze światłami LED koszt ich ewentualnej wymiany po wypadku będzie znaczący. We wspomnianym 508 I reflektor kosztuje przeszło 5 tysięcy złotych.
Zobacz: Testy nowych i używanych samochodów. pomiary, spalanie, opinie
Co w przypadku gdy dojdzie do ich eksploatacyjnego zużycia? Zgodnie z filozofią producentów konieczna jest wymiana całej lampy, naprawy nie przewiduje się. Całe szczęście niezależni specjaliści już dawno opracowali skuteczne alternatywy. Z zegarmistrzowską precyzją rozklejają klosz, wymieniane są przepalone fragmenty. Po sprawdzeniu poprawności działania klosz ponownie jest wklejany i całość trafia na swoje miejsce. Proces regeneracji zależnie od modelu, stopnia skomplikowania to wydatek 1000-2000 złotych za sztukę – co daje istotne oszczędności względem zakupu nowego elementu.
Nowe technologie to nie tylko komfort użytkowania, ale również nowe wydatki, trzeba o tym pamiętać kupując zwłaszcza samochód z rynku wtórnego, którego historii nigdy do końca nie możemy być pewni.
Najnowsze komentarze