Wjeżdżając na drogę ekspresową S19 warto mieć zatankowany samochód. Trasa ma aktualnie około 180 km i to licząc jedynie od węzła łączącego S19 z autostradą A4 w okolicach Rzeszowa do węzła z drogą krajową nr 19 (czyli zjazdem na Białystok) na północ od Lublina. Realnie S19 prowadzi jednak jeszcze kawałek na zachód od Rzeszowa na południe od tego miasta. Co więcej problematyczny odcinek może być wyraźnie dłuższy dla niektórych kierowców.
Jeśli ktoś jedzie drogą ekspresową S17 od Warszawy i skręca w S19, to ostatnie miejsce, gdzie może zatankować przy drodze ekspresowej, to MOP Markuszów. Jadąc S12/S17 od strony wschodniej (czyli od np. Chełma i Zamościa) też przy obwodnicy Lublina na stację paliw nie ma co liczyć. Od początku S12/S17 w okolicy Piask do węzła S19/A4 jest ponad 200 km. Od wspomnianego MOP-u w okolicach Markuszowa – niemal 190 km. Ale spokojnie – na świetlnych tablicach informacyjnych w ciągu S19 kierowcy są lojalnie uprzedzani o tym fakcie, co ilustruje nasze zdjęcie.
Co więcej – na S19 od obwodnicy Lublina w stronę Rzeszowa przez dobrych kilkadziesiąt kilometrów nie ma czynnego MOP-u! Nie da się więc realnie odpocząć przy drodze, nie da się załatwić potrzeby fizjologicznej – trzeba czekać na zjazd z S-ki i szukać czegoś w okolicy, której – być może – zupełnie się nie zna. Dochodzi więc do kuriozalnych sytuacji, że na wyjazdach z budowanych – a jakże! – MOP-ów zatrzymują się samochody i tam parkują. Ba – nierzadko widuję tam zaparkowane ciężarówki, nawet ciągniki siodłowe z naczepami! I nie są to chwilowe postoje, a długotrwale parkujące samochody. Być może akurat tachograf nakazuje pauzę i kierowca musi gdzieś stanąć. A że zgodnie z prawem nie ma gdzie, więc prawo łamie, by móc przestrzegać innego prawa. Co więcej – aby zaparkować w takim miejscu musi nie tylko zwolnić i się zatrzymać, ale także lekko cofnąć, by dojechać maksymalnie blisko barierek zagradzających wyjazd.
Nie mam pojęcia, dlaczego budowa MOP-ów w Zambrzycach Tereszyńskich, Obrokach i podkraśnickim Rudniku ciągnie się tak długo. Drogę S19 na tym ostatnim odcinku oddano do pełnego użytkowania („na zasadach stałej organizacji ruchu”) już przeszło pół roku temu, a przejazdy z ograniczoną prędkością odbywały się już wcześniej. Wszystkie wspomniane MOP-y (po jednym dla każdej nitki, a więc w sumie sześć obiektów) budowano już w trakcie budowy drogi S19. I żaden z nich jeszcze nie działa.
Brak stacji podobno jest skutkiem braku zainteresowania ze strony ajentów. Cóż – może po prostu GDDKiA, czy kto tam zarządza tymi terenami, oczekuje zbyt dużych pieniędzy za możliwość postawienia stacji paliw przy nowo oddawanych drogach ekspresowych? Może rynek nie chce zaakceptować takich stawek? Nie wiem, jakie są przyczyny, ale to bardzo słabe, że tak się dzieje. W końcu drogi ekspresowe budowane są z naszych pieniędzy. W cenie paliwa są podatki na budowę i utrzymanie dróg, w tym dróg ekspresowych. Płacimy więc za coś, co nie do końca dostajemy. Prace przy MOP-ach się ślimaczą, a stacji paliw nie ma. Co więcej – z uwagi na zmiany na rynku samochodowych oczekiwałbym także punktów ładowania samochodów elektrycznych, zarówno przy stacjach paliw, jak i przy MOP-ach. Takie rzeczy powinny być uwzględniane już na etapie projektowania drogi.
Niestety państwo znowu pokazuje, w jak głębokim poważaniu ma nas, kierowców. Traktuje nas jak dojne krowy – pobiera podatki, pozwala (a może nawet inspiruje) na wysokie ceny paliw niemające nic wspólnego z aktualną ceną ropy na rynkach światowych, łupi mandatami stosując nieżyciowe przepisy i ograniczenia. A do tego wszystkiego obciąża nas odpowiedzialnością za wszystkich uczestników ruchu. To pieszym o rowerzystom daje się masę praw, a obowiązki – niemal wyłącznie kierowcom. W sytuacjach problematycznych (wypadki, kolizje) też z miejsca pojawia się domniemanie winy kierowcy.
Droga S19 jest rozbudowywana. Aktualnie trwają prace nad odcinkami na północ od Lublina, w kierunku Białegostoku. Podejrzewam, że tam będzie podobna sytuacja ze stacjami paliw i MOP-ami, jak to ma miejsce na odcinku Lublin-Rzeszów. Osobówki sobie poradzą, ale czy jest sens ściągać z S-ki TIR-y, żeby szukały przy drogach lokalnych stacji paliw i miejsc, w których będą mogły odbyć przewidzianą prawem przerwę? To przecież zwiększa zagrożenie na lokalnych drogach, doprowadza do ich szybszej degradacji (a kasy na remonty wiecznie brak) i powiększa zanieczyszczenie powietrza. A wystarczyło szybciej budować MOP-y i stacje paliw.
Krzysztof Gregorzyk
Najnowsze komentarze