Stellantis reorganizuje sieć sprzedaży w całej Europie. Mając 14 marek samochodów ma przed sobą spore wyzwanie, bo z jednej strony chce zachować ich tożsamość, a z drugiej obniżać koszty dystrybucji i to aż o połowę – co zapowiedział Carlos Tavares.
Jednym ze sposobów na ograniczenie kosztów jest zmniejszenie ilości dealerów oraz tworzenie salonów wielomarkowych. Zanim powstał Stellantis dość typowe było łączenie w jednym miejscu salonów Citroëna i Peugeota. Teraz – na przykład w Bydgoszczy (na zdjęciach) – powstają salony, w których można kupić Citroëna, Peugeota i Opla. W przypadku marek premium łączone będą między innymi takie marki jak Alfa Romeo i DS Automobiles.
W Bydgoszczy nowy salon Citroëna, Peugeota i Opla znajduje się na wylocie z tego miasta na Gdańsk, tuż przy granicy miasta, przy Alei Armii Krajowej 250. Duże budynki są już odpowiednio oznakowane, wiszą flagi, jest totem. Przestronny salon spełnia minimalne wymagania koncernu względem powierzchni, wymaganej do działalności. Wspólny jest też serwis. Podobny proces dotyczy innych marek Stellantis w Polsce.
Czy koncern nie obawia się o poziomy sprzedaży i wewnętrzną konkurencję pomiędzy poszczególnymi markami? Dyrektor generalny Stellantis w Polsce, Roberto Matteucci, nie chce odpowiedzieć na nasze pytania, być może dlatego, że proces współpracy koncernu z siecią sprzedaży budzi wiele zastrzeżeń i krytycznych głosów ze strony dealerów.
Wraz z powstawaniem salonów wielomarkowych pojawiają się też nowe umowy o współpracy. Te nie są jeszcze podpisane, ale zapowiedziane warunki sprowadzają się do sprzedaży czegoś w rodzaju sprzedaży komisowej. Dealer nie będzie więc ani typowym sprzedawcą ani agentem – jest to pewnego rodzaju model pośredni.
Najnowsze komentarze