W Polsce zarejestrowano do tej pory około pięćdziesięciu tysięcy samochodów elektrycznych. Jest to więc liczba nieporównywalnie mniejsza niż grubo ponad 20 milionów aut spalinowych. Skala elektryfikacji naszego kraju jest bardzo niska. A czytając komentarze do informacji na temat aut na prąd można odnieść wrażenie, że wśród wielu komentujących sam fakt, że ta nowa motoryzacja się rozwija, budzi ogromną agresję. Mało w tych opiniach argumentów, więcej typowego hejtu.
Osoby, które nienawidzą samochodów elektrycznych, nie potrafią same do końca wytłumaczyć swojego podejścia. Odrzucają napędy na prąd z góry, bez głębszej analizy. Niekiedy można odnieść wrażenie, jakby w społeczeństwie pojawiła się nagle jakaś sekta, której głównym celem jest hejt na to, co pojawi się na naszych ulicach w przyszłości. Ta hałaśliwa grupa nie jest może duża, ale za to świetnie widoczna.
Auta na prąd są obarczane wszystkimi możliwymi winami i problemami. Niektórzy posuwają się nawet do tego, że łączą inflację i wysokie ceny samochodów spalinowych z promowaniem elektromobilności, co jest czystym absurdem i graniczy już z teoriami o UFO czy ruchem płaskoziemców.
W ten trend próbują też wpisać się niektóre media, publikujące dramatyczne relacje z wakacji autem elektrycznym w Polsce a motywem przewodnim w takich tekstach jest narzekanie na zasięgi, czasy ładowania czy niewielką ilość ładowarek w miejscowościach turystycznych. Hejt na elektryki najwyraźniej dobrze się klika.
Ta swojego rodzaju nienawiść wobec nowoczesnych samochodów ma swoje uzasadnienie, bo jest często związana z rozładowaniem frustracji, spowodowanej wysoki cenami, niedostępnością, brakiem możliwości zakupienia takiego samochodu. Tak to niestety dzisiaj wygląda i nie znajdzie się nikt, kto by chciał zaprzeczyć, że nas, jako społeczeństwa, nie stać na drogie nowe samochody, nie tylko elektryczne, ale jakiekolwiek. Historycznie patrząc Polska zawsze taka była – co pokazuje potencjał rynku. Pół miliona nowych aut rocznie, częściowo jeszcze reeksportowanych a częściowo kupowanych przez firmy, pokazuje skalę naszej zamożności (a raczej jej braku) bardzo dobitnie.
Zarabiamy po prostu zbyt mało, by tej nowoczesności posmakować masowo a obecny kryzys gospodarczy utrudni dostęp do nowszych aut. Park samochodowy zamiast się odnawiać, jeszcze się postarzy a i tak przeciętny wiek auta w Polsce jest już wyjątkowo duży.
Psycholodzy mówią, że źle jest trzymać emocje w sobie. Jeśli więc hejt na elektryki ma mieć wyraz terapeutyczny i pozwala jakoś oswoić emocje, wyładować frustracje i pozbyć się trochę wewnętrznego napięcia, to być może należy hejtować do woli, aż przyjdzie taki dzień, że ta elektromobilność jakoś się w Polsce oswoi i przestanie być dyżurnym tematem do bicia a pojawi się coś innego…
Najnowsze komentarze