Stellantis ma bardzo poważne problemy z logistyką. Samochody, które wyprodukowano, stoją na placach, bo nie ma kto ich zawieźć do dealerów. W Hiszpanii firma próbuje ratować sytuację, namawiając pracowników do zmiany zajęcia. Mają się teraz zająć… transportem.
Stellantis proponuje, aby pracownicy hiszpańskich fabryk przechodzili na etaty do firm zewnętrznych, w których mieliby zajmować się transportem samochodów z placów fabrycznych do dealerów. Przeniesienie takie byłoby dobrowolne a jednocześnie związane z dodatkową premią w wysokości 800 euro brutto. Wynagrodzenie za dowożenie samochodów miałoby być zgodne z przepisami dotyczącymi transportu. Jakie to dokładnie stawki – nie podano. W 2020 roku kierowca w Hiszpanii zarabiał pomiędzy 1100 a 2200 euro brutto, wynika z badań CNR.
Stellantis zyskałby w ten sposób kierowców, potrzebnych do rozwożenia samochodów. Jednocześnie zmniejszy koszty produkcji, bowiem osób, które odejdą, nie będzie nikt zastępował, przynajmniej na razie. Zmniejszenie zatrudnienia jest jednym z celów Carlosa Tavaresa, który twierdzi, że należy jak najszybciej obniżyć koszty działania fabryk. Przejście pracowników fabryki do logistyki związane będzie z opuszczeniem etatów w Stellantis. Na wolne miejsca nie przewiduje się zatrudnienia kolejnych osób. Stellantis w Hiszpanii chce także nadal korzystać ze zwolnień podatkowych i dotacji rządowych związanych z pomocą z tak zwanych funduszy covidowych.
Stellantis ma kłopoty z logistyką także w Polsce. Wielu dealerów odbiera samochody własnymi transportami, do czego regularnie zachęca ich lokalny oddział koncernu.
źródło: Atlantico, własne
Najnowsze komentarze