Klub Cytrynki jako nieformalna organizacja istnieje od 1999 roku. Zrzesza tysiące miłośników marki Citroen, rozrzuconych po całej Polsce i nie tylko. Próby sformalizowania działalności podejmowane były prawie od samego początku, przez różne osoby, także te, które klub zakładały. Potrzeba posiadania jakiejś formy organizacyjnej była wymuszona przede wszystkim chęcią zalegalizowania kwestii finansowych. W owym czasie pieniądze, które zbierano na zlotach – związane z organizacją noclegów, wyżywienia, atrakcji, gadżetów zlotowych – przechodziły przez prywatne ręce, co z jednej strony stawiało je poza kontrolą, z drugiej strony zaś mogło narażać na nieprzyjemności podatkowo-skarbowe. Zwłaszcza, że z czasem kwoty te rosły, na zlotach pojawiało się coraz więcej osób, a nie wszystko w końcu wydawano na organizację. Mogło to rodzić różnego rodzaju niesnaski, bo w klubie momentami aż huczało od plotek kto i co z tymi pieniędzmi robi.
Stowarzyszenie miało być więc z jednej strony próbą legalizacji tych swojego rodzaju przychodów, z drugiej zaś miało umożliwić legalne pozyskiwanie nagród od sponsorów oraz prowadzenie działalności w postaci produkcji klubowych gadżetów, takich jak podkładki pod tablice rejestracyjne, towar szczególnie przez klubowiczów pożądany swego czasu. Przy okazji osoby chętne do działalności organizacyjnej miałyby pole do popisu, w legalnych, obieralnych władzach i strukturach takiego stowarzyszenia. Jednak od samego początku tworzeniu tej organizacji towarzyszyły niezrozumiałe dla wielu osób z Klubu Cytrynki, zjawiska. Temat powołania stowarzyszenia omawiano na zamkniętej liście dyskusyjnej. Niektóre z zaangażowanych osób tłumaczyły to chęcią uniknięcia długotrwałych dyskusji na temat kształtu i sposobu funkcjonowania. Pytania o prace nad powołaniem stowarzyszenia, zadawane publicznie, były ignorowane lub udzielano zdawkowych odpowiedzi. To samo dotyczyło jakichkolwiek szczegółów na etapie, gdy napisany był już status stowarzyszenia. Statut jest oczywiście dokumentem jawnym, więc nie sposób zrozumieć, czemu tak długo go ukrywano. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że nie pierwszy raz w historii Klubu Cytrynki próbowano coś załatwiać bez udziału osób, nazwijmy to „postronnych”, chociaż trudno klubowiczów tak traktować i w normalnie funkcjonującym klubie takiej sytuacji zapewne by nie było.
Jedyny ślad po stowarzyszeniu, jeśli wejdziemy na stronę Klubu Cytrynki bez logowania
Jakkolwiek by nie oceniać powyższych działań, dzięki pomocy kilku energicznych osób, oraz specjalnie ściągniętemu spoza Warszawy prawnikowi, udało się stowarzyszenie zarejestrować. Od początku swej działalności było to jednak coś na kształt małej zamkniętej korporacji niż rzeczywista organizacja społeczna, mająca na celu rozwój i promowanie czegokolwiek. Do dzisiaj po wejściu na stronę internetową Klubu Cytrynki trudno doszukać się na niej bardziej szczegółowych informacji. Osoba niezalogowana dowie się co najwyżej, że „Klub Cytrynki jest duchem nieformalnym, skupia pasjonatów i nie spętuje ich żadnymi niemal ograniczeniami. Klubem zaś opiekuje się specjalne ciało – Stowarzyszenie Citroen Klub Polska „Klub Cytrynki”. Stowarzyszenie zajmuje się wszelkimi formalnościami związanymi z Klubem, dba o nas i pozwala nam rozwijać nasze pasje…”. Trudno o większe komunałki. Bez zalogowania na stronie nie dowiemy się nawet, kto jest we władzach i kto je zakładał!
Wyniki wyszukiwania na hasło stowarzyszenie. U góry – przed zalogowanie, na dole – po zalogowaniu.
Osoba zalogowana (na stronie trzeba się zarejestrować, podając swoje dane personalne) może się za to dowiedzieć, że prezesem stowarzyszenia jest Przemysław Sosnowski. Stowarzyszenie ma też dwóch wiceprezesów, którymi są Piotr Sobczak i Zbigniew Rytel, skarbnika, którym tradycyjnie jest Tomasz Nowak, oraz sekretarza, którym został Marcin Stolarski. Jest jeszcze komisja rewizyjna, są też członkowie założyciele. I tyle. Słowa o działalności brak. Żadnego zestawienia, uchwał, finansów. No i zero przejawów działania. Jest za to zeskanowany niepodpisany statut, z którego można wyczytać, że celem działania jest między innymi kreowanie pozytywnego wizerunku marki Citroen oraz właścicieli aut tej marki. Chwalebnie. Jak jednak zostać członkiem tak szacownej organizacji? O przyjęciu decyduje zarząd stowarzyszenia. Wystarczy złożyć wniosek na piśmie, poparty przez rekomendację jednego z członków, i już można oczekiwać na decyzję. Od czasu powołania stowarzyszenia nie przyjęto ani jednego nowego członka. Chętni oczywiście byli, ale ich zbywano. Ciekawostką jest za to możliwość pracy we władzach stowarzyszenia nie dłużej niż 2 kadencje. Czyli obecne władze zmienią się albo za rok z hakiem albo za 3 lata i trochę. Potem jest jeszcze paru członków do wymienienia się funkcjami, z 10 lat przejdzie. Sami swoi. Tylko czy samo stowarzyszenie tyle przetrwa bez jakiejkolwiek aktywności?
Adres e-mail podany na stronie nie działa. Nikt tego nie sprawdza?
Kolejna ciekawa historia wiąże się z prezesem stowarzyszenia. Warto w tym miejscu przypomnieć, że jest to osoba, dla której ważnym zadaniem – zgodnie ze statutem – jest „kreowanie pozytywnego wizerunku marki Citroen oraz właścicieli aut tej marki”. Tymczasem prezes w swojej sygnaturce, którą posługuje się na grupie pl.rec.samochody.citroen posiada dość znamienny podpis „Przy całej ch************ tej marki FAP nie jest taki zły”. Co oznacza owe enigmatyczne ch*********? Zapewne pewien wulgaryzm… Inne ciekawe wyrazy na ch raczej nie wchodzą w rachubę, bo chociaż słownik języka polskiego podaje kilka możliwości (choroba, choinka, chrabąszcz i tym podobne) to jakoś nie pasuje to do kontekstu, zwłaszcza, że użycie normalnego wyrazu nie zmuszałoby autora owej „mądrości” do użycia gwiazdek zamiast liter. O jakiej marce mowa? FAP, czyli ceramiczny filtr cząstek stałych jest montowany tylko w dwóch markach samochodów – w Citroenie i Peugeocie. A tu mamy do czynienia z posiadaczem Citroena i prezesem Citroen Klub Polska. Trudno o bardziej dobitny przykład – prezesem klubu Citroena obrano osobę, która twierdzi, że ta marka jest … jaka jest. Niesamowite połączenie: dbanie o pozytywny wizerunek i takie stwierdzenia, jak z sygnaturki prezesa Sosnowskiego. Może byłoby to i śmieszne, gdyby nie fakt, że sprawa dotyczy jednak naszych ulubionych francuskich samochodów. Każdy specjalista od wizerunku mógłby to odpowiednio skomentować.
Ta odpowiedź na pytanie zadanie przez jednego z członków Klubu Cytrynki mówi wszystko. Stowarzyszeniu nie trzeba nowych członków.
Na deser – kontakty ze stowarzyszeniem. Próba pozyskania jakichkolwiek informacji bezpośrednio od zarządu stowarzyszenia, korzystając z podanego na stronie Klubu Cytrynki adresu citstow@…. nie daje efektu. Kilka dni później e-mail zwrotny informuje, że wystąpiły jakieś błędy przetwarzania wiadomości, w związku z czym nie zostanie ona dostarczona. Może to wrodzona niechęć do kontaktów ze światem zewnętrznym? Bo wszystko wskazuje na to, że powołane stowarzyszenie nie chce ani się rozwijać, ani kontaktować. Można by oczywiście próbować kontaktować się z każdym z członków zarządu indywidualnie, ale od tak formalnego ciała wymaga się aby formalnie podawane adresy funkcjonowały bez zarzutu.
Za kilka miesięcy minie rok od powołania stowarzyszenia Citroen Klub Polska – Klub Cytrynki. Jak widać sama formalizacja niewiele wniosła, może więc jednak czas na jakieś działania i podjęcie zadań statutowych? Szkoda, by energia włożona przez wielu fantastycznych i aktywnych ludzi powstanie i działalność Klubu Cytrynki została tak po prostu zmarnowana.
Do tematu powrócimy niebawem.
JCh
Najnowsze komentarze