„Auto Moto” nr 5 (180) z V.2011
Stron: 116 (z okładką)
Cena: 4,99 zł
Koszt 1 strony: nieco ponad 4,3 grosza
Warto kupić? Tak
O jakich interesujących nas markach piszą lub choćby wzmiankują: Citroën, Peugeot, Renault
Jakim modelom poświęcono choćby odrobinę miejsca: C4, C5, DS3, DS4, DS5, 207, 208, 508, Clio, Megane
Zanim jednak pochylimy się nad wspomnianym testem, rzućmy okiem, co o samochodach francuskich pojawiło się na wcześniejszych stronach „Auto Moto”. A wzmianki o Citroënie DS4 i Peugeocie 508 znalazłem już w artykule Redaktora Naczelnego „AM” zatytułowanym „Globalny problem” traktującym o motoryzacyjnych skutkach trzęsienia ziemi w Japonii.
Citroëny C5, DS3, DS4 i DS5 oraz Peugeoty 207, 208 i 508 wspomniano na stronach 13-15 w materiale poświęconym efektom pracy różnych motoryzacyjnych paparazzi, czyli szpiegowskim zdjęciom, jakie i my czasem zamieszczamy za specjalizującymi się w takiej działalności portalami.
Tabelkę z wynikami sprzedaży dziesięciu najpopularniejszych w Polsce marek w pierwszym kwartale br. zamieszczono na stronie 21. Wynika z niej, że Renault z wynikiem 4.463 sprzedanych samochodów zajmuje piąte miejsce w rankingu, pierwsze (i jedno z trzech w zestawieniu) spośród tych, których sprzedaż rośnie (o 16,4%).
Cztery samochody klasy kompaktowej, w tym dwa francuskie, porównano w artykule „Ponad granicami” zamieszczonym na stronach 38-45. Wygrać oczywiście ani Citroën C4, ani Renault Megane nie mogły, bo walczyły z Volkswagenem Golfem i Oplem Astrą. Ale jak wypadły w porównaniu?
Już wstęp do artykułu mnie rozdrażnił. Autor napisał bowiem tak: „Twórcy nowego Citroëna C4 wyraźnie zainspirowali się Volkswagenem Golfem”. Sorry, ale gdzie?!? Potem było jeszcze gorzej: „Konfrontacja samochodów francuskich z niemieckimi przebiega zazwyczaj pod hasłem «styl kontra nowoczesność»”. Że niby francuskie są stylowe, a niemieckie nowoczesne? A co nowoczesnego, poza techniką ostatnich paru lat, czyli silnikami TFSI i skrzyniami DSG, jest w Volkswagenach? Konserwatyzm poparty przywiązaniem do starych wzorców. Aktualny Passat niemal nie różni się od poprzednika, przynajmniej z wyglądu. To jest nowoczesność? To jest załamka!
Citroëna C4 skrytykowano za niezbyt przestronne wnętrze, zwłaszcza na wysokość, ale jak wiecie, miałem okazję jeździć takim autem na premierze prasowej i nawet w wersji ze szklanym dachem problemów z wycieraniem resztek włosów rosnących na mej pustej głowie zwyczajnie nie miałem. Acz jestem maluczki – ledwo przekroczyłem 180 cm wzrostu. Umówmy się jednak, że pełnowymiarowych koszykarzy nie wozi się na kanapach aut kompaktowych.
Golfa potraktowano – znowu! – jak wzorzec w zakresie jakości wykończenia wnętrza i łatwości obsługi. No tak – problemów z obsługą nie ma, bo nie ma żadnego wyposażenia ;-))) Nawet kierunkowskazy są chyba za dopłatą, czego dowodziłem dawno temu w tekście „UZD, czyli uliczna zabawa w durnia”.
Na szczęście Citroëna pochwalono za jego wykończenie, a jego deskę rozdzielczą uznano za najlepszą w porównaniu. To miłe, ale z drugiej strony czyż mogło być inaczej? Przecież trudno walczyć z faktami ;-))) Pochwalono nawet logiczną obsługę. A co nielogicznego było w poprzednim C4?
Z kolei Renault Megane skrytykowano za ten element – materiały wykończeniowe uznano za nie najlepsze, a obsługę – za wymagającą przyzwyczajenia, z uwagi na wielofunkcyjne przyciski.
Kompaktowe Renault uznano też za zbyt miękko zawieszone, sugerując nawet między wierszami, że jak ktoś jest skłonny do zapadania na chorobę morską, to może się jej w Megane nabawić. Szczerze powiem zupełnie nie wiem, o co chłopakom w „Auto Moto” chodzi – jak dla mnie, to Meganka i tak jest nieco za sztywna ;-)
Lepiej oceniono pod tym względem C4, zaznaczając jednakże, że priorytetem prac inżynierów od zawieszenia była wygoda pasażerów. I bardzo dobrze! Zwłaszcza na polskich drogach to powinno być podstawowe kryterium. Dobrych nawierzchni w naszym kraju mamy realnie niewiele, czemu więc mamy się męczyć w sztywno zawieszonych samochodach? Wszak nasze ulice, to nie tory przeszkód, choć wielu kierowcom Audi, BMW i Volkswagenów tak się właśnie wydaje. Widać to po statystykach wypadków. Ciekawe, czy zbytnio nie uwierzyli oni zapewnieniom dziennikarzy o rzekomo doskonałych właściwościach jezdnych aut tych marek. Bo jeśli nawet uznamy, że tak jest, to niekoniecznie w przypadku aut kilkunastoletnich serwisowanych za stodołą przy wykorzystaniu najtańszych części na rynku, czasem nawet pochodzących z innych rozbitych wcześniej aut.
Ale wróćmy do porównania czterech kompaktów w „Auto Moto”. W ocenie silników, ten w Golfie, choć nominalnie najsłabszy, i tak okazał się niemal najlepszy. Musiał minimalnie ustąpić jedynie znakomitej jednostce 1.6 HDi z uwagi na jej rewelacyjną elastyczność. Wprawdzie napisano w tekście, że motor Citroëna sprawdza się „nie gorzej”, ale z tabelki z punktami wynika, że jest po prostu zwyczajnie lepszy. Na logikę napisano prawdę, ale wymowa użytych słów pozostawia odrobinę miejsca na interpretację.
Tylko minimalnie gorzej oceniono silnik 1.5 dCi pracujący w Megane. Opel odstaje w tym względzie od konkurentów bardzo wyraźnie.
Oczywiście układ jezdny Golfa nie ma sobie równych w zestawieniu, co jest zasługą znakomitego zawieszenia wielowahaczowego z tyłu. Tak przynajmniej wyczytałem w „Auto Moto”. Renault Megane znajduje się po przeciwnej stronie barykady – jest samochodem „rozbujanym”, w którym ani kierowca, ani pasażerowie „nie czują się zbyt pewnie”. Całość dobija jeszcze brak odczuć z tego, co dzieje się z przednimi kołami, bo elektryczne wspomaganie tłumi te informacje. Nowe C4 wypada pod tym względem niewiele lepiej, przynajmniej w opinii Redaktora Zienkiewicza.
Przy porównaniu cen wyszło, że francuskie kompakty są tańsze od niemieckich, a w standardzie i tak mają lepsze wyposażenie. Golf, jakby potwierdzając moją tezę o wypadkach ;-) ma za to standardowo poduszkę kolanową, której nie da się dokupić za żadne pieniądze w konkurencyjnych modelach, przynajmniej w porównanych przez „Auto Moto” wersjach.
Jak zwykle, „Golf nie zaliczył poważniejszych wpadek” i swoją solidnością, choć przy braku błyskotliwości (dla myślących inaczej: to była ironia!), wygrał porównanie. Uzbierał 322 punkty i pokonał Citroëna C4 (313 oczek) oraz remisujące Opla Astrę i Renault Megane (po 302 punkty). My jednak i tak wiemy swoje, nie? ;-)))
Kolejny test z francuskim samochodem w jednej z ról głównych znajdziecie na stronach 60-68. Passata porównano tam z Mazdą 6 i Peugeotem 508. Wszystkie samochody wystąpiły w nadwoziach kombi, a napędzane były przez benzynowe silniki o mocach rzędu 155-160 KM. To pewna nowość – trudno dziś znaleźć test tego typu samochodów nie napędzanych przez diesle. Porównanie przeprowadzono jednak w niemieckim „Auto Moto” i może dlatego właśnie taka konfiguracja znalazła się w artykule.
Już na wstępie pochwalono stylistykę Peugeota. To prawda – ten samochód „wyróżnia się na każdej ulicy”, co miałem okazję odczuć jeżdżąc nim przez tydzień. I pewnie powodem nie były francuskie tablice rejestracyjne – to już nie te czasy, że widywało się zagraniczne „blachy” od wielkiego dzwonu. Zabito mnie jednak stwierdzeniem, że i Passatowi należą się „wyrazy uznania” za wygląd. Przecież to pudełko na kołach nie ma za grosz stylu! Owszem – praktyczne z pewnością jest, jak każde pudełko, ale nie opowiadajmy bzdur, że to się może podobać komuś, kto ma choć minimalne poczucie smaku i estetyki. Nie trzeba od razu jeść ślimaków, żeby uchodzić za estetę, ale to nie zmienia faktu, że Passat nigdy nie był i nie będzie ładny. To samochód będący w motoryzacji personalizacją agenta służb specjalnych – ma być niewyraźny, nie rzucać się w oczy, a już na pewno nie kraść serc niewieścich, jak legendarny James Bond!
Zgodzę się, że wysokość szyb w Peugeocie nie jest tym, do czego francuscy producenci nas przyzwyczaili – jak ktoś wrażliwy, to się może klaustrofobii nabawić. To jednak jeszcze za mało, by twierdzić, że widoczność z wnętrza jest kiepska. Nie uskarżał się na to nikt z moich znajomych, a jeździło ze mną 508-ką wyjątkowo wiele osób. Pochwalono natomiast niemal seryjne okno dachowe Peugeota, które – moim zdaniem – jest jednym z najwspanialszych pomysłów francuskiej motoryzacji ostatnich lat!
Wychwalono pod niebiosa opcjonalne wyposażenie Passata. Zwróciłem szczególną uwagę na element dostępny seryjnie poza najtańszą wersją – sygnalizator zmęczenia kierowcy. To jeżdżąc Passatem (czy jakimkolwiek Volkswagenem) można się w ogóle zmęczyć?… Wszak to samochody-ideały, przynajmniej według większości ukazujących się u nas pism motoryzacyjnych…
Również bagażnik Passata jest taki wspaniały, jakby pół świata mógł pomieścić. Owszem – niewątpliwie jest duży, ale za to auto wygląda, jak karawan, więc nikt Was nie posądzi o wyjątkowy polot, gdy będziecie jechać takim autem. Najwyżej o to, ze często wozicie skrzynki z kar… nie, tego napisać nie mogę, choć byłoby to również cytowaniem pewnego niemieckiego tytułu prasowego ;-)
Jeśli chodzi o fotele i kanapę, to znowu góruje – zdaniem „Auto Moto” – Passat. Peugeot ustępuje mu niewiele (ale jednak!), zaś najmniej wygodnie było testującym w Mazdzie.
Co więcej – pisząc o Passacie pokuszono się o stwierdzenie, że „obsługa, ergonomia, logika tego auta są po prostu zniewalające”. I wszystko jasne. Peugeot, to w tych względach zupełna porażka – przycisków jest mnóstwo, w dodatku „chyba porozrzucanych losowo”, i nawet starter silnika w postaci przycisku umieszczono po lewej stronie kierownicy. A niby czemu nie? Czy korzysta się z niego częściej, niż tylko uruchamiając silnik, bądź go wyłączając? Z uwagi na to mógłby dla mnie być nawet na suficie – wszak korzystam z niego naprawdę duża rzadziej, niż np. z radia, czy nawigacji.
Peugeotowi 508 zarzucono nawet nieaerodynamiczne lusterka boczne, co sprawia, że przy wyższych prędkościach opływające je powietrze wyraźnie szumi. Cóż – jeśli będziecie jeździć zgodnie z przepisami, to nawet na polskich autostradach nie zauważycie tego problemu, a do Niemiec wybierze się takimi samochodami pewnie nie tak znowu wielu polskich klientów. A jeśli nawet, to nie będą się oni wszyscy od razu rozpędzać do Bóg wie jakich szybkości, bo ceny paliwa skutecznie do tego zniechęcają.
Nigdy byście się pewnie nie spodziewali, że „jeśli chodzi o resorowanie, przewaga VW nad rywalami jest bezdyskusyjna”, nie? I to mimo opon w „ekstremalnym” rozmiarze 235/45R17. Peugeot „reaguje na nierówności hałaśliwie i podskakując, co bez załadowania jest aż drażniąco zauważalne”. Testowane przez nas auto (wersja GT) miało jeszcze bardziej ekstremalne opony w rozmiarze 235/45R18 i nie mogłem narzekać na hałas i podskakiwanie. Pewnie mieliśmy coś zepsute… ;-)
Silnik 1.6 THP w jego 156-konnej wersji nawet pochwalono, ale za to skrytykowano skrzynię biegów za jej luźną i nieprecyzyjna pracę. Oczywiście nie ma mowy o takich cechach w przypadku tego podzespołu pracującego w Volkswagenie – Passat znowu okazał się idealny :-/
Na co dzień właściwości jezdne wszystkich trzech aut są niezłe, choć – nie zgadniecie – i tak Volkswagen jest lepszy. Ze szczególną ostrością widać to zaś w sytuacjach podbramkowych – wtedy Mazda i Peugeot po prostu tańczą i fruwają składając się w nie wiadomo którą stronę, a pasażerowie szukają torebek na zjedzony wcześniej posiłek. I tak im się one jednak nie przydadzą, bo zaraz wraz z samochodem wylecą z drogi i się zabiją. Przynajmniej tak można wywnioskować z opisu w „Auto Moto”.
Peugeot okazuje się być najtańszą propozycją w porównaniu, ma też w zasadzie najlepsze wyposażenie (choć góruje nad rywalami nieznacznie), zużywa najmniej paliwa, a przy okazji ma też największy zasięg, ale to mu i tak w niczym nie pomaga – 508-ka przegrała porównanie. Uzbierała tylko 304 punkty, o 1 mniej od Mazdy i aż o 22 mniej od cudu znad Renu, a w zasadzie znad Kanału Śródlądowego ;-)
Na stronie 114. znajdziecie jeszcze wzmiankę o reklamie Renault Clio, w której – oprócz samochodu – pojawili się Dita von Tesse i Thierry Henry i to będzie już wszystko, co o samochodach francuskich napisano w majowym wydaniu miesięcznika „Auto Moto”.
Krzysiek Gregorczyk
Najnowsze komentarze