Na okładce grudniowego numeru miesięcznika „Auto motor i sport” dostrzec można Citroëna C4 Aircross, ale został on ukryty za dwoma innymi modelami, których pozwolę sobie nie wymienić, żeby nie być po raz kolejny posądzonym o to, jakobym pisał więcej o pewnym niemieckim koncernie, niż o autach francuskich. To oczywiście może napisać tylko ktoś wyjątkowo mi niechętny, by dyskredytować nasz wortal, ale do różnych ataków już przywykliśmy i się nimi nie przejmujemy ;-) Cenimy sobie za to konstruktywną krytykę i pozytywne opinie też ;-)
„Auto motor i sport” nr 12 (271) z XII.2013
Wydawca: Motor Presse Polska zależne od Motor-Presse Stuttgart
Stron: 124 (z okładką)
Cena: 8,60 zł
Koszt 1 strony: ponad 6,9 grosza
Warto kupić? Raczej nie
O jakich interesujących nas markach piszą: Citroën, Peugeot, Renault, Dacia Citroen
Jakie modele opisano/pokazano/wspomniano: C4 Aircross, C4 Picasso, C-Crosser, DS3, 208, 2008, 4007, 4008, 508, 5008, RCZ, Captur, Clio, Megane, Duster, Lodgy, sportowe
Malutkie zdjęcie rajdowego Citroëna DS3 i krótką wzmiankę o tym, że marka straciła po pięciu latach mistrzowski tytuł w WRC znalazły się na stronie 20.
Na kolejne francuskie, tym razem już cywilne auto, przyjdzie Wam poczekać aż do stron 38-43. Znajdziecie tam test Citroëna C4 Aircross. Samochodu, który jeszcze nie pojawił się w statystykach sprzedaży na polskim rynku, ale może grudzień to zmieni. My będziemy go testować dopiero w marcu przyszłego roku, ale już teraz można co nieco poczytać o tym crossoverze w „AMiS”.
Przypomniano wcześniejsze wspólne konstrukcje PSA i Mitsubishi, choć nie wszystkie. Ograniczono się do Citroëna C-Crossera i Peugeota 4007, a były jeszcze przecież C-Zero i i0n. Nie do końca też się zgodzę, że „próżno ich [C-Crossera i 4007] jednak szukać na polskich ulicach”, bo nawet w moim niedużym mieście jeździ kilka tego typu samochodów, a mieszkam raczej w germańskim zagłębiu, gdzie królują Volkswageny, Audi i Škody. Potem wspomniano też bliźniaka C4 Aircrossa, czyli Peugeota 4008, który w Polsce oferowany nie jest w ogóle.
Przy omawianiu stylistyki francusko-japońskiego crossovera wspomniano też model DS3. Zabiegi stylistów uznano zresztą za średnio udane, choć osobiście uważam, że zabieg z „oderwanym” dachem przy słupku C jest świetnym pomysłem i dodała lekkości tej sylwetce. Poza tym cóż można było zrobić w japońskim projekcie bez znaczącego podrażania produkcji?
Za dziwny uważam też zarzut, że 16-calowe felgi są za małe. To bzdura! Pęd do wielkich kół, zwłaszcza w miejskich, czy kompaktowych crossoverach, nie ma większego uzasadnienia, a podnosi koszty. Jeszcze niedawno standardem w segmencie D była opona 15-calowa (a niewiele wcześniej nawet 14-calowa) i jakoś żyliśmy, a dziś do kompaktów pakuje się koła o średnicy 17 cali – to chore!
Przy omawianiu wnętrza odwołano się do designerskich majstersztyków znanych z Peugeota 2008, czy Renault Captura (choć to nie ten sam segment!) uznając, że to w C4 Aircrossie jest zbyt nudne, jak na samochód francuski, z czym rzeczywiście nie sposób się nie zgodzić. Szkoda tylko, że tak uporządkowane i nudne deski rozdzielcze w Volkswagenach, czy Škodach, Redaktorzy z „AMiS” i nie tylko łykają, jak młode indyki, a nawet chwalą…
Pochwalono przestronność francusko-japońskiego crossovera i jego spory bagażnik (442 litry). Podobnie dobre oceny zdobył silnik 1.6 HDi, ale całkiem słusznie, bo to znakomita jednostka napędowa, która świetnie współpracuje z manualną sześciobiegową skrzynią. Całość skutkuje niskim zapotrzebowaniem na olej napędowy, którego wzrostem cen straszą nas media.
Zauważono też, że nie oferuje się w Polsce, przynajmniej na razie, wersji z napędem na cztery koła, która byłaby już w ogóle bardzo droga. I tak za to auto, produkowane wszak w Japonii, Citroën oczekuje niemałych pieniędzy – najtańsza wersja C4 Aircross kosztuje w Polsce minimum 83.000 zł, a testowana przez „AMiS” wersja oznacza wydatek o jeszcze 9.000 zł większy, będzie to więc auto raczej niszowe. Trochę szkoda, bo w dużej mierze właśnie z powodu tej ceny będzie zbierać niskie noty, jak to się stało w omawianym miesięczniku – tylko połowa z pięciu możliwych do zdobycia gwiazdek, to porażka! Czy zasłużona? Moim zdaniem mocno tego Citroëna skrzywdzono – zasługuje na wyższe noty! Tym bardziej, że za dość wysoką ceną stoi naprawdę niezłe wyposażenie!
Zresztą najtańsze wersje zaprezentowanych jako rywali aut z podobnymi silnikami też nie są tanie – Škoda Yeti kosztuje 77.650 zł (skrzynia pięciobiegowa), Nissan Qashqai – 84.000 zł, a Kia Sportage – 78.300 zł. Czyli C4 Aircross ma naprawdę niezłą cenę bazową i niespecjalnie odbiega od konkurentów. Nawet testowane w dalszej części numeru zauważalnie mniejsze Chevrolet Trax i Suzuki SX4 S-Cross są droższe – Trax ze 130-konnym dieslem kosztuje 83.990 zł, a Suzuki z jednostką 120-konną 87.900 zł. Jak więc widać C4 Aircross wcale nie kosztuje tak dużo, jak by się to mogło wydawać!
Rozbawiono mnie na stronach 100-101, choć nie ma tam aut francuskich. „AMiS” doradza swojemu czytelnikowi, który chce mieć auto wyróżniające się wyglądem i wśród trzech propozycji pokazali człowiekowi Volkswagen Tourana. Załamka! Niby z tekstu może wynikać, że ów człowiek sam to auto rozważa, ale w takim razie sam sobie zaprzecza, a to jeszcze gorzej.
Bolidy F1 napędzane silnikami Renault wspomniano na stronach 110-113.
Ciekawszy dla nas materiał znajdziecie jednak na stronach 114-115, gdzie podsumowano rajdowy sezon Roberta Kubicy i Maćka Barana pokazując też Citroëna DS3 RRC mistrzowskiej załogi.
W dziale Ranking sprzedaży (strony 120-121) znajdziecie wzmianki o Citroënie C4 Picasso, Peugeotach 208, 508, 5008 i RCZ, Renault Clio i Megane, oraz Daciach Duster i Lodgy.
I to już wszystko, co o naszych ulubionych samochodach napisano w ostatnim tegorocznym numerze „Auto motor i sport”.
Stronniczy przegląd prasy: „Auto motor i sport” nr 12/2013
Krzysiek Gregorczyk
Najnowsze komentarze