„Motor” nr 19 (2812) z 07.V.2007
Stron: 56 (z okładką)
Cena: 1,80zł
Koszt 1 strony: nieco ponad 3,2 grosza
Warto kupić: tak
O jakich markach francuskich piszą: Citroën, Peugeot, Renault (+Dacia)
Jakim modelom poświęcono miejsce: C2, C4 Grand Picasso, C5, 207 CC, 306 coupe, 407, Logan, sportowe
Spis treści przynosi kolejne zdjęcie zadziornych maluchów, a dokłada do tego zapowiedź testu Peugeota 306 cabrio. Czy to znaczy, że będziemy mieli co czytać w „Motorze”? Zajrzyjmy głębiej, żeby to sprawdzić.
Pierwsze wzmianki na temat motoryzacji francuskiej (i nie tylko) znaleźć można na stronach 10-11 w artykule na temat gwarancji udzielanej w Polsce przez producentów samochodów. Citroën i Peugeot oferują w zasadzie standardowe okresy (niewiele jest firm dających gorsze, lub zauważalnie lepsze warunki) gwarancyjne: 2 lata gwarancji mechanicznej, 12 lat na perforację nadwozia i 3 lata na lakier (wszystko bez limitu kilometrów). Renault proponuje 3-letnią gwarancję mechaniczną ograniczoną do przebiegu 100 tys. km, 12 lat na perforację nadwozia i 3 lata na lakier. Podobne warunki oferowane są dla modelu Dacia – jedynie gwarancja na perforację nadwozia jest dwukrotnie krótsza.
Na stronie 13. krótka informacja o wynikach crash-testu Peugeota 207 CC.
Dwie strony dalej informacja o rozstrzygnięciu tegorocznej edycji konkursu „Bezpieczeństwo dla wszystkich” organizowanego pod egidą Renault. Napisaliśmy o tym i my przed pięcioma dniami.
Na stronach 18-21 zamieszczono porównanie dwóch niedużych, ale mocnych autek – Citroëna C2 w wersji „by Loeb” i Mini Coopera. Oba wyposażono w silniki 1.6 o mocach 120-125 KM. O limitowanej wersji C2ki pisaliśmy już parę razy, a bardzo podobne auto testowaliśmy. Była to wprawdzie standardowa wersja VTS, ale różnice sprowadzają się w zasadzie do wyposażenia.
Na początku testu napisano, że Mini jest wyraźnie droższe od C2ki. To mało powiedziane – kosztuje o ponad połowę więcej! W dodatku – jak przystało na auto produkowane przez firmę należącą do Niemców – jest mizernie wyposażone. Żeby dorównać C2ce „by Loeb” wyposażeniem trzeba dopłacić jeszcze 9.716 zł. Tak tak – cena porównywalnie wyposażonego Mini przekracza salonową wartość C2ki aż o 35.616 zł! Za taką kasę można kupić drugą C2kę, choć tym razem już raczej jeden z modeli podstawowych…
Ale zostawmy (przynajmniej na razie) w spokoju koszty zakupu. Wróćmy do testu, w którym pozytywnie oceniono stylistykę zewnętrzną małego Citroëna. To prawda – auto do tej pory jest w Polsce rzadko spotykane (w jakiejkolwiek wersji) i zawsze swoim pojawieniem wzbudza spore zainteresowanie. To głównie z uwagi na rewelacyjnie poprowadzone dolne krawędzie szyb bocznych – tego po prostu nie ma nikt! Zawsze sporą radością reaguję na spotkane w trasie C2, zwłaszcza, gdy sam takim jadę zabierając je mojej żonie ;-)
W teście stwierdzono, że we wnętrzu C2 królują niskiej jakości tworzywa sztuczne. Z tym bym się nie zgodził – nie są niskiej jakości, a jedynie wyglądają zbyt tanio, zwłaszcza, jak na autko za 50 tys. zł. Ale to przywara całej serii C2 – powstawało, jako autko miejskie, a dopiero po krótkiej chwili Citroën postanowił zrobić to, co zwykle – włożyć do niego spory silnik i zrobić ulicznego ścigacza. Stąd wersje VTS i limitowana „by Loeb”.
Co do umiejscowienia sterowania szyb na tunelu środkowym, to na miejscu „Motoru” przestałbym na takie drobiazgi narzekać, tym bardziej, iż to rozwiązanie stosuje wielu producentów od ładnych już kilku lat. A „Motor” – czym się zresztą chlubi – nie powstał wczoraj, powinien więc coś na temat różnych rozwiązań w samochodach wiedzieć.
Co ciekawe – „Motor” chwali zupełnie niepraktyczne rozwiązanie panelu sterowania na konsoli środkowej. To, co z pewnością jest oryginalne, na pewno jest też niepraktyczne i mało precyzyjne. Acz śmiałości designerom odmówić nie można.
Porównanie silników wypada raczej na korzyść jednostki Citroëna. Minimalnie wyższa moc i pięciostopniowa skrzynia biegów sprawiają, że auto jest sporo elastyczniejsze i nieco dynamiczniejsze. Podawane przez producentów zużycie paliwa jest dość optymistyczne (zwłaszcza w przypadku Mini), bo praktyka pokazała, że obydwoma samochodami trudno jest jeździć oszczędnie. No ale cóż – one mają dostarczać radości i namiastki sportowych osiągów, a nie zwracać uwagę na takie szczegóły, jak cena bezołowiowej… ;-)
Oba auta mają sztywne zawieszenia, ale wolałbym jeździć Citroënem. Dlaczego? Ponieważ ma on o 15 cm większy rozstaw osi, a to sprawia, że powinien być stabilniejszy. I nieważne, że dysponuje mniejszą ilością miejsca na nogi (zwłaszcza z tyłu) – przecież takim autem rzadko się wozi kogoś na tylnych fotelach.
Skoro już jesteśmy przy przestrzeni oferowanej przez oba testowane przez „Motor” samochody, to warto zajrzeć do tabelki z punktami, a zaczyna się ona właśnie oceną wymiarów wnętrza. Mini oceniono o 5 punktów wyżej. Może i miałoby to sens, gdyby oceniać jedynie miejsce na nogi. Ale godny podkreślenia jest fakt, że C2ka oferuje więcej miejsca na szerokość. Dużo więcej miejsca! A że oferuje je z tyłu? Nieważne ;-) Może czasem posadzicie tam szeroką teściową – niech się cieszy przestrzenią ;-) Mini jest na tylnej kanapie węższe aż o 17 cm. w moim prywatnym rankingu zwiększam więc ocenę dla C2ki o 4 punkty.
Trudno mi się też zgodzić z aż 13-punktową przewagą Mini w kwestii wykończenia wnętrza. Owszem – deska i podszybie C2ki nie szokują może materiałami, ale spasowane są nieźle i naprawdę aż taka różnica w ocenie jest grubą przesadą. Dokładam więc Citroënkowi choćby tylko 6 punkcików. A możliwości aranżacji, to już się nie będę czepiał, choć dziwi mnie 5-punktowa przewaga po stronie Mini. No ale Cooper ma podłokietnik, którego w C2ce brakuje, więc niech będzie – osobiście lubię to udogodnienie.
W kategoriach wyposażenia standardowego i komfortowego widać wyraźną przewagę Citroëna. Żeby nam się jednak w głowach nie poprzewracało, więc odjęto punkty za skrzynię biegów. To kolejne miejsce z 13-punktową stratą francuskiego auta. I kolejne, moim zdaniem przesadzone. Dołożę Citroënkowi z 5 punktów – będzie chyba sprawiedliwiej, nie?
Z oceną właściwości jezdnych polemizował nie będę – Mini faktycznie może być nieco lepsze, tym bardziej, że oceny nie są jakoś podejrzanie zawyżone. Ale już w przypadku noty za bezpieczeństwo bierne wyższej noty Mini nie rozumiem. Wyposażenie jest po prostu takie samo. Plus 5 punktów dla C2. Z kolei bezpieczeństwo czynne przynosi słuszną przewagę Citroëna – ma on seryjne ESP. Polemizować można wprawdzie, czy to uzasadnia aż 12-punktową przewagę, więc dodajmy do Mini jakieś 5 punktów.
Nie rozumiem zupełnie oceny za koszt opcji. Jakich opcji? W Citroënie dokupić można tylko lusterka boczne składane elektrycznie za 250 zł, poduszki powietrzne kurtynowe za 950 zł, tylny radar cofania za 1.200 zł i lakier czarny Noir Onyx za 1.120 zł. W Mini zaś za ESP trzeba zapłacić 2.169 zł, komputer pokładowy kosztuje kolejnych 607 zł, za radio z CD dopłata wynosi 867 zł, a automatyczna klima, to wydatek 5.422 zł. tempomat kosztuje już tylko 651 zł. Jedyne wyposażenie, za które w obu firmach trzeba płacić extra, to lakier metalizowany, ale w Mini kosztuje on aż 1.830 zł, czyli o 63,5% drożej, niż w Citroënie. To więc C2 powinien otrzymać 20 punktów za koszt opcji, a Cooper – jedynie 10 punktów.
Po podsumowaniu moich wyżej opisanych korekt Citroën C2 powinien otrzymać o 30 punktów więcej, zaś Mini – o 5 mniej. W takim wypadku zamiast wygranej Coopera 582:575 wynik byłby odmienny – wygrałby Citroën C2 „by Loeb” z 605 punktami, a Mini zostałoby zdystansowane z dorobkiem 577 punktów. Mam rację? ;-)
„Motor” docenił Citroëna C5 w odmianie Break. Krótki test tego auta znajdziecie na stronie 26. Już w podtytule napisano, że „mało jest samochodów tej klasy, którymi jeździ się równie przyjemnie”. To fakt, tym bardziej, że zawieszoną hydraulicznie C5kę napędzał bardzo fajny silnik – 2.2 HDi o mocy 170 KM. Dynamiczny i elastyczny zespół napędowy jest dużą zaletą samochodu, choć ja osobiście doceniam również rewelacyjne zawieszenie. „Motor” marudził trochę na skrzynię biegów (sześciobiegowy automat). W podsumowaniu za zalety uznano komfortowe zawieszenie, znakomite wyciszenie, znaczną ładowność i pojemność bagażnika oraz ergonomię. Minusem jest wysoka cena (ale przecież w salonach Citroëna trwają nieustające promocje!!!) i wysoki poziom skrętu.
Za konkurencję uznano (i opublikowano maleńką fotografię) Peugeota 407 SW z tym samym silnikiem. Napisano, że Peugeot jest mniej przestronny i na dodatek kosztuje o ok. 15 tys. zł więcej.
Rywalem testowanej Hondy FR-V uznano Citroëna C4 Grand Picasso – małą fotkę i parę słów o visiovanie znajdziecie na stronie 29.
Idzie lato, więc niektórzy rozglądać się poczynają za otwartymi samochodami. „Motor” postanowił w związku z tym ocenić Peugeota 306 cabrio. W naszym narodzie rozmiłowanym w pancernych konstrukcjach zza Odry ciężko będzie wzbudzić miłość do otwartego Peugeota, ale może część z naszych rodaków zdecyduje się na to ciekawe auto ubarwiając szarą polską rzeczywistość przepełnioną Golfami II cabrio i otwartymi BMW serii 3 sprzed z górą 20 lat.
Sporo ciepłych słów trafiło pod kątem jednostek napędowych, jakie były stosowane w Peugeotach 306 cabrio. My nie od dziś wiemy, że silniki PSA są bardzo trwałe, ale germanofilów trzeba do tego specjalnie przekonywać. Oni jednak i tak w to nie uwierzą ;-)
Za najczęstsze usterki uznano wszelkiego rodzaju problemy z układem elektrycznym. Cóż – to prawda, że elektryka przez dość długi czas była bolączką francuskich samochodów, ale warto zauważyć, że poddostawcą tych układów nierzadko były firmy niemieckie… Nie mogłoby się też obyć bez narzekania na zawieszenie, w tym na tylną belkę, ale przypomina mi to coraz częściej straszenie niegrzecznych dzieci. Wszak problem jest znany i większość użytkowników samochodów francuskich zdaje sobie sprawę z tego, jak i co ma dbać.
Za plusy 306ki cabrio uznano atrakcyjne nadwozie i „zaskakująco dobre właściwości jezdne”. Zaskakująco chyba dla chłopaków z „Motoru” – oni po prostu od dawna nie doceniają układów jezdnych samochodów francuskich. Minusy przyznano za sporą usterkowość (ale na poparcie tej tezy nie podano żadnych konkretnych argumentów – większość usterek opisano, że po prostu „zdarzają się”), małą sztywność nadwozia (to nie rajdówka! kabrioletem jeździ się zazwyczaj statecznie wolno) i niewielką praktyczność. To ostatnie nie powinno w ogóle wystąpić w ocenie samochodu tego typu, bo będzie minusem przy każdym ocenianym kabriolecie.
Przy okazji relacji z Rajdu Elmot wspomniano o pierwszej eliminacji Rajdowego Pucharu Peugeota. Oczywiście bez porównania sensowniejsze artykuły na ten temat znaleźć można u nas ;-)
Na tej samej stronie, co o Elmocie, czyli 45., wspomniano o znakomitym wyniku Karoliny Czapki (2. miejsce) w drugiej rundzie wyścigowych mistrzostw Polski rozegranych w czeskim Brnie. Karolina jeździ samochodem Renault Clio Sport.
Wzmianki o Peugeotach znajdziecie też w relacji z Rajdu Mille Miglia. Niestety nie startowali w tych samochodach Polacy. Artykuł zamieszczono na stronie 46.
I to były już ostatnie informacje dotyczące samochodów francuskich w tym numerze „Motoru”.
Krzysiek Gregorczyk
Najnowsze komentarze