„Motor” nr 49 (2842) z 03.XII.2007
Stron: 56 (z okładką)
Cena: 1,80zł
Koszt 1 strony: nieco ponad 3,2 grosza
Warto kupić: raczej nie
O jakich markach francuskich piszą: Citroën, Peugeot, Renault (+Dacia)
Jakim modelom poświęcono miejsce: C5, 206 SW, 307, Dauphine, Laguna, Thalia, Logan, sportowe
Nowa Laguna Grandtour zasłużyła sobie czymś na największe zdjęcie na okładce dezaktualizującego się już powoli numeru. Oprócz niej wprawne oko wypatrzy tam jeszcze jedno auto z tego francuskiego koncernu – model Dauphine. A co wewnątrz numeru?
W kartkowaniu tygodnika możemy się zatrzymać dopiero na stronach 10-11, a i to tylko ze względu na francuski koncern oponiarski Michelin. Na tych dwóch stronach zamieszczono reportaż z tegorocznego Michelin Challenge Bibendum, czyli cyklicznej imprezy promującej ekologiczne i ekonomiczne rozwiązania. Tym razem areną zmagań był Szanghaj, o czym dobrze już wiecie choćby z wielu naszych publikacji. Owszem – w tekście krótko wspominano o rozwiązaniach PSA promujących technologię Hybrid HDi, zabrakło natomiast miejsca na choćby krótką informację o towarzyszącym imprezie rajdzie, czy wyścigu, w którym Renault Logan eco2 zajął drugie miejsce. Ciekawe, że o niemieckich rozwiązaniach nie zapomniano…
Potem znowu przez kilkanaście stron nie znaleziono miejsca dla francuskiej motoryzacji. Dopiero na stronach 26-27 (choć tą drugą tylko zahaczono) pojawia się krótki artykuł na temat Renault Laguny Grandtour, która pojawi się na polskim rynku gdzieś w początkach przyszłego roku. Samochód pokazano zresztą – wraz z liftbackiem – na 62. IAA we Frankfurcie, ale do salonów trafi z kilkumiesięcznym opóźnieniem. Laguna liftback jest już, jak wiecie, dostępna nawet na polskim rynku, a ja zaliczyłem już pierwszą jazdę tym samochodem, by móc się z Wami podzielić wrażeniami.
Wróćmy jednak do artykułu w „Motorze” poświęconego Nowej Lagunie Grandtour. Tak naprawdę taka wersja już jeździ po Polsce. Jako pierwszy kupił ją i odebrał Janusz Józefowicz, znany choreograf, tancerz, artysta.
Artykuł Redaktora Bladego w „Motorze” w zasadzie nie wnosi nic nowego do tego, co już pd dawna wiemy na temat tego modelu. Już dawno opublikowaliśmy ceny i wyposażenie, przy czym zrobiliśmy to bez porównania dokładniej, niż omawiany tygodnik. Ale to normalne – my jesteśmy miłośnikami francuskich aut, a oni piszą o nich z obowiązku.
Kolejnym artykułem, w którym wspomniano o francuskich samochodach, jest tekst Idzie czas wyprzedaży zamieszczony na stronach 36-37. Francuskie auta znalazły się tam z uwagi na wejście na rynek niedawno, bądź w najbliższej przyszłości kilku nowych modeli, w związku z czym starsze odmiany można kupować taniej. Wspomniano więc o Citroënie C5, czy Peugeotach 206 SW i 307. Co ciekawe o tym ostatnim napisano w samych superlatywach: bestsellerowe auto o przestronnej i porządnie wykonanej kabinie właśnie ustępuje pola bardzo zbliżonemu stylistycznie następcy.
Właściciel Renault Thalii 1.4 pisze do „Motoru”, a ten zamieszcza ów list na stronie 44. Człowiek chciałby wzmocnić jakoś swoje Renault i pyta, czy założenie sportowego tłumika i stożkowego filtra powietrza skutecznie mu w tym pomoże. Redakcja przytomnie rozwiewa nadzieje właściciela Thalii na znaczący przyrost mocy i sugeruje raczej ingerencję w elektronikę komputera, albo wręcz tuning mechaniczny.
O Renault F1 Team wspomina „Motor” bardzo krótko na stronie 49. zastanawiając się, czy zespołowi uda się ściągnąć do siebie z powrotem Fernando Alonso. Z nieoficjalnych informacji wiemy już, że Hiszpan podpisał kontrakt z Renault. Czekamy teraz na oficjalny komunikat w tej sprawie, który spodziewany jest jutro.
Na stronach 50-51 opublikowano artykuł o najgorszych (raczej najbrzydszych) autach w historii. Znalazł się tam również Renault Dauphine. Moim zdaniem bez sensu – autko ma przecież mnóstwo uroku! Owszem – zarzuca mu się wyjątkową nieodporność na korozję, ale przecież nie samymi blachami samochód żyje ;-)
„Motor” przyznaje wprawdzie, że Dauphine była bardzo popularnym, przestronnym i wygodnym autem, ale jednak umieścił go (za magazynem „Time”) w swoim zestawieniu. Cóż – dzięki temu możemy wspomnieć o tym ciekawym samochodzie, który rzadko można zobaczyć na żywo w naszym kraju, a takie szczęście miał półtora roku temu nasz redaktor sportowy, Grzegorz Różycki.
I była to już ostatnia notatka o francuskiej motoryzacji, jaką można przeczytać w aktualnym numerze „Motoru”. Myślę, że możecie sobie darować wydanie 180 groszy.
Krzysiek Gregorczyk
Najnowsze komentarze