Widzieliście kiedyś światła drogowe w klatce? Takie nowatorskie rozwiązanie wprowadzili na polskie asfalty drogowcy.
Źle się dzieje w państwie polskim, jeśli światła regulujące ruch są umieszczane w żelaznej klatce, zamkniętej na cztery spusty. Czy to strach przed tajemniczym drogowym złodziejem? A może po drogach grasuje jakiś Janosik, który zabiera drogowcom i daje ubogim? A może to sposób na walkę z gangiem porywaczy świateł?
Wiele mówi się o kryzysie i wzroście ilości drobnych kradzieży oraz włamań, co odczuwają również kierowcy samochodów, ale żeby zaczęto kraść światła? Trudno wyobrazić sobie inny powód umieszczenia tego przenośnego zestawu w brzydkich, pordzewiałych klatkach. Na straży świateł oprócz prętów stoi też gruby łańcuch oraz solidna kłódka.
Najwyraźniej zestaw musi być wyjątkowo cenny a w przeszłości zdarzyły się jakieś kradzieże. Czy ktoś budował na swoim prywatnym terenie sygnalizacje świetlną albo jakieś rywalizujące grupy drogowców wyrywają sobie światła by sprawnie regulować ruch.
A przecież problem można by rozwiązać zdecydowanie prościej: zamiast krat wystarczy aby remont trwał 24h/dobę z regulacją ruchem i minimalizacją obciążeń dla kierowców, prawda? Ale to już chyba zbyt wiele dla naszych kochanych drogowców, nie będą nam tu w obcych językach narzucać metod pracy!
Drogowy absurd pod Bydgoszczą zauważył jeden z naszych stałych Czytelników, pan Aleksander, który przesłał nam zdjęcia – dziękujemy.
Najnowsze komentarze