Odświeżony Renault Captur ma kilka asów w rękawie, które pomogą francuskiej marce wzbudzić zainteresowanie nowych klientów i sprostać rosnącej konkurencji w popularnym segmencie miejskich crossoverów. Atrakcyjny design, nowoczesne multimedia, oszczędny napęd hybrydowy a przy tym identyczna w stosunku do poprzednika cena bazowa to tylko kilka z nich. Jeździliśmy nowym modelem w wersji Full Hybrid 145 w okolicach Madrytu.
Renault Captur zadebiutował w 2013 roku, kiedy segment miejskich crossoverów wciąż jeszcze raczkował. Aktualnie samochody w tej klasie stanowią istną przynętę na europejskich klientów. O popularności świadczą wyniki sprzedaży, które utrzymywały się na wysokim poziomie dla każdej odsłony modelu. Przez 11 lat produkcji wyprodukowano 2,2 mln egzemplarzy Captura. Aby utrzymywać zainteresowanie klientów i sprostać ambicjom zwiększenia sprzedaży trzeba jednak dostosować model do zmieniających się trendów i technologii. Co zatem zmieniła marka Renault? Francuzi poszli na całość. Wprowadzili face lifting, który mógłby spokojnie uchodzić za nową generację.
Zaprzęgnięty do pracy zespół Gillesa Vidala wyrzucił stosowane w samochodach marki od wielu lat reflektory w kształcie litery C, pozbył się starego logo i podkręcił temperaturę wizualnej sfery modelu. Renault Captur ma nową twarz, która podąża za językiem projektowania zastosowanym w elektrycznym Scenicu oraz odświeżonym w ubiegłym roku Clio. Znakiem rozpoznawczym Captura stały się pionowe reflektory LED-owe w kształcie diamentów oraz wcięty front z drobnymi elementami, które układają się niczym refleksy w stosunku do logo producenta umieszczonego w centralnej części osłony chłodnicy. Przód Renault Captura zyskał więcej charakteru i jeszcze bardziej kusi spojrzenia. Jakie zmiany znajdziemy z tyłu? Projektanci przyłożyli nieco mniej uwagi do tylnej części pojazdu. Renault wymieniło właściwie tylko osłony lamp na przezroczyste. Stylistyka to jednak dopiero początek postępu, jaki niesie ze sobą kolejna odsłona crossovera, po więcej zmian musimy sięgnąć do wnętrza.
Test: Renault Arkana 1.6 E-Tech 145 KM po faceliftingu: czy naprawdę tak mało pali?
Renault Captur 2024 z systemem Google
Nowe materiały wykończeniowe to już praktycznie standard przy face liftingu każdego nowego modelu, ale dzięki umieszczeniu w katalogu wyłącznie tapicerek pochodzących z recyklingu, Renault dodatkowo zwróciło uwagę na ekologię i to się chwali. Szare obicia znajdujące się w testowej wersji Techno wywarły na mnie pozytywne wrażenie, są solidne i przyjemne dla oka.
Po raz pierwszy w Capturze mamy do dyspozycji usługi Google zawarte w systemie informacyjno rozrywkowym Open Rlink, które wcześniej trafiły do Renault Megane E-Tech i Australa. Za pośrednictwem ekranu dotykowego o przekątnej 10,4 cali (ekran znajduje się w standardzie) możemy skorzystać z aplikacji takich jak: Spotify, Google Maps, czy asystent głosowy Google, co daje dużą przewagę nad innymi modelami w segmencie. Multimedia w samochodzie działają intuicyjnie jak w smartfonie. W dodatku, informacje są czytelne, ekran szybko reaguje na polecenia kierowcy i jest sprawny w obsłudze.
Coraz częściej producenci rezygnują z oferowania analogowych zegarów i nie znajdziemy już okrągłych tradycyjnych tarcz także w Capturze. W podstawowej wersji Renault oferuje 7-calowe cyfrowe wskaźniki, które wyświetlają podstawowe informacje dotyczące samochodu, jazdy, a w hybrydowej wersji dodatkowo wskaźnik poziomu naładowania akumulatora oraz przepływ energii pomiędzy silnikiem spalinowym, elektrycznym i akumulatorem. Na całej powierzchni wyświetlacza możemy umieścić mapę nawigacji, co jest dodatkowym ułatwieniem dla kierowców, którzy łatwo gubią się w nowych miejscach.
Zobacz test: Peugeot 2008 GT 1.2 130 KM – jak sprawuje się mini SUV z lwem? Szybki test
Praktyczny jak… Renault Captur
Captur pozostał modelem, który nie zawiedzie pod względem praktyczności. Francuzi nie pokusili się na szczęście o rezygnację z manualnego panelu klimatyzacji, ale zastąpili pokrętła przyciskami do regulacji temperatury. Efekt? W samochodzie udało się zagospodarować kolejną półkę na smarfton, która stanowi dodatek do już i tak wielu miejsc do przechowywania drobiazgów. Pojazd ma duże, wygodne kieszenie boczne, po dwa gniazdka USB typu C z przodu i z tyłu oraz po jednym wejściu 12V. Pływająca konsola centralna pozostała. Umieszczenie drążka automatu wyżej pozwoliło na zastosowanie licznych przestrzeni na drobiazgi. Dedykowane miejsce, co bardzo lubię w Renault, ma także karta Hands-Free.
Ilość miejsca w kabinie i jednocześnie w bagażniku, podobnie jak w poprzedniku możemy regulować za pomocą przesuwanej tylnej kanapy. W wersji hybrydowej mamy do dyspozycji nieco mniej przestrzeni niż w modelu benzynowym, bo od 348 litrów w ustawieniu nastawionym na wygodę pasażerów do 480 litrów jeśli priorytetem jest miejsce na bagaż. Po złożeniu oparć tylnych siedzeń uzyskujemy maksymalnie 1.458 litrów.
Jazda po Madrycie i okolicach
Renault poprawiło prowadzenie zmieniając charakterystykę amortyzatorów i układu kierowniczego. Captur pewniej wchodzi w zakręty i jest mniej podatny na wychylenia nadwozia. Do wyboru mamy tryby jazdy: eco, sport, comfort i perso, aby dopasować ustawienie do własnych preferencji.
A jak radzi sobie napęd Full Hybrid? Zaletą systemu jest to, że nie musimy ładować akumulatora z gniazdka tak jak w systemach typu plug-in. Akumulator o pojemności 1,2 kWh jest uzupełniany podczas hamowania oraz z silnika spalinowego w czasie jazdy. Aby zachować energię na później, możemy skorzystać z funkcji e-Save, która utrzymuje stan naładowania na poziomie minimum 40%, co zapewnia lepszą wydajność na pochylonym terenie. Obok funkcji e-Save, po lewej stronie kierownicy znajdziemy również przycisk, którym wyłączymy niechciane systemy wspomagania prowadzenia. To, co jest nam potrzebne a co nie, możemy spersonalizować na ekranie dotykowym.
Dlaczego nie ma już wersji plug-in? Ładowalny układ hybrydowy znajdował się w ofercie poprzednika. Producent wycofał układ z prostej przyczyny – nie cieszył się zainteresowaniem klientów. Teraz Renault wierzy, że pełna hybryda zdobędzie większe zainteresowanie, ponieważ nie jest skierowana wyłącznie do klientów, którzy mają możliwość ładowania pojazdu w domu lub w pracy. Sprawdzi się w większości zastosowań. Pierwsza jazda przekonała mnie, że wersja Full Hybrid to znakomite połączenie napędu spalinowego i elektrycznego i w dodatku oszczędne. Układ dysponuje mocą 145 KM oraz momentem obrotowym 250 Nm i składa się z 4-cylindrowej jednostki benzynowej 1.6 o mocy 94 KM, silnika elektrycznego, rozrusznika wysokonapięciowego, akumulatora oraz bezsprzęgłowej skrzyni kłowej zapewniającej cztery przełożenia dla jednostki benzynowej i dwa dla elektrycznej.
Oszczędna jazda
Hybrydowy Captur potrafi zadowolić przyspieszeniem oraz cichą i bardziej przewidywalną pracą niż w wersji plug-in, ale nie liczymy na natychmiastowy zryw przy dociśnięciu gazu do podłogi w wyższych zakresach prędkości. Captur wciąż jest nastawiony na komfort. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h trwa w tym modelu 10,6 sekundy. Napęd jest dopracowany, oszczędny i nie będzie niepokoił wyciem, jak w niektórych samochodach hybrydowych. W ciągu dwóch dni pokonaliśmy dwie razy trasy liczące po ok. 100 km każda. Część przebiegała w ruchu miejskim, ale znacznie większy odcinek poruszaliśmy się autostradą z ograniczeniem 120 km/h.
W prowadzeniu pomagał adaptacyjny tempomat, który dostosowywał prędkość do pojazdu poprzedzającego, co w Renault funkcjonuje bez zarzutu i znacznie ułatwia poruszanie się w większym ruchu, kiedy musimy podążać za reakcjami innych kierowców. Zużycie paliwa Captura wyniosło w pierwszym, jak i w drugim dniu tyle samo: 4,7 l/100 km. Wartość jest identyczna do średniego spalania podawanego przez producenta. Nie mieliśmy żadnych trudności w osiągnięciu wyniku identycznego z danymi WLTP, ale sprawdzimy apetyt Captura jeszcze na dłuższej trasie, kiedy model trafi do naszej redakcji.
Ile kosztuje nowy Renault Captur?
Cena podstawowa Captura z silnikiem TCe 90 jest identyczna jak w poprzedniku, co może działać pozytywnie na decyzję zakupową klientów, w końcu to odnowiony model a producenci przy okazji face liftingu lubią dodać choćby kilkaset złotych do ceny podstawowej. Najtańsza wersja kosztuje 85.500 zł, co wypada bardzo dobrze na tle konkurentów, samochód przekonuje również standardowym wyposażeniem. Za podstawową Skodę Kamiq, Hyundaia Konę, czy Toytę Yaris Cross zapłacimy więcej. Peugeot 2008 również został wyceniony wyżej. Captura zamówimy w wersji mild hybrid oraz z fabryczną instalacją LPG, która na polskim rynku powinna cieszyć się sporą popularnością. Na szczycie oferty znajdziemy model Full Hybrid dostępny od wersji Techno za 120.800 zł.
Nasz werdykt
Renault opracowało napęd hybrydowy, którego zalety nie są widoczne wyłącznie w mieście. Samochód sprawdza się w dużym ruchu oraz w trasie i pozwala uzyskać zużycie paliwa porównywalne z dieslem. Większy komfort prowadzenia nie popsuł praktycznego charakteru tego modelu, co sprawia że jest to ten sam Captur, którego cenię od lat, tylko jeszcze lepszy.
Najnowsze komentarze