Można pomyśleć, i będzie to myślenie nawet uzasadnione, że na bazie afery spalinowej, a którą zamieszany jest Volkswagen (delikatnie to napisałem, nie?) pojawią się pytania o czystość diesli w ogóle oraz o to, czy da się w ogóle spełnić normy, które są co parę lat ostrzejsze. I właśnie aktualny „Auto Świat”, który przez niektórych jest uważany za propagandową tubę koncernu VAG (takie myślenie też jest uzasadnione…) już na okładce informuje, że właśnie o tym napisał w bieżącym wydaniu. I z jakiegoś powodu na razie na tejże okładce nie zamieszczono wielkiego zdjęcia żadnego Volkswagena – dominuje Mercedes. Ale „Auto Świat” nie zapomina o swojej misji – można dostrzec na jego tytułowej stronie i Volkswagena, i Audi. I nie da się na niej znaleźć żadnego auta francuskiego, żeby broń Boże ktoś nie pomyślał, że Francuzi robią bardzo dobre diesle.
„Auto Świat” nr 41 (1041) z 5.X.2015
Wydawca: Ringier Axel Springer Polska Sp. z o.o.
Stron: 52 (z okładką)
Cena: 2,50 zł
Koszt 1 strony: nieco ponad 4,8 grosza
Warto kupić? Niekoniecznie
O jakich interesujących nas markach piszą: Citroën, Peugeot, Renault
Jakie modele opisano/pokazano/wspomniano: Berlingo, C-Elysee, DS, ID, 406, Kangoo, Megane
Już we „wstępniaku” Redaktor Sewastianowicz pyta, „czy to już koniec aut z silnikami Diesla?”. Ba – od razu w pierwszym zdaniu próbuje wybielać Volkswagena pytając „czy tylko volkswagenowskie silniki Diesla emitują wyjątkowo trujące spaliny?”. No to odpowiem ja – nie, nie tylko. Wszystkie silniki wysokoprężne je emitują. Ale niektóre emitują ich mniej, bo inżynierom zechciało się przysiąść, a szefostwo wysupłało miliardy w różnych walutach, by ową emisję zminimalizować. Volkswagen chciał być cwańszy i oszukał blisko pół miliona klientów w Stanach i około 11 milionów na całym świecie (a przynajmniej do tylu się przyznał). I zaraz potem „abstrahując” od afery Pan Redaktor pisze, że z ich „testów wynika, że zdecydowana większość samochodów zużywa więcej paliwa na 100 km, niż deklaruje to producent”. Zgoda, ale po pierwsze nie chodziło w Stanach o zużycie paliwa, a po drugie – pisałem już parokrotnie, że dobrze, że są zunifikowane testy, bo klient ma punkt odniesienia. I na zwiększone spalanie rzeczywiste każdy się zgodzi, bo je rozumie. Ale oszukiwanie na emisji, to co innego. Tu po prostu Volkswagen nie potrafił skonstruować odpowiednio czystego silnika, albo szkoda mu było na to kasy i dlatego posunął się do oszustwa. Nikt temu koncernowi nie zarzucił, że oszukuje na ilości spalanego paliwa. Proszę więc nie zaciemniać sytuacji – wina koncernu VAG jest bezsporna i powinniśmy temu wszyscy przyznać rację. Byłoby bardziej honorowo, zamiast iść w dym w nadziei, że wtedy sporo rzeczy się ukryje.
A teraz zgrabnie przechodzimy do samochodów francuskich. Nareszcie ;-)
Na stronie 8. Pojawiła się wzmianka o 60. urodzinach Citroëna DS. Wspomniano też o wprowadzonej nieco później uproszczonej odmianie nazwanej ID.
Na kolejnego Citroëna, już sporo nowszego, natraficie na stronach 28-29. To C-Elysee w wersji More Life. Takie auto kosztuje 45.900 zł (w testowanej wersji i 1.800 zł więcej, bo ma lakier metalizowany) i bazuje na odmianie Seduction, co oznacza, że ma cztery poduszki powietrzne, manualną klimatyzację, przeciwmgielne światła, komplet elektrycznie sterowanych szyb i lusterek, tempomat, radioodtwarzacz CD ze sterowaniem przy kierownicy, centralny zamek i czujniki parkowania, a do tego jest samochodem przestronnym i całkiem dobrze wyglądającym. To wprawdzie sedan, a więc z lekka zanikająca wersja nadwoziowa, ale że dysponuje ponad 500-litrowym bagażnikiem, więc może skusić niejednego klienta.
Ale żeby nie było za różowo Redaktor Kamiński skrytykował tylko jednopłaszczyznową regulacje kierownicy, pojedynczą lampkę oświetlającą całe wnętrze oraz staromodnie rozwiązane zawiasy pokrywy bagażnika. Cóż, trochę racji w tym jest, ale na to można nierzadko przymknąć oko. Za to brak normalnych zagłówków na kanapie i ograniczenie się do jedynie dwóch wybrzuszeń (a przecież to samochód pięcioosobowy), to faktycznie skucha. Nie da się też dokupić kurtyn powietrznych, ale to akurat nie jest takie oczywiste we wszystkich autach sprzedawanych na polskim rynku (cholera, zastosowałem prawie technikę wybielania, jak inni w przypadku Volkswagena…).
Nieźle wypadło spalanie, zwłaszcza w mieście, bo w teście tygodnika „Auto Świat” C-Elysee spaliło mniej, niż deklaruje Citroën. Odebrało sobie to poza miastem. No cóż – nie ma nic za darmo ;-) Autor skrytykował też pracę lewarka skrzyni biegów.
Ostateczna nota dla tego budżetowego samochodu, to cztery gwiazdki na pięć możliwych do uzyskania i to wydaje się całkiem sensowną oceną. Sprawiedliwą.
A teraz o tekście, który znowu traktuje o aferze Volkswagena. Wiem, może to już nudzić. Ale materiał zamieszczony na stronach 30-33 jest naprawdę rzetelny. A już jak na „Auto Świat”, to wręcz szokująco dobry, bo Volkswagena nikt tam specjalnie nie broni i nie wybiela! Brawo Redaktorzy Brzeziński i Szypulski!!!
Ubawił mnie list właściciela 16-letniego Audi A3 (strona 34.), które rdzewieje. Właściciel auta napisał, że do tej pory sądził, „że rdzewieją tylko pojazdy z Francji i Włoch”. Boże – jak głęboko zakorzenione są mity w tym społeczeństwie. Jak wielka jest indolencja Polaków! To straszne!
Citroëna Berlingo i Renault Kangoo pokazano na stronie 39. w roli alternatywy dla opisanej przez „Auto Świat” Škody Roomster.
O tym, co można zrobić samemu posiadając Peugeota 406, możecie poczytać na stronach 44-45. To fajne auto, które można dziś kupić za rozsądne pieniądze, ale jak przystało na samochód kilkunastoletni, nie wszystko będzie w nim działało wiecznie.
Renault Megane pierwszej generacji było gwiazdą okładki tygodnika „Auto Świat” sprzed 20 lat. W numerze wspominano też Peugeota 406.
I to już wszystko o naszych ulubionych samochodach w aktualnym numerze tygodnika „Auto Świat”.
Krzysiek Gregorczyk.
Najnowsze komentarze