Pan Tomasz z Nowego Sącza kupił Citroena 2CV pięć lat temu. Skąd wziął pomysł? Zawsze kręciły go stare samochody, nie te wielkie amerykańskie, ale mniejsze, jak garbus, Mini, Fiat 500 czy właśnie Citroen 2CV.
Skąd pomysł na Citroena 2CV?
Citroen 2CV działa na mnie szczególnie. W pewnym momencie stwierdziłem, że jak w większosci sytuacji i marzeń w życiu skończy sie na tym, że za 20 lat oglądając z wnukami stary film z żandarmem i zakonnicą w 2CV padnie hasło „zawsze chciałem taki mieć” . Dodatkowo jak syn po urodzeniu leżał w szpitalu Prokocimiu to sam sobie obiecałem, że jak z tego wyjdzie to za parę lat ruszymy wszyscy wspólnie kaczką z otwartym dachem w Bieszczady – mówi.
I jak to się wszystko skończyło?
Skończyło się tak, że… kupiłem starego Citroena 2CV i rzeczywiście w te Bieszczady pojechaliśmy. To była piękna przygoda i trwa do dzisiaj.
Dużo było pracy z jego doprowadzeniem do stanu używalności?
Kupiłem ją w ciemno i to dosłownie – w nocy i niejeżdżącą. Rocznik 1984 sprowadzona z Danii (tam mają dodatkowe kierunkowskazy z boku przednich błotników – to nie mój dodatek). Ubarwienie już takie miała, chociaż wyjsciowo była cała niebieska. Wtedy 70, teraz 83 tys km przebiegu.
Jak wyglądała pierwsza jazda?
Od razu po zakupie. Na szczęście urwany był tylko przewód paliwowy i mogłem pierwszy raz w życie pobujać się na zakrętach. Bajka! Oczywiście szybko doszła konieczność spawania ramy. Raz i drugi i dwa lata temu w wakacje samodzielna przekladka na nową ramę w ocynku i odnowienie zawieszenia. Żona widząc kaczkę w częściach była pewna, że tak już zostania na wieki. Ale sie udało i żadna śrubka nie została. Wszystko w oparciu o dobrą książkę, internet i wsparcie telefoniczne życzliwego człowieka z Płocka. To się rzeczywiście da zrobić samemu!
Ale bez warsztatu się nie obyło?
Podróż do fachowca na wymianę pierścieni i uszczelek w silniku, nowy dach i śmigamy dalej!
Co jeszcze trzeba było zrobić?
Wnętrze maiłem zmieniać od razu, ale siadłem w nim i poczułem, że właśnie takie stare i prawdziwe ma być – więc się uprało, pocerowało i jest pięknie. jeżdżę nim na co dzien. do pracy, sklepu, znajomych (chyba, że leje lub sól na drogach). Nawet na narty w góry pojechalismy kiedyś. Radość jest z jazdy, a nie oglądania w garażu. Wszyscy machają, trąbią, a my się lusterkiem na zakręcie podpieramy. Dla pięcioletniego już syna to auto nr1 – ma fotelik z przodu i cały swiat przed nim.
W pewnym momencie w Pana życiu pojawiła się Wielka Orkiestra Świątecznej pomocy.
Zacząłem to robić bardzo dawno temu. Zbierałem z dzieciakami w szkole w pierwszym roku pracy – to był pierwszy Finał, potem jeszcze drugi. Później zawsze wrzucałem.
A potem był szpital?
Tak, mój malutki syn leżał w szpitalu w Prokocimiu. Tam zobaczyłem, że karma wraca – połowa sprzętu na intensywnej terapii noworodków była z serduszkami. Dlatego kiedy cztery lata temu okazało się, że w Nowym Sączu nie będzie organizowany 25 Finał i długo wyglądalo, że nie będzie też sztabu (potem udało się go powołać w ostatniej chwili) postanowilismy z 15 letnia córką zadziałać inaczej. Podzwoniliśmy po sztabach WOŚP i w podsądeckiej Nawojowej szef sztabu Jan Kulpa nas przygarnął i zarejestrował.
I tu pojawia się w naszej historii Citroen 2CV?
Tak! Zbieraliśmy oczywiście w Nowym Sączu bo stąd jesteśmy. Od początku byliśmy pewni, że nasza kaczka będzie „zbierać” z nami. Przyciąga wzrok, uwage i budzi uśmiech. Jest tak brzydka, że aż piękna. Na pewno pomaga zbierać do puszek większe kwoty i stała się naszym znakiem rozpoznawczym od paru lat na WOŚP. Na drzwiach ma wielkie serduszko WOŚP.
Co powie pan dzisiaj wszystkim tym, którzy chcieliby kupić taki samochód?
Citroen 2CV jest tak prosty, bez żadnej elektroniki, że nawet nauczyciel biologii bez genów mechanika może prawie wszystko przy niej zrobić. Prawie cały remont to do tej pory własna praca. Może trzy razy dłużej trwająca niż mechanika ale dająca trzy razy większą satysfakcję.
I oczywiście pozostawiająca wymierną różnicę w kieszeni. Polecam każdemu!
opracowanie: redakcja
Masz oryginalny samochód? Chcesz podzielić się swoją historią? Napisz na adres [email protected].
Najnowsze komentarze