Citroen C4 Aicross rocznik 2013 jest naszym samochodem testowym w Nowej Zelandii. Dzisiaj dojechaliśmy do Rotorua, czyli wulkanicznego miasteczka, którego cechą wyróżniającą jest… zapach siarki. Diabelskie klimaty? Nie, wręcz przeciwnie. Poczytajcie.
Po kilkuset kilometrach podróży czas poświęcić jeden dzień na odpoczynek. W okolicach Rotorua atrakcji nie brakuje, a kilka z nich po prostu trzeba zobaczyć. Dojazd z miasta zajmuje tylko 20-30 minut. Citroen zostaje na parkingu. Pierwsza z wielkich atrakcji to Wai-o-Tapu. To aktywny wulkanicznie obszar, na którym znajduje się między innymi gejzer Lady Knox, wyrzucający wodę na kilkadziesiąt metrów do góry, codziennie o godzinie 10:15. Dzisiaj zrobiono z tego atrakcję turystyczną, dlatego wokół gejzeru znajduje się mini amfiteatr a samo wyrzucanie wody, to zwieńczenie długiej opowieści o historii gejzeru. Na terenie parku znajdują się ścieżki, którymi poruszają się turyści a właściwie chmary turystów.
To miejsce jest ikoną regionu, a zdjęcie jednego z jeziorek, które widzicie obok, znajdziecie w każdym przewodniku. Dwie godziny spaceru po parku pozostawiają niezapomniane wrażenie, pomimo słonej jak dla Polaków ceny za wejście.
A jeśli chodzi o ceny zwiedzania, to wybierając się do Nowej Zelandii trzeba przygotować się na spore wydatki. Bilet do parku Wai-o-Tapu kosztuje niecałe 40 dolarów nowozelandzkich. Bardzo podobnie jest ze wszelkimi innymi atrakcjami. W skrajnych przypadkach może to być nawet ponad 100 dolarów – tyle kosztowało wejście do maoryskiego centrum kultury i sztuki w Rotorua. O cenach paliwa i żywności już pisałem – za wyjątkiem niektórych lokalnych produktów można przyjąć ceny 2-3 razy wyższe niż w Polsce. Dania w restauracjach to koszt 10-30 dolarów. Noclegi w hostelach zaczynają się od 20 dolarów, a hotelowy pokój o średnim standardzie to wydatek 70 dolarów i więcej. Spore będą również koszty roamingu oraz dostępu do Wi-Fi. Nowa Zelandia pod tym względem wymaga zmiany naszych europejskich przyzwyczajeń. W hotelach sieć jest często dodatkowo płatna, a do tego posiada limit transmisji danych (100 MB, 500 MB).
Jest oczywiście na to sposób – można zaopatrzyć się w kartę prepaid z lokalnym numerem oraz transmisją danych. Zasięg komórkowy jest raczej dobry, a szybkość transmisji danych nie odbiega specjalnie od tego co znamy w Polsce. Karta z limitem 1GB kosztuje 30 dolarów i uniezależni Was od drogiego Wi-Fi. Darmowy Internet można znaleźć w sieci barów McDonald, ale tam działa on raczej słabo. Dużo lepszy Internet oferuje Burger King. Niektóre lokalne kawiarnie również niekiedy reklamują się naklejką Free Wi-Fi.
Citroen C4 Aircross dzisiaj dużo nie podróżuje. Przejazdy z miejsca na miejsce zajmują zaledwie kilkanaście minut. W szybkim zmienianiu miejsca pobytu i przy częstym zmienianiu parkingu pomaga system bezkluczykowy. Kluczyk spoczywa gdzieś na dnie plecaka, by wejść do samochodu wystarczy nacisnąć niewielki przycisk obok klamki. Potem przycisk start, skrzynię ustawia się w pozycję driver i już można jechać. Zamknięcie auta jest równie proste. Sylwetka Citroena C4 Aircross jest bardzo zgrabnie skrojona, na tle innych aut wydaje się on solidny i nowoczesny, ale linię – dzięki “latającemu” słupkowi C ma lekką.
Drugą wielką atrakcją w okolicach Rotorua jest Vulcanic Valley. Tego miejsca nie można pominąć! Szczerze mówiąc podobało mi się nawet bardziej niż Wai-o-Tapa. Dwugodzinny spacer w dół doliny utworzonej wybuchem wulkanicznym w XIX wieku to niesamowita wyprawa w obszar, który ponad 100 lat temu został całkowicie zniszczony, a teraz wróciło tu niezwykle bujne życie. . Ilość niezwykłych widoków wręcz poraża. To tutaj znajduje się między innymi największe gorące jezioro na świecie. Po spacerze można wsiąść na statek i zobaczyć to, czego nie widać z brzegu. Ta atrakcja jest oczywiście dodatkowo płatna. Dla zmęczonych zwiedzaniem na nogach dobrą wiadomością będzie możliwość powrotu na górę parkowym busem.
Na trasie niekiedy można spotkać inne francuskie samochody. Citroeny są – przynajmniej według moich obserwacji z drogi – najbardziej popularną marką w Nowej Zelandii. W jednej z miejscowości udało mi się wypatrzyć klasycznego DS. Jeździły też modele DS5 i DS3, a najwięcej chyba spotkać można C4. Ze starszych aut – popularna jest Xantia. Oczywiście warto pamiętać o tym, że to obserwacje z terenów mało zaludnionych – duża część społeczności Nowej Zelandii mieszka w Auckland i okolicach.
Po dniu pełnym wrażeń nie może zabraknąć pełnego relaksu. W Rotorua znajduje się kompleks basenów termalnych, nazwany Polynesian Spa. Tutaj można skorzystać (do wyboru w pakietach) z kilkunastu basenów prywatnych, zasilanych gorącą mineralną wulkaniczną wodą. Baseny są na otwartej przestrzeni i można z nich obserwować jezioro oraz odległe wzgórza, nad którymi unosi się para wodna. Widok niezapomniany. Temperatura w basenach wynosi od 38 do 42 stopni, każdy znajdzie coś odpowiedniego dla siebie. Tutejsza woda ma właściwości lecznicze.
Citroën C4 Aircross – relacja z wyprawy:
Część pierwsza: Citroën C4 Aircross I 2013 na antypodach: Misja Nowa Zelandia
Część druga: Citroën C4 Aircross w Nowej Zelandii: 77 godzin w podróży
Część trzecia: Citroen C4 Aircross na antypodach – pierwszy dzień w Nowej Zelandii
Część czwarta: Citroen C4 Aircross na antypodach dzień 2 – na północ, tam musi być jakaś cywilizacja
Część piąta: Citroen C4 Aircross na antypodach dzień 3 – pożegnanie z północą północnej wyspy
Część szósta: Citroen C4 Aircross na antypodach dzień 4 – w krainie hobbitów
Część siódma: Citroen C4 Aircross na antypodach dzień 5 – w cieniu Mount Doom
Część ósma: Citroen C4 Aicross na antypodach dzień 6 – na styku piekła z rajem
Część ósma: Citroen C4 Aircross na antypodach dzień 7 – półwysep Coromandel i pożegnanie z Nową Zelandią.
Podziękowania
Pomysłodawcą i organizatorem testu Citroëna C4 Aircross w Nowej Zelandii jest nasz portal. Dziękujemy Citroen Polska za pomoc w organizacji wyjazdu oraz Citroen New Zealand za udostępnienie samochodu.
Originally posted 2013-11-27 07:36:34.
Najnowsze komentarze