Jeśli oficjalnie zapytamy producenta samochodów, a w przypadku Polski importera, czy zatrudnia agencje do rozpowszechniania nieprawdziwych opinii o konkurencji, to z całą pewnością odpowie, że nie. Co więcej, będzie wielce oburzony i jeszcze zarzuci szkalowanie marki. Jednak w naszym przekonaniu zjawisko występuje i to całkiem powszechnie. Fałszywe recenzje, komentarze o sytuacjach, które nie miały miejsca, zwykłe oczernianie. Wygląda więc na to, że istnieją firmy, które wkładają bardzo dużo pieniędzy w takie działania. Dzisiaj pokażemy Wam kilka schematów takich zachowań, które obserwujemy między innymi w naszym serwisie.
Brak szczegółów
Bardzo trudno jest opisywać coś, czego komentujący na zlecenie nie zobaczył czy nie doświadczył. Dlatego bardzo często w takim komentarzu czy recenzji brakuje szczegółów, za to roi się od ogólników.
Więcej czasowników
Badania fałszywych komentarzy i recenzji pokazują, że mają one więcej czasowników. Rzeczowniki są trudniejsze, bo wymagają posługiwania się konkretami.
To się nie mogło wydarzyć
Kilka miesięcy temu, gdy pojawił się nowy Peugeot 508, jeden z komentujących trolli tak się zapędził, że napisał, iż jeździł już tym samochodem i w porównaniu do konkurencyjnej marki jest on taki i owaki. Problem w tym, że wtedy owego modelu nie było nawet dla dziennikarzy – po prostu pokazano pierwsze zdjęcia i filmy. Później owa narracja się kilkukrotnie powtarzała, jak zwykle bez żadnych szczegółów (gdzie jeździł, jaki silnik, jaka wersja, jaka skrzynia biegów). Zero wiarygodności.
Masz problem, napisz do nas
Gdy ktoś opisuje jakieś trudne historie ze swoim samochodem czy serwisem, często prosimy, żeby napisał do redakcji, bo staramy się zwykle pomóc. Wiele z tych próśb o szczegóły pozostało (oczywiście!) bez odpowiedzi. Trzeba też podkreślić, że kilku naszych Czytelników rzeczywiście do nas napisało i działamy.
Usuwamy setki komentarzy miesięcznie
Zjawisko fałszywych komentarzy i opinii jest na tyle powszechne, że poprosiliśmy zaprzyjaźnioną firmę, specjalizującą się w bezpieczeństwie internetu, o szerszą diagnozę. Prowadzimy aktualnie bardzo szczegółowy monitoring i dzisiaj można już z całą pewnością powiedzieć, że w sieci – wobec marek samochodowych – są prowadzone systematyczne działania, które można określić jako czarny PR.
Po co ktoś to robi? Odpowiedzią jest psychologia nabywcy. Osoba, która chce kupić dowolny produkt, zwykle szuka opinii w sieci. „Doktor Google” stał się doradcą we wszystkim. Mózg pracuje w taki sposób, że jeśli trafi na negatywne opinie, to reaguje zdecydowanie mocniej, niż na pozytywy. Najwyraźniej opłaca się inwestować dziesiątki tysięcy złotych w tego typu działalność – skoro jest prowadzona.
Najnowsze komentarze