Sprzedaż aut elektrycznych w Polsce to temat trudny i Renault wzięło na siebie trudną rolę lidera. Lidera, który oferuje nie tylko samochody – od września będą to Fluence i Kangoo – ale również kompleksowe podejście do wszystkich spraw, związanych z eksploatacją. Najciekawsze w ofercie jest chyba assistance, które będzie działać także wtedy, gdy samochodowi zabraknie prądu.
Renault przeprowadziło badania w Polsce, z których wynika, że ponad 80% z nas codziennie pokonuje mniej niż 60 kilometrów. Co by oznaczało, że potencjalnie są klienci na auta elektryczne. Przynajmniej w miastach, gdzie dojeżdżamy do pracy. Oczywiście takie auto nie będzie służyć na dalekie wakacyjne wojaże.
Esencją oferty są dwie rzeczy – zasięg i ceny. Renault dla obu modeli obiecuje zasięg w okolicach 180 kilometrów. To całkiem sporo jak na tak duże auta. Fluence jest w końcu samochodem na pograniczu klas C i D a Kangoo (w trzech wersjach) aspiruje do miana miejskiego auta dostawczego lub dostawczo-przewozowego (w wersji dla 5 osób). Na szczęście nie omijano spraw trudnych i bez owijania w bawełne przyznano, że zimą zasięg spadnie do około 80 kilometrów.
A jeśli chodzi o ceny aut elektrycznych, to cóż, początkowe ceny to niecałe 80 tyś złotych netto za podstawowe Kangoo oraz 108 tysięcy brutto za Fluence. Do tego dochodzi jednak około 400 złotych kosztów co miesiąc za wynajem akumulatora. Dużo to czy mało? Na razie trudno znaleźć jakiś właściwy punkt odniesienia, bo nie wiadomo ile będzie kosztować domowa stacja ładowania, którą na konferencji pokazało RWE. Publicznych stacji ładowania (na razie darmowych!) mamy w Warszawie 12. Stopniowo ma ich się pojawiać więcej. Co ciekawe, taka domowa ładowarka w najmocniejszej wersji korzysta z prądu 3-fazowego. To jest moc! ;-)
Po prezentacjach był czas na jazdy testowe i tutaj licznie zgromadzeni goście mogli przekonać się, jakie przyjemności czekają na klientów Renault. Fluence i Kangoo jeżdżą prawie bezszelestnie, co może spowodować palpitację serca u co bardziej wrażliwych przechodniów. Pomysł, by auto generowało jakiś dźwięk z głośników, nie jest wcale taki zły. Zgromadzeni dziennikarze żartowali, że auto elektryczne to świetny środek transportu dla kilerów. Cichy dojazd do miejsca zbrodni gwarantowany.
Jak się jeździ autem elektrycznym? W zasadzie normalnie. Dwie podstawowe różnice, to brak wibracji i hałasu od silnika spalinowego, oraz brak typowej skrzyni biegów. Tutaj napęd przenoszony jest prawie bezpośrednio. Oto przyjemność elektryczna. Samochody miały dość niskie moce (odpowiednio 90 i 120 KM) ale potężny moment obrotowy, ponad 220 NM. Przyspieszenie to duża przyjemność i oczywiście największy zjadacz prądu w samochodzie. Im płynniej będziemy jechać, im mniej przyspieszać, tym dalej zajedziemy. Zużycie prądu to także klimatyzacja. Można ją przełączyć w tryb eko, ale wtedy chłodzenie jest znacznie słabsze. Coś za coś. Renault wprowadziło również ograniczenie prędkości. Fluence nie pojedzie szybciej niż 135 km/h. Im szybsza jazda, tym większe opory powietrza – niestety! Na to jeszcze rady nie znaleziono. Fluence może pełnić rolę auta rodzinnego, chociaż nieco ponad 300 litrów bagażnika może być mało. Za to elektryczne Kangoo to propozycja dla firmy dostawczej albo usługowej. W wersji osobowej może też z powodzeniem służyć rodzinie, w przeciwieństwie do Fluence, tu spore zakupy czy wózek się spokojnie zmieszczą.
Prezentację poprowadzili Agata Szczech, dyrektor PR Renault Polska, oraz świetnie spinający całość i prezentujący niektóre materiały Grzegorz Paszta, szef prasowy Renault Polska. Wystąpili również prezes firmy, Grzegorz Zalewski, który omówił ogólnie tematykę związaną z autami elektrycznymi i pokazał światowe tendencje. Dyrektor marketingu RWE Polska, pan Karol Hołdyński, opowiedział co nieco o stacjach ładowania i pomysłach RWE na sprzedaż tego rozwiązania, chociaż nie przyznał się – nawet mocno przyciskany – co do ceny takiego urządzenia. Andrzej Gemra, zastępca dyrektora marketingu Renault, opowiadał o szczegółach oferty. Krótki wstęp do całości zrobił wicepremier, Waldemar Pawlak.
Pomysł, by wprowadzić do sprzedazy elektryczne auta, zasługuje na uznanie. To kolejny krok w stronę rozwoju rynku alternatywnego dla silników spalinowych. I chociaż względy ekologiczne są bardzo ważne, to najciekawszy w tym wszystkich jest model ekonomiczny – czy będzie możliwe, aby autem elektrycznym jeździło się (w ostatecznych rozrachunku) – taniej? Jeśli tak, to auta te zdobędą przebojem rynek, na początku w mieście, a potem – wraz z rozwojem technologii – także poza nim.
Dzisiaj Renault zaczyna masową erę elektryczną. Jeśli firmie się powiedzie – za co trzymamy kciuki – to mamy szansę na rewolucję w motoryzacji. Pierwszą, od wielu wielu lat. Wiele rzeczy jeszcze przed nami, wiele do poprawki. Wiele do wynalezienia, w tym bardzo szybkie ładowarki, bardzo wydajne akumulatory, bardzo tanie technologie… Ale od czegoś trzeba zacząć. Renault zaczęło :)
Najnowsze komentarze