Polski rynek motoryzacyjny to dziwny rynek, na którym dzieją się rzeczy nieznane w wielu innych branżach. Weźmy na przykład takie samorejestracje. Dealerzy kupują auta na uprzejmą prośbę importerów i rejestrują na siebie lub na swoje spółki, by ów importer zrobił wynik. Telefony, nocne e-maile, zakulisowe i bezpośrednie naciski na właścicieli – bierzcie, bierzcie, bo jak nie to…
A co potem ma robić ów dealer z ogromną ilością aut, które stoją na placu (i za które trzeba płacić do banku importera kredyt)? Polski rynek tyle nie wchłonie, nawet jak damy znakomite warunki. Ludzie szukają samochodów za 20, 30, 40 tysięcy ale nie za 100, 150, 200… No to mamy reeksport, magiczne słowo. Dealerzy to wyspecjalizowane agencje wysyłania samochodów za granicę. I jadą te nowe auta z powrotem na Zachód. Wszyscy o tym wiedzą, mało kto mówi, jeszcze mniej kto pisze. Bo lepiej o tym nie wspominać, można by zażartować.
Zobacz: testy nowych i używanych samochodów. Pomiary, opinie, spalanie
Gdyby tak wziąć statystyki rejestracji za cały rok, wyjąć z tego reeksport, to niektóre marki miałyby wyniki niższe o 70%, a może i więcej. A grudzień, to czas specyficzny, kiedy trzeba dopinać wyniki. U każdego importera jest plan, który był do zrealizowania – ilościowy, wartościowy. I wtedy dzieją się cuda. Menadżerowie, w obawie przed górą, chwytają się wszystkich metod, żeby auta wepchnąć. Nie wszędzie tak jest, gwoli uczciwości, ale bywa.
Zobacz: wiadomości ze świata motoryzacji
Jestem bardzo ciekaw, biorąc pod uwagę zawalone nowymi autami place dealerów, dokąd zmierzamy jako rynek. Ożywienia zakupowego przesadnie nie widać, gdzieś przekroczyliśmy granicę szaleństwa jeśli chodzi o ceny, klienci coraz chętniej sięgają po auta używane.
Żeby to się zmieniło, trzeba nam impulsu do wzrostu – w postaci zwiększenia wartości naszej waluty, zmniejszenia inflacji, polepszenia warunków finansowania. Albo to się uda, albo przyjdzie kolejny, dużo większy kryzys. Innej opcji nie widzę.
W branży panuje urzędowy optymizm. Udawało się co roku, uda się i dzisiaj.
Najnowsze komentarze