Czy za granicą jest jakieś lepsze paliwo? „Wróciłem właśnie z wyjazdu po Europie i w Polsce samochód więcej mi pali” – tego typu wypowiedzi można często spotkać w sieci. Powodem wyższego spalania w naszym kraju wcale nie musi być jakość benzyny czy oleju napędowego.
W czasie długiego weekendu, który właśnie trwa w naszym kraju, przeprowadziliśmy pewien test. Na pięćdziesięciu kilometrach drogi krajowej jechaliśmy z użyciem aktywnego tempomatu ustawionego tak, aby prędkość maksymalna wynosiła dokładnie tyle, ile wynosi ograniczenie na danym odcinku – w większości przypadków było to 90 kilometrów na godzinę. W czasie próby naliczyliśmy dwanaście samochodów, które z mniejszymi lub większymi prędkościami wyprzedziły nas. Jaka jest więc tajemnica niskiego spalania poza Polską?
Wyjeżdżając za granicę kierowcy starają się przestrzegać tamtejszych ograniczeń i przepisów dużo bardziej niż u nas. Jeździmy wolniej i płynniej, robiąc to przede wszystkim z ostrożności, bo nie znamy dokładnie lokalnych warunków ani zwyczajów policji. Na swoim terenie wstępuje w kierowców demon prędkości a znane sobie odcinki, uzbrojeni w Yanosika czy CB radio pokonujemy szybciej, niż pozwalają na to znaki. Ale nie jest to tylko wina kierowców! Takie postawienie sprawy byłoby jednak chyba zbyt proste.
Wielkim problemem polskich dróg jest brak tras szybkiego ruchu i autostrad. Jak fatalnie to wygląda łatwo dostrzec porównując mapy Polski i choćby Francji. W Polsce mamy realnie dwie główne autostrady i kilka dróg szybkiego ruchu, łączących najważniejsze ośrodki miejskie a budowa nowych ślimaczy się nieprawdopodobnie. Tych dróg, będących krwioobiegiem gospodarki, wpływających na rozwój gospodarczy regionów, wspierających logistykę i turystykę, potrzeba znacznie więcej!
Problemem jest też źle przygotowane oznakowanie, które na wielu odcinkach pozwala na jazdę ze zbyt małymi prędkościami w stosunku do warunków rzeczywistych. Generalna Dyrekcja Dróg i Autostrad oraz regionalne urzędy odpowiadające za drogi powinna w trybie natychmiastowym podjąć działania w kierunku optymalizacji czasów przejazdu. Celem powinno być skrócenie
Nie bez winy pozostaje ustawodawca. Są drogi, na których bez problemu można by jechać nie 90 a 110 km/h (np. długie odcinki dróg krajowych przez puste obszary), ale prawo nie pozwala tam zwiększyć prędkości. Przepisy warto by dostosować do możliwości samochodów i stanu dróg.
Przed Polską, jako krajem, jest jeszcze wiele do zrobienia. Niestety kierowcy nie mają swojej reprezentacji w parlamencie, polityka zamiast gospodarce podporządkowana jest zupełnie innym celom. A szkoda, bo i gospodarka i transport są ze sobą bardzo ściśle powiązane.
Nie znaczy to, że należy łamać przepisy. Warto jednak stworzyć takie warunki, w których nie będzie ku temu powodu.
Najnowsze komentarze