Francuskie samochody z drugiej ręki zdążyły nas przyzwyczaić do co najmniej atrakcyjnych cen na tle konkurencyjnych modeli. Już 20-30 tysięcy złotych daje nam ogromne pole wyboru wśród wielu youngtimerów znad Sekwany.
Są modele i wersje popularnych modeli których aktualne aukcyjne ceny przyprawiają o zawrót głowy, często zostawiając daleko za sobą kolekcjonerskie modele Mercedesa i spółki. Przyjrzyjmy się trzem francuskim białym krukom, bo wart inwestować w klasyki.
Renault Clio V6
Logika, ekonomia czy zdrowy rozsądek? Żadnego z tych pojęć nie znali twórcy najbardziej absurdalnej wersji miejskiego Renault Clio, które powstało na bazie modelu drugiej generacji. Owszem, Renault zdążyło nas przyzwyczaić do serwowania usportowionych odmian Clio, które zawsze dawało mnóstwo radości na drodze jak i na torze. To było najwyraźniej za mało bowiem pod koniec lat 90-tych rozpoczęto prace nad radykalną wersją V6. Projekt opracowała firma TWR – która zajmowała się także produkcją wersji przed liftingiem.
Co ciekawe Clio II V6 początkowo produkowano w Szwecji, po liftingu linię produkcyjną ulokowano już we Francji. Model powstawał w latach 2001-2005 wyłącznie jako trzydrzwiowy hatchback – już na pierwszy rzut oka drastycznie różni się od standardowego Clio II. Wszystkiemu winny jest wolnossący benzynowy silnik 2.9 V6 pochodzący z Laguny II – umieszczony został centralnie, tuż za przednimi sportowymi fotelami. Napęd przekazywany jest na tylną oś – nie uświadczymy tutaj żadnych elektronicznych wspomagaczy, które w granicznych sytuacjach wejdą do gry i wyprowadzą kierującego z opałów.
W Clio V6 kierowca jest zdany tylko na swoje umiejętności. Przebudowie uległa nie tylko karoseria, konstrukcja, prezencja ale także cały układ jezdny. Początkowo jednostka generowała 226 KM, przy okazji liftingu wprowadzono kilka nieistotnych zmian wizualnych oraz oddano projekt w ręce specjalistów – moc wzrosła do 254 KM co jeszcze wyostrzyło osiągi. Ceny dostępnych Clio V6 już dawno przekroczyły barierę 50 tysięcy euro.
Peugeot 205 T16
Peugeota 205, który w tym roku obchodzi swoje 40 urodziny, znamy i pamiętamy wszyscy, miejski model z charakterem cieszył się ogromnym powodzeniem osiągając niebotyczne wyniki sprzedaży. Jednak żadna, nawet perfekcyjnie zachowana wersja 205 nie może się równać z odmianą 205 T16 – będącą w rzeczywistości zgoła odmienną konstrukcją. Zadanie było proste – zbudować samochód z napędem na cztery koła który z sukcesem zdominuje Rajdowe Mistrzostwa Świata w grupie B, rywalizując chociażby z Audi, Lancią i innymi. Nowa wyczynowa konstrukcja musiała tylko wizualnie przypominać miejskiego Peugeota 205 który dopiero zaczynał podbój rynków.
Warunkiem dopuszczenia do rywalizacji – uzyskania homologacji było wyprodukowanie 200 drogowych egzemplarzy. Tak też się stało w 1983 roku. 205 T16 oparto o rurową konstrukcję z centralnie umieszczonym silnikiem i stałym napędem na wszystkie koła. Czterocylindrowy silnik 1.8 wspomagany turbosprężarką w seryjnej odsłonie krzesał nie wzbudzające dziś emocji 200 KM. O rozdział mocy między osiami dbał centralny mechanizm różnicowy z szerokim zakresem regulacji. Wersje wyczynowe osiągały wielokrotnie większą moc silnika. Obecnie ceny egzemplarzy z wyczynową historią przekraczają milion euro.
Citroën SM
Od 1970 do 1975 roku na szczycie gamy plasował się model SM, łączący w sobie komfort rodem ze znanego już od nastu lat modelu DS ze sportową żyłką Maserati – którego francuska marka była wówczas właścicielem. SM dostępny był także w USA gdzie trafiło 2400 egzemplarzy. Niepowtarzalna sylwetka dwudrzwiowego coupe nadal nie daje się pomylić z żadną inną konstrukcją.
W egzemplarzach przeznaczonych na europejski rynek tablicę rejestracyjną i skrętne reflektory przednie schowano z plastikową przezroczystą osłoną. Oczywiście podobnie jak w DS tylne koło częściowo przesłonięte było błotnikiem. Wnętrze zapewniało niebotyczny komfort dla dwóch osób, rzecz jasna fotele jak i charakterystyka SM nie maja nic wspólnego ze sportem.
Co charakterystyczne dla Citroëna z minionych lat zastosowano hydropneumatyczne zawieszenie, znane chociażby z modelu DS. Pod maskę natomiast trafiła jednostka opracowana przez Włochów z Maserati, wbrew pozorom także nie ma nic wspólnego ze sportem. Początkowo stosowano jednostkę 2.7 V6 z trzema gaźnikami Weber o symbolicznej mocy 170 KM. Jej nowsza wersja wyposażona już we wtrysk paliwa Boscha generuje 178 KM. Oferowano także jednostkę 3.0 V6 o mocy 192 KM także zasilaną trzema gaźnikami. Ceny Citroënów SM utrzymanych w nienagannym stanie przekraczają już 80-100 tysięcy euro. I będą szły do góry.
Najnowsze komentarze