Pracownicy fabryk Stellantis we Włoszech są mocno zaniepokojeni sytuacją związaną ze swoją przyszłością. Ciągłe przestoje i przerwy powodują, że zarabiają bardzo mało, są też niepewni swojej przyszłości. Metody zarządzania wpływają też na niekorzystny sposób ich pracy – twierdzą.
Włoscy pracownicy Stellantis krytykują chaos w zarządzaniu, brak ciągłości produkcji oraz nierównomierne obciążenie pracą. Wskazują, że zarząd firmy wydaje się nie mieć pomysłu na sprawne funkcjonowanie zakładów.
„Kiedy zapytałem naszego lidera związkowego, jakie mamy gwarancje pracy na przyszłość, odpowiedział, że nikt nie wie” – opowiada jeden ze związkowców. „Podnoszą nam pensje o 100 i kilka euro miesięcznie i to jest w porządku – zauważa pracownik, który pracuje w Plastics – ale jeśli każecie mi pracować tylko dwa dni w tygodniu, to na co mi ta podwyżka?”
Pracownicy obawiają się, że jest to celowe działanie koncernu, który chce docelowo pozamykać ich zakłady:
„Najpierw zwolnili młodych, teraz robią to z nami, 50-latkami, na warunkach, które paradoksalnie są jeszcze mniej korzystne” – opowiada pracownik. „Chcą nas tak przerzedzić liczebnie, że za dwa lata będą mogli powiedzieć, że zostało nas tu niewielu, więc nie warto już inwestować i będą mogli zamknąć to wszystko.”
Od 2024 roku do produkcji w Melfi mają wejść cztery nowe modele, zapowiedziane jest też przejście wyłącznie na produkcję samochodów elektrycznych. Czy zamówień będzie na tyle dużo, aby wszyscy utrzymali pracę?
„Na co mi podwyżki, jak ciągle tylko przestoje, przerwy i brak płacy?” – pyta cytowany przez włoskie media pracownik.
Stellantis prowadzi restrukturyzację swoich fabryk i likwiduje te, które nie mają już przed sobą przyszłości. Taki los spotkał między innymi zakłady w Bielsku-Białej, które są obecnie w procesie likwidacji. Zakończy się on w 2025 r.
źródło: Basilicata24
Najnowsze komentarze