W 1935 roku w gazecie ABC ukazał się artykuł „Musimy zmotoryzować Polskę” osoba podpisana jako inżynier Z.K. opisuje zalety uruchomienia produkcji w Polsce własnych fabryk samochodów. Krytykuje jednocześnie uruchamianie produkcji przez zagraniczne firmy.
„Tak jak obelgą dla dawnej Polski była nazwa „polskoje Priwislinje” tak samo obelgą jest dziś dla polskiego przemysłu motoryzacyjnego lokajska nazwa „polski Fiat”, „polski Ford” czy „polski Citroen”. Czasy „priwislinja” muszą się skończyć również i w przemyśle polskim. Nasze wytwórnie samochodowe muszą mieć pełnię władz samodzielnych wytwórni niezależnych od zagranicy ani mózgowo ani obrabiarkowo, ani finansowo, jeżeli Polska ma być mocarstwem również i w dziedzinie motoryzacji.
Najbardziej piekącą dzik sprawą jest postawienie biur konstrukcyjnych tak, by w najkrótszym czasie mogły dać rozpracowane warsztatowo projekty wszystkich potrzebnych nam typów podwozi osobowych, ciężarowych specjalnych i motocykli, oraz by stale utrzymywały te typy na jak najbardziej nowoczesnym poziomie. Inżynierów do tego nam nie brak.
Skoro przemysł samochodowy musi inwestować w obrabia-ki krajowe to przemysł obrabiarkowy musi ich dostarczyć. Toteż i w przemyśle obrabiarkowym najbardziej dziś palącą sprawą jest natychmiastowa rozbudowa biur konstrukcyjnych, by w najkrótszym czasie mogły nam dać należycie rozpracowane projekty pełnej gamy potrzebnych nie tylko przemysłowi samochodowemu tokarek, wiertarek, frezarek i szlifierek. Tu również inżynierów nam nic brak. Kwestja „czy się to opłaci” nic istnieje, zagranicą kupić niema za co, a obrabiarki być muszą.
Nie wystarczy jednak zaprojektować i zbudować samochód. Polski inżynier, bo brak nam zdolnych ekonomistów, musi jeszcze i drugi problem rozwiązać: musi zaprojektować nabywcę na swój samochód. Projekt nabywcy to nie paradoks, istnieje on już dawno jako proponowane prawo o premiowaniu samochodów produkcji krajowej. Chwila ogłoszenia tego prawa to usunięcie ostatniej zapory na drodze naszej motoryzacji, to stworzenie brakującego nabywcy. Oczywiście nie wyczerpuje to całego zagadnień zbytu samochodów produkcji krajowej.
Nie tu miejsce do omawiania wysokości premii i wielkości premjowanej produkcji, powtórzmy sobie tylko raz jeszcze, te za kilka lat nasz sąsiad zachodni będzie miał drugi miljon samochodów.
Przypuśćmy, te powaga sytuacji spowodowała decyzję zbudowania w Polsce własnemi siłami wytwórni zdolnej wyprodukować w trzecim roku od chwili decyzji 100.000 samochodów osobowych jednego typu. Przypuśćmy, te w braku inicjatywy prywatnej Skarb Państwa otworzył potrzebne do budowy kredyty, uważając ten osobowy samochód przewożący najważniejsze narzędzie armii — żywego człowieka — za obiekt obrony narodowej. Przypuśćmy, że olbrzymim wysiłkiem naszych konstruktorów, warsztatowców i wytwórni obrabiarek pracujących na trzy zmiany uda się w przewidzianym czasie tę fabrykę postawić i uruchomić.
Cena samochodu budowanego w takiej serii będzie dość niska, przypuszczalnie jednak jeszcze za wysoka dla kieszeni 100.000 najlepiej zarabiających Polaków. Otóż premia wypłacana fabryce za każdy wykonany samochód musi być taka, by cena kalkulowała się w taki sposób, aby te 100.000 Polaków mogło go nabyć. Skarb nic ponosi tu żadnych ofiar, bo sumy wydane na budowę wytwórni premiowanie wracają do Skarbu niezwykle szybko jako podatki od nowych zarobków uruchomionych w kraju przez nowo powstały przemysł i wszystkich kolejnych dostawców i poddostawców.
Francuski przemysł samochodowy w r. 1932 przy produkcji 200.000 samochodów rocznie, wartości około 5-ciu miliardów fr. wypłacił Skarbowi w tym że roku 3,5 miliarda fr. podatkami. Niech ten przykład zwolni mnie od dalszych dowodzeń. Jestem pewien, te nasz przemysł lotniczy w 100 proc. premiowany przez Państwo, spłaca się w wielkiej części Skarbowi sam — podatkami od zarobków swych pracowników, ich dostawców i poddostawców. Przemysł samochodowy militarnie niezbędny — finansowo jest dobrodziejstwem dla kraju. Czy mamy go nie uruchamiać lub wraz z jego zyskami powierzać zagranicy?
inż. Z. K.”
źródło: ABC, r.10, nr 36, 2 lutego 1935, pisownia oryginalna
Najnowsze komentarze