Citroën AMI i Mobilize Duo grupy Renault to pojazdy, które są oferowane jako usługa mobilności. Niski koszt produkcji pozwala zaproponować niską cenę abonamentu. Producenci chcą być jak Netflix i oferować swoje produkty w abonamencie. Dlaczego?
Rynek motoryzacyjny zmienia się na naszych oczach. Kończy się tradycyjny model sprzedaży, część koncernów rezygnuje z dealerów na rzecz agentów. Idzie nowe, chociaż jak to będzie wyglądać tak do końca jeszcze nikt nie wie.
Citroën, Renault i wiele innych marek samochodowych testują nowy dla nich model biznesowy, w którym pojazd dostarczany jest w abonamencie. W ten sposób są w stanie osiągać większe zyski i mieć bardziej przewidywalne przychody w okresie najmu. Jednocześnie zamykają dostęp do swojego biznesu podmiotom trzecim: jest to przecież bezpośrednia konkurencja dla leasingu, kredytów, wypożyczalni. Jednocześnie obniża się barierę wejścia dla klientów i konkuruje z rynkiem aut używanych.
Co to za przeszkoda? Cena. Nowy samochód jest dla wielu osób zbyt drogi. Zamiast wydawać 70 tysięcy (lub je finansować) na jakiś tanie auto klasy B można wynająć takiego Citroëna AMI, płacąc kilka tysięcy opłaty startowej i potem co miesiąc około 100 zł. Takie są warunki we Francji czy w Niemczech. Takie porównanie jest niesprawiedliwe, bo mówimy o tanim dwuosobowym pojeździe elektrycznym kontra pełnoprawny 5-osobowy pojazd klasy B, ale dzisiaj trudno kupić coś mniejszego. Większość producentów z małych aut się wycofała.
Citroën AMI i Mobilize DUO (oraz ich naśladowcy) są testem na wielką skalę. Nie kosztują producentów zbyt dużo, pozwalają jednak masowo zbadać rynek i uczyć go nowych modeli zakupowych. Dla producentów jest to okazja by zamknąć swoją marżę n zakusy firm trzecich. Co się stanie z pojazdem po okresie najmu? Wróci do fabryki, zostanie odświeżony i … sprzedany ponownie. A potem jeszcze raz. Jeśli nie będzie się nadawał do dalszej eksploatacji, to ta sama fabryka rozbierze go na części pierwsze, odzyska co się da a resztę da do przetworzenia. To właśnie owa słynna gospodarka obiegu zamkniętego. Proste, genialne i… blokujące dopływ aut na rynek wtórny.
Tak naprawdę to od nas, klientów, zależy czy nowy model się przyjmie. Jeśli zostaniemy skuszeni niską ceną wejściową to rynek usług się rozwinie i takich ofert będzie coraz więcej. Wiele wskazuje, że tak właśnie się stanie. Samochodowy Netflix nadjeżdża.
Najnowsze komentarze