Używane francuskie samochody segmentu B – przynajmniej niektóre modele – mogą w przyszłości stać się cenionymi klasykami.
W przeciągu ostatnich kilku dekad to wybitne wersje modeli segmentu B francuskich producentów zostały zapamiętane. Wystarczy porównać dzisiejszą popularność Peugeota 605 i 205. Dziś o 605 pamiętają tylko miłośnicy marki, 205 kochają wszyscy – zaś wersje usportowione i wszelkie specjalne dziś biją wszelkie rekordy cenowe nie tylko w Europie. Można więc śmiało zakładać, że podobny los spotka jemu podobne nowsze konstrukcje.
W historii Peugeota złotymi zgłoskami zapisał się także model 206. Jego kariera przebiegała w sposób zbliżony do poprzednika – 206 również brylował w Rajdowych Mistrzostwach Świata – tym razem WRC. Na rynku zaś cieszył się ogromną popularnością i przez cały okres produkcji 1998-2009, później jego żywot trwał do 2012 roku jako 206+. Obecnie podstawowe warianty 206 osiągnęły dno cenowe, dobrze utrzymany egzemplarz – często nawet od pierwszego właściciela – kupimy już za 5-10 tysięcy złotych. One jednak nie będą nigdy rosły na wartości. Zupełnie inny los czeka topowe warianty, które przez lata w dużej części walczyły i kończyły żywot w amatorskich i zawodowych rajdach samochodowych czy rallycrossie. Krótko po premierze w salonach pojawiły się pierwsze mocniejsze odmiany GTI i S16.
Wizualnie symbolicznie różniły się od słabszych, w kabinie zagościły lepiej wyprofilowane fotele i bogate wyposażenie – często dysponują automatyczną klimatyzację, szyberdachem, skórzaną tapicerką, radiem z CD i tempomatem. W ich przypadku do napędu służy znany z dziesiątek modeli koncernu PSA czterocylindrowy silnik 2.0 16V generujący mało imponujące dziś 136 KM – pamiętajmy jednak, że 206 waży niewiele ponad tonę. Na potrzeby uzyskania homologacji we wspomnianej najwyższej kategorii rajdów samochodowych – WRC – Peugeot wprowadził do oferty wersję RC.
RC wyróżnia się rzucającymi się w oczy poszerzeniami, masywnymi zderzakami, dedykowanymi obręczami i spoilerem. W kabinie zastosowano doskonałe kubełkowe fotele oraz równie bogate wyposażenie. Za napęd odpowiada zmodyfikowany 2.0 16V generujący imponujące 177 KM. Wrażenia z jazdy gwarantowane. Obecnie znalezienie wartego uwagi 206 RC wymaga zgromadzenia przynajmniej 30 tysięcy złotych, GTI / S16 są jeszcze nieco tańsze.
Bez wątpienia dobrą lokatą kapitały i zasobów pasji będzie Renault Clio III RS. Trzecia odsłona miejskiego Renault dostępne było w Europie od 2005 do 2012 roku. Słabsze wersje wciąż tysiącami służą do codziennych dojazdów do pracy czy szkoły. Ich zaletą jest prosta i sprawdzona mechanika, przestronne wnętrze i brak problemów z korozją – co dla wszystkich modeli Renault jeszcze do końca lat 90-tych było nieosiągalne. W typowy dla siebie sposób Renault zwieńczyło gamę Clio III. Na drogi trafił mocno zmodyfikowany wariant RS, tylko jako trzydrzwiowy hatchback.
Nadkola wyraźnie poszerzono – aby zmieścić ulepszony układ jezdny. Całość wieńczą masywne zderzaki. Sportowych akcentów nie brakuje także w kabinie. Obok zwyczajnej deski rozdzielczej znajdziemy kubełkowe fotele. Napęd wciąż trafia tylko na przednie koła, tym razem za pośrednictwem sześciostopniowej przekładni. Dział Renault Sport zadbał o przygotowanie jednostki napędowej, wolnossący 2.0 16V uwielbia pracę na wysokich obrotach, gdzie dopiero pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Zgodnie z katalogiem krzesa 197 KM – w rzeczywistości mało który egzemplarz w seryjnej specyfikacji trzyma fabryczne parametry, co w żaden sposób nie psuje radości z jazdy. Trzeba pamiętać jednak, że ceny używanych egzemplarzy rosną podobnie jak ceny wszelkich części zarezerwowanych tylko dla wersji RS. Na zakup winniśmy przeznaczyć przynajmniej 40 tysięcy złotych, tańsze są oczywiście – lecz z bogatą przeszłością.
Citroën nie byłby sobą gdyby nie zadziwiał motoryzacyjnej społeczności. Pierwsza generacja miejskiego C3 dzieliła technologię z przebojem jakim był Peugeot 206. Niestety nie zdobył serca klientów w Europie, nawet w swojej ojczyźnie przegrywał z kretesem z 206 i innymi. W 2003 roku w cenniku pojawił się jednak zadziwiający i pozbawiony sensu wariant C3 Pluriel. Jego produkcję ulokowano w Madrycie – wytwarzany był do 2010 roku. Wizualnie w ogóle nie przypomina praktyczniejszej odmiany, co z perspektywy wzrostu wartości jest informacją doskonałą. Ciekawa sylwetka to nie wszystko. Prawdziwym wyróżnikiem jest sposób otwierania lub składania dachu. Na pierwszy rzut oka C3 Pluriel to zgrabny miejski pojazd z tekstylnym rolowanym dachem ku tylnej części nadwozia – to pierwsza forma kontaktu z naturą.
Drugi wariant przeznaczony dla wytrwałych przewiduje demontaż całych pałąków stanowiących konstrukcję dachu, zostawiając je w garażu otrzymujemy pełnoprawny kabriolet. Wnętrze już nie zachwyca innowacyjnym charakterem, jest poprawne i wygodne dla dwóch osób. Walory jezdne nie odbiegają os standardowego C3, to samochód do relaksacyjnej jazdy bez krzty sportowego ducha. Oferowano diesla 1.4 HDi 68 KM, benzynowy wolnossący 1.4 8V 73 KM (najbezpieczniejszy wybór) oraz 1.6 16V 109 KM. Największym problemem najmocniejszego silnika jest obligatoryjna obecność zautomatyzowanej przekładni SensoDrive. Jej praca jest fatalna, przełożenia zmienia z irytującymi szarpnięciami, uderzaniami i zwłoką – dotyczy to także egzemplarzy w perfekcyjnym stanie. Doskonale utrzymanego C3 Pluriel kupimy już za 10 tysięcy złotych.
Najnowsze komentarze