Początek roku jest okazją do analizowania statystyk a jednocześnie prognozowania przyszłości. W tym roku w branży motoryzacyjnej nie panuje jednak optymizm. Drożejący pieniądz ograniczy zakupy firm a pogarszająca się sytuacja w gospodarce hamuje też pomysły na zakupy u klientów indywidualnych.
Wśród dealerów, z którymi mieliśmy okazję porozmawiać ostatnio, panuje umiarkowany… pesymizm. Spowolnienie gospodarcze jest widoczne coraz bardziej i odczuwalne, nawet tam, gdzie do tej pory nie było tego widać. Praktycznie wszyscy spodziewają się spadków w sprzedaży a dla wielu marek początek roku był wyjątkowo trudny.
Wśród przyczyn możliwego kryzysu w motoryzacji wymieniane są przede wszystkim drogi pieniądz, czyli wysokie koszty kredytów i leasingów, obawy firm przed kłopotami w najbliższych miesiącach co przekłada się na zmniejszenie inwestycji oraz wydatków a także rosnące powoli bezrobocie i pesymistyczne nastroje wśród konsumentów. To obraz subiektywny, który wyłania się z kilkunastu rozmów, jednak mający swoje realne podstawy. Samochód nie jest przecież pierwszą potrzebą.
Część z naszych rozmówców uważa, że rynek nowych samochodów w Polsce może się skurczyć i zamiast prognozowanego wzrostu wejdziemy w spadki. Opóźnione efekty pandemii oraz sytuacji za naszą wschodnią granicą mogą rzeczywiście mogą być coraz bardziej widoczne. Inflacja również będzie zbierać swoje żniwo, bo oznacza spadek siły nabywczej przy szybko rosnących cenach. Ceny towarów i usług konsumpcyjnych w grudniu 2022 r. w porównaniu z analogicznym miesiącem ub. roku wzrosły o 16,6% (przy wzroście cen towarów – o 17,6% i usług – o 13,4%).
Czy widać jakieś jaskółki, zwiastujące lepszą przyszłość branży? Na ożywienie w branży musimy jeszcze poczekać. To będzie trudny rok.
Najnowsze komentarze