Carlos Tavares chce wymóc na włoskim rządzie zwiększenie poziomu pomocy publicznej dla fabryk Stellantis. W tym celu używa argumentu o wolnych mocach produkcyjnych w zakładach koncernu w innych krajach. Czy jednak ta strategia ma jakiś głębszy sens? Niekoniecznie.
Stellantis, właściciel marek Citroën, DS Automobiles, Fiat, Jeep, Opel, Peugeot i Vauxhall, twardo walczy o rządowe wsparcie w poszczególnych krajach. Dzięki temu może osiągać miliardowe zyski I obniża koszty swojej działalności. Po tym jak premier włoskiego rządu otwarcie skrytykowała Carlosa Tavaresakoncern zdaje się sugerować, że ma wolne moce produkcyjne w innych krajach i nie musi produkować samochodów we Włoszech.
Rzeczywiście, wskaźnik wykorzystania mocy produkcyjnych Stellantis w europejskich fabrykach wyniósł w ubiegłym roku 56% a więc niewiele w porównaniu do 64% z roku 2019 czy 71% jakie wykazuje konkurencyjne Volkswagen (dane GlobalData, źródło Reuters).
Zobacz: wiadomości motoryzacyjne. codziennie
Problem polega jednak na tym, że Tavares przestawia Stellantis na produkcję samochodów elektrycznych a te nie cieszą się zbyt dużą popularnością w Europie. We Włoszech to zaledwie 4% rynku, we Francji 17% – o wiele za mało, by utrzymać taką ilość zakładów produkcyjnych. Do tego dochodzi rosnąca presja ze strony konkurencji, w szczególności z Chin.
Wykorzystywanie przez Stellantis argumentów o nadmiarze mocy produkcyjnych niesie za sobą pewną niekonsekwencje, nie pierwszą zresztą w komunikacji tego koncernu. Skoro fabryk jest tak dużo a produkcja tak niewielka, to dlaczego Włochy miałyby jeszcze dopłacać do zwiększenia tych mocy? I gdzie te sukcesy, skoro wykorzystanie zakładów jest tak niskie? A Tavares ciągle zwalnia ludzi i sprzedaje kolejne zasoby grupy, dzięki czemu osiąga duże oszczędności, a więc potrafi wykazać zyski, tak istotne dla akcjonariuszy, mające jednak wpływ zarówno na sprzedaż jak i na dalszy rozwój firmy.
Zobacz: testy nowych i używanych samochodów
Warto zwrócić uwagę, że przy malejącej sprzedaży przyszłe przychody z serwisu czy sprzedaży części również będą maleć a zmniejszające się – w liczbach bezwzględnych – grono klientów, może nie wrócić by kupić kolejny model. I to są bardzo słabe punkty strategii Dare Forward, zwracają uwagę eksperci.
Nacisk Stellantis odnosi jednak pewien skutek – Włochy uruchomiły opóźniony program dopłat do elektryków o wartości 1 mld euro. Część z tych pieniędzy trafi do Fiata, który sprzedaje popularny model 500e a teraz wprowadza także model 600e. W tym drugim przypadku produkcja odbywa się jednak w Polsce.
Najnowsze komentarze