„Auto moto” nr 12 (115) z XII.2005
Stron: 100 (z okładką)
Cena: 3,90 zł
Koszt 1 strony: 3,9 grosza
Warto kupić: tak
O jakich markach piszą lub choćby wzmiankują: Citroën, Peugeot, Renault, Dacia
Jakie modele opisane: C2, 307, 407 Coupè, Clio II, Logan
Okładka grudniowego numeru „Auto-Moto” nie zachęca nas – miłośników motoryzacji francuskiej – do sięgnięcia po to pismo, ale ciekawość zaprowadziła mnie do spisu treści. Po jego pobieżnej lekturze zdecydowałem się wydać blisko 4 złote. Co mnie do tego skłoniło?
Myślę, że to raczej nie wstępniak Naczelnego, w którym wprawdzie Redaktor Robert Mularczyk gratuluje nowemu Clio zdobycia tytułu Samochodu Roku’2006, ale też jasno pokazuje swoją opinię – że się z takim wyborem niespecjalnie zgadza. Oczywiście ma do tego prawo, niemniej jednak ja nie widzę powodu, dla którego Clio tego tytułu miałoby nie zdobyć. Ale o tym już pisałem przy innej okazji…
W „Auto-Moto” znajdziemy trzy większe artykuły na temat samochodów francuskich. Na temat czterech samochodów francuskich. Ale zacznijmy od artykułu poświęconego pojedynczemu pojazdowi. To już nie nowina, choć w Polsce jeszcze oficjalnie niedostępny Peugeot 407 Coupè. Redaktor Maciej Smoleń chwali stylistykę auta, przy czym zwraca uwagę na powszechnie znany fakt – że czterystasiódemka niezbyt ciekawie prezentuje się na zdjęciach, za to w rzeczywistości wygląda obłędnie! Dwa silniki, które chwali Autor, to sześciocylindrowe jednostki widlaste – jedna benzynowa, a druga z zapłonem samoczynnym. Oczywiście więcej radości z jazdy daje Redaktorowi Smoleniowi silnik benzynowy, ale gdyby miał płacić za utrzymanie takiego samochodu w polskich realiach, to pewnie zdecydowałby się na motorek z common railem ;-)
Ogólnie Peugeot 407 Coupè spotkał się z ciepłym przyjęciem Autora testu, a zapoznać się z całością artykułu okraszoną siedmioma zdjęciami możecie na stronach 18-19.
Od strony 40. zaczyna się gratka dla miłośników maluchów z gamy Citroëna i Renault. Nienajmłodsze już modele samochodów francuskich stają w konkury z maluchem z Niemiec – Volkswagenem Foxem. Do porównania wykorzystano poprzedni model Clio (dla odróżnienia od najnowszej wersji nazywany Storia), zaś Citroën jest reprezentowany przez drapieżnie wyglądającą C-dwójkę. Jak myślicie – kto uzyska laur zwycięzcy, a kogo z ringu zwiezie laweta? Dla ułatwienia dodam, że wszystkie trzy samochody były srebrne ;-) a „Auto-Moto” jest wydawane przez polski oddział niemieckiego Bauera…
Fox jest najdłuższy spośród trzech porównywanych aut. Od Cytrynki dzieli go ponad 16 centymetrów. Także wysokością góruje nad rywalami – przewyższa Clio o niemal 12,5 centymetra. Do tego stoi na wąskich (165 mm) i stosunkowo wysokich (profil 70) oponach. Jest też najmniej zwrotnym z trzech testowanych pojazdów – jego promień zawracania, to aż 11 metrów. Tragedia w tym segmencie aut!
Niby stylistyka, to rzecz gustu, ale że to subiektywny przegląd prasy, więc wyrażę swoją opinię – mały Volkswagen jest po prostu stylistycznie nijaki. W tej klasie można sobie pozwolić na wiele szaleństwa, bo klientów zdobywa się (bądź ich odpycha) odmiennością, oryginalnością. Widać to wyraźnie po doskonale sprzedającym się Clio, a zwłaszcza po drapieżnym C2. No ale nie od dzisiaj wiadomo, że niemieckie auta może i są solidne, ale polotu stylistycznego, to w nich trudno szukać. To nie są już stare czasy pięknych Mercedesów, czy „rekina” spod znaku biało-niebieskiej szachownicy…
Mały Citroën nie stanowi jakiegoś przeboju rynkowego, ale to efekt dwóch cech. Cennikowo jest to autko relatywnie drogie, a poza tym – czteroosobowe. Tylko 1500 zł trzeba dopłacić do modelu C3 – pięcioosobowego i pięciodrzwiowego, który sprzedaje się naprawdę dobrze. Z drugiej strony – to uczciwe postawienie sprawy przez Citroëna – jak w tej klasie można upychać trzy osoby na jednej wąskiej kanapce? Dlatego francuski producent w C2 instaluje zarówno z przodu, jak i z tyłu – dwa fotele. W normalnych krajach jest to pojazd kierowany raczej do Pań, autko miejskie, którym z tyłu wozi się dzieci, albo powietrze, a do ciekawie otwieranego przedziału bagażowego pakuje kilka siatek z zakupami. Citroën w Polsce nie promuje modelu C2, jako auta rodzinnego, w ogóle mało go promuje. A to naprawdę przyjemne autko, dobrze wyposażone, choć niewątpliwie może być w najlepszym wypadku drugim samochodem w rodzinie. Wkrótce przedstawię na naszych łamach artykuł na jego temat – ogranicza mnie jedynie brak czasu.
Ale wróćmy do przeglądu testu. Mają rację Redaktorzy Szczepaniak i Smoleń, że miejsca na tylnych fotelach C2 jest niewiele – zwłaszcza na nogi. Pod tym względem niewątpliwie lepiej jest w Clio, a najlepiej w Foxie. Inna sprawa, że siedziska foteli w Citroënie są najdłuższe – wszystkie cztery mają 500 mm. Dlatego też uzyskały najwięcej punktów w tej dziedzinie. Pod względem wygody foteli we wszystkich trzech samochodach jest podobnie, ale Citroën i Renault mają lepsze trzymanie boczne. Nie szokuje natomiast pojemność bagażnika samochodu niemieckiego – jest jedynie o 5 litrów większa, niż w krótszym o ponad 5 cm i niższym o przeszło 12 cm Clio.
Stylistyka wnętrza w samochodzie niemieckim jest nieciekawa, a wyposażenie – jak zwykle w dość podstawowych wersjach – ubożuchne. To nie tylko moja opinia – do podobnego wniosku doszli autorzy porównania! Przejrzenie tabelki z wyposażeniem zamieszczonej na stronie 45. sprawia, że w żadnym wypadku nie kupiłbym Volkswagena! Tam za wszystko trzeba płacić dodatkowo! Ciekawy wydaje się pakiet łączący wspomaganie kierownicy z jej dwupłaszczyznową regulacją i… felgami aluminiowymi. Chyba po to zrobiono z tego pakiet, żeby uzasadnić ceną na poziomie 6,5 tys. zł ;-) Pakiet bez felg kosztuje 2860 zł, czyli za jedną felgę trzeba zapłacić ponad 9 stówek! To chore!!! Manualna klima kosztuje w VW niemal 6 tys. zł, podczas gdy w Citroënie mamy w standardzie (w testowanym VTR) automatyczną. Elektryczna regulacja podgrzewanych lusterek, to dodatkowy wydatek przy niemieckim aucie na poziomie 2100 zł. Ciekawe, ile kół dają w cenie, bo coś mi się wydaje, że za zapasowe też trzeba dopłacić ;-)
Volkswagen zyskał też najniższe oceny za prowadzenie, a w zasadzie za radość z jazdy. Cóż – Francuzi potrafią konstruować zawieszenia, choć temu w C2 daleko do wspaniałego zawiasu Saxo na przykład. Niemniej jednak C-dwójka potrafi dać sporo radości z jazdy, zwłaszcza po krętej drodze. Fox się w takich warunkach buja, co jest efektem wysokości konstrukcji, a i wąziutkie oponki o wysokim profilu do radosnej jazdy nie zachęcają.
Jeśli chodzi o tabelkę punktową, to się specjalnie nie czepiam – Autorzy nie próbowali na siłę poprawić wyników Foxa. Dziwi wręcz najsłabsza ocena małego Volkswagena w kategorii „jakość wykończenia” – do tej pory media próbowały nam wciskać, że niemieckie pojazdy są wzorem dla francuskich. To już historia, czy może od początku było bzdurą?… ;-) Także w kategorii „prowadzenie auta” Fox się nie popisał. A przecież lis powinien być zwinny… ;-) Co wcześniej wykazaliśmy, to i w tabelce widać – za wyposażenie dla Foxa jedynie 5 punktów, dla Clio 10, a dla C2 – aż 15. To wszystko na 20 możliwych. Dziwię się coraz bardziej ludziom, którzy kupują Volkswageny… Nawet przy spodziewanej utracie wartości totalny remis – a przecież VW nie tracił w Polsce… ;-)
Muszę z zadowoleniem stwierdzić, że dawno nie czytałem w polskojęzycznej prasie tak obiektywnego testu. Owszem – sam uwielbiam francuskie samochody, jestem francuzofilem motoryzacyjnym, a nawet niemal citrofaszystą ;-) ale nie spodziewałem się, że nowy Fox przegra z niezbyt już nowymi C2, czy zwłaszcza Clio II. Niniejszym więc gratuluję w tym stronniczym przeglądzie prasy – obiektywnym Redaktorom Adamowi Szczepaniakowi i Maciejowi Smoleniowi. I życzę więcej tego typu te(k)stów.
Tuż za porównawczym testem trzech maluchów – wrażenia z jazdy nowym Peugeotem 307 z dwulitrowym benzyniakiem pod maską. To kolejny tekst Macieja Smolenia. Autor chwali testowany samochód. Wprawdzie lifting zmienił auto niemal wyłącznie z przodu, ale po co psuć to, co dobre? Tył zmienił się nieznacznie, podobnie wnętrze. Przód restylizowano w celu upodobnienia 307ki do pozostałych nowych modeli w gamie Peugeota – zwłaszcza do modelu 407. Autor podkreśla znakomitą pracę zawieszenia i wysoką kulturę pracy silnika. Jedynie ceny tej wersji zaczynają się na poziomie 68 tys. zł (i to po rabatach), co na polskie warunki jest średnią przyjemnością…
Miłośnicy skonstruowanego przez koncern Renault Logana powinni jeszcze zajrzeć na stronę 80. Tam znajduje się notka z długodystansowego testu tego modelu. Okazało się, że przy przebiegu niespełna 24 tys. km spaliły się obie żarówki w przednich reflektorach, a także włącznik świateł cofania. Co gorsza – włącznikiem tym serwis nie dysponuje, więc Redaktorzy pokonują kolejne kilometry bez niego. Da się z taką usterką żyć, choć muszę przyznać, że to dość dziwne uszkodzenie. Specyfika Dacii, czy nieszczęśliwy przypadek?
Ponownie (na stronach 82-89) przedstawiane są propozycje do głosowania w plebiscycie Auto Lider 2005. Znajdziecie tam także samochody i rozwiązania francuskie, a ja nie będę się powtarzał, bo pisałem o tym poprzednio.
Jeszcze tylko na stronie 96. znajdziecie notkę o tym, jak to Robert Kubica udostępnił swe ciało (ubrane, drogie Panie, ubrane…) do przymiarek fotela, o czym też donosiliśmy, a potem możecie już śmiało zamknąć ten numer „Auto-Moto”
Krzysiek Gregorczyk
Najnowsze komentarze