„Motor” nr 13 (2858) z 25.III.2008
Stron: 48 (z okładką) + dodatek specjalny „Auto po zimie” (32 strony)
Cena: 1,80zł
Koszt 1 strony: 3,75 grosza (licząc bez dodatku)
Warto kupić: w zasadzie tak
O jakich markach francuskich piszą: Citroën, Peugeot, Renault (+Dacia)
Jakim modelom poświęcono choćby odrobinę miejsca: Berlingo, C4, C5, C6, Xsara, 307, 407, Partner, Avantime, Espace, Kangoo, Megane, Trafic, Vel Satis, Logan, sportowe
Trzy strony (6-8) „Motor” poświęcił na test Citroëna C5 nowej generacji. Wygląda na to, że Redaktor Jurko faktycznie miał okazję dotknąć nowej francuskiej limuzyny, bo napisano, że część zdjęć jest jego autorstwa. A co znalazło się w tekście? Najpierw w podtytule napisano, że pierwsza generacja C5-tki pozostawała w cieniu konkurentów. Cóż – może nie biła rekordów sprzedaży, ale przyznać trzeba, że bardzo wielu ludzi zdecydowało się na zakup tego samochodu. Być może wskutek braku udziwnień, a wręcz dość pospolitej sylwetki stylizowanej na koreańską (czemu dałem wyraz tytułując test napisany przez Grzesia Różyckiego), a być może to jest po prostu dobry samochód ;-) Zresztą wyniki sprzedaży nie podniecają nas przesadnie – my, miłośnicy francuskiej motoryzacji, kochamy te samochody za odmienność, za nowatorstwo, za ich humory, za mnóstwo innych rzeczy. A czyż można kochać na przykład Škodę? Owszem – można. Na świecie istnieje wiele przykładów na miłość niezrozumiałą, ślepą, a nawet na dewiacje ;-)
No ale wróćmy do „Motoru” i opublikowanego w nim testu nowej C5-tki. Początek artykułu, w przeciwieństwie do podtytułu, jest już całkiem miły – Redaktor Jurko powtórzył opinię fruwającą po różnych forach, że nowe C5 jest jedną z najciekawszych tegorocznych premier motoryzacyjnych w swoim segmencie. Autor pochwalił stylistykę auta, nawiązując przy okazji do ślicznego C6. Redaktor Jurko niemal rozpływa się opisując materiały użyte do wykończenia nowego Citroëna C5. We wnętrzu jedynie kierownica z nieruchomym środkiem nie znajduje uznania dziennikarza. Wprawdzie pisze on, że w stosunku do rozwiązania z C4 i tak sytuacja wygląda lepiej, ale jednak trudno mu się do tego przyzwyczaić. Cóż – to po prostu standardowy element poddawany krytyce, choć naszym zdaniem zupełnie bezsensownie.
Redaktor Jurko docenił efekt prac nad wyciszeniem auta. Wewnątrz jest bardzo cicho – widać wykorzystanie doświadczeń z C6. Trochę marudzenia pojawia się przy ocenie silnika… 2.7 HDi V6. Tak, tak – tego samego, który pracował w testowanym przez nas w grudniu modelu C6. Nie wiem, ile lat ma Redaktor Jurko, ale moim zdaniem w samochodzie tej klasy po prostu średnio potrzebne są przyspieszenia wciskające w fotel. Topowy sześciocylindrowy diesel zapewnia C5-tce naprawdę niezłe osiągi, ale przecież nie musi piszczeć oponami na każdym biegu. Zwłaszcza, że współpracuje z automatyczną skrzynią biegów. Są marki, w których pewne rzeczy nie przystoją, Panie Redaktorze…
I już następny akapit budzi podejrzenia o zamiłowanie Redaktora Jurko do zawieszeń twardych. Dlaczego? Bo nawet utwardzone hydroaktywne zawieszenie nowej C5-tki nie przypada do gustu Panu Wojtkowi. Cóż – o gustach się podobno nie dyskutuje, ale…
Na koniec opublikowano tabelkę z danymi technicznymi oraz cenami wszystkich wersji, łącznie z niedostępną (przynajmniej na razie) na polskim rynku odmianą z benzynowym silnikiem 3.0i V6. Ceny i wyposażenie na polskim rynku znajdziecie zaś tutaj.
Kawałek tyłu Renault Kangoo znalazł się na zdjęciu na stronie 10., która to fotografia ilustruje artykuł traktujący o cenach paliw na polskim rynku.
Dwie strony dalej zamieszczono krótki wywiad z Carlosem Ghosnem – szefem Grupy Renault. Pierwsze pytanie dotyczy taniego samochodu, który koncern opracowuje na rynki rozwijające się (przy okazji wspomniano Dacię Logan), zaś drugie kieruje się na przeciwległy biegun – wprowadzenia luksusowej marki Infiniti (zależnej od Nissana) na europejskie rynki.
Strona 15 przynosi krótką notatkę o nowej publikacji na rynku książkowym. To poradnik WKiŁ dotyczący Citroëna Berlingo / Peugeota Partnera. Książka kosztująca 52 zł zawiera dane techniczne wszystkich wersji oraz porady dotyczące obsługi i serwisowania.
Piątą już część cyklu poświęconego długodystansowemu testowi Peugeota 407 zamieszczono na stronie 23. Tym razem limuzyna klasy średniej z Lwem na masce trafiła do autoryzowanego serwisu. Powodem było osiągnięcie przebiegu rzędu 30 tys. km. Przegląd kosztował 1.025,29 zł, z czego niemal połowa (!!!), to koszt przednich klocków hamulcowych wraz z wymianą. Reszta (529,00 zł), to przegląd z materiałami – olejem, filtrami oleju i powietrza, uzupełnienie płynów w układach chłodzenia i wspomagania. Przyznam się szczerze, że za klocki sobie Peugeot policzył solidnie (372,34 zł), a jeszcze płacenie za ich wymianę 123,95 zł, to już lekkie barbarzyństwo.
Renault Vel Satis nie jest samochodem zbyt często spotykanym na naszych drogach. To dość ekstrawaganckie stylistycznie auto porównano z Oplem Signum w dziale Używane, a całość zamieszczono na stronach 24-27. Stało się już niemal tradycją, że w artykułach pojawiają się błędy. Nie inaczej jest i tym razem, choć usterka dotyczy Opla. Tabelka pokazuje silniki polecane w przypadku obu testowanych aut i okazuje się, że Opel montował w Signum silnik 3.0 CDTI o pojemności… 1.870 cm3 ;-)
Trzeba przyznać, że oba samochody oceniono całkiem sensownie. Nie szukano w Vel Satisie nic na siłę – auto jest wyjątkowe, ale wcale nie tak kosztowne w utrzymaniu, jak mogłoby się wydawać. Na przykład niektóre elementy przedniego zawieszenia są tożsame z tymi, które pracują w bardzo popularnym Traficu! Niestety w podsumowaniu znowu znalazła się tendencyjna ocena kosztów utrzymania. Opel otrzymał opinię „drogi” w ocenie kosztów zakupu, serwisu silnika i instalacji LPG, a „tani” tylko w ocenie zawieszenia. Czyli 3, 3, 3, 1. Vel Satis jest „tani” w zakupie, „średni” w kosztach napraw zawieszenia i „drogi” w serwisie silnika i montażu instalacji LPG. Czyli 3, 3, 2, 1. Mimo to Opla Signum podsumowano na „średni”, a Vel Satisa na „drogi” w utrzymaniu.
I jak Jeremy Clarkson wpatrzony w Kristin Scott Thomas zapytam tylko – czy pieniądze mają znaczenie, gdy takim samochodem wozić można na przykład Andie MacDowell?…
W Poradach eksperta na stronie 32. znalazłem odpowiedź na list człowieka, który sprowadził z Niemiec Peugeota 307 2.0 HDi i pragnie odłączyć na stałe układ ESP. Ciekawy jestem, dlaczego? Czyżby kolejny król astrachańskich szos, któremu się wydaje, że wiele potrafi? Niedawno mieliśmy taki przypadek na Puławskiej…
Citroën Xsara był uczestnikiem wypadku spowodowanego przez kierowcę Nissana Almery, co opisano na stronie 37. Przy okazji zalecono częste badanie wzroku wszystkim kierowcom, choć z drugiej strony wadę na poziomie 2,5 dioptrii uznano za niewielką… Czyżby jej nie dostrzeżono? ;-)
Krótka wzmianka o trwającym właśnie Rajdzie Argentyny pojawiła się na stronie 39. Napisano tam, że „za kierownicą prywatnego C4 WRC zebiutuje Conrad Rautenbach”. Za skarby świata nie wiem, co zawodnik z Zimbabwe zamierza wykręcić w Poludniowej Ameryce, ale jeśli chodziło „Motorowi” o debiut, to się grubo pomylili – Conrad startował C4-ką już w Meksyku, gdzie zajął piętnaste miejsce w klasyfikacji generalnej, o dwa oczka wyżej, niż Dani Sordo. Meksyk wygrał oczywiście Sebastien Loeb.
O Renault wspomniano na tej samej stronie, a to z okazji wzmianki o Davidzie Coulthardzie, który rozpoczynał karierę w Formule 1, jako kierowca testowy teamu Williams-Renault. W tej chwili Szkot jeździ w barwach Red Bull Racing korzystającego z silników Renault.
Na stronie 41. pokazano (i opisano) koncepcyjne Renault Megane Coupe, które francuski koncern pokazał w tym roku w Genewie. My zaprezentowaliśmy to auto tutaj, a potem pokazaliśmy kolejnych kilkanaście zdjęć tego ciekawego konceptu.
Tekst autorstwa Redaktora Wojciechowicza towarzyszący zdjęciom Megane Coupe Concept jest tak entuzjastyczny, że powinniście się z nim koniecznie zapoznać!
I tym jakże optymistycznym akcentem kończymy przegląd „Motoru”. Nie dlatego, by zakończyć miło, ale dlatego, że to już był ostatni artykuł poświęcony francuskiej motoryzacji.
Krzysiek Gregorczyk
Najnowsze komentarze