„Motor”, podobnie jak „Auto Świat”, pokazał na okładce aktualnego wydania tylko jedno auto francuskie, wciskając je gdzieś na dole strony. To dokładnie ten sam Citroën C-Elysee, co w konkurencyjnym tygodniku, ciekawi więc jesteśmy oceny tego samochodu.
„Motor” nr 45 (3098) z 5.XI.2012
Stron: 56 (z okładką)
Cena: 1,99 zł
Koszt 1 strony: ponad 3,5 grosza
Warto kupić? Można
O jakich interesujących nas markach piszą: Citroën, Peugeot, Renault, Dacia
Jakie modele opisano/pokazano/wspomniano: Berlingo, C-Elysee, C1, C4 Aircross, C5, 107, 206, 208, 307, 407, 4008, Clio, Laguna, Dokker, Duster, Logan
Citroëna C1 i Peugeota 107 wspomniano króciutko na dole strony 4., co odnotowujemy z dziennikarskiego obowiązku.
Dwie strony dalej na marginesie strony 6. znajdziecie krótką notatkę poświęconą współpracy koncernów PSA Peugeot Citroën oraz General Motors.
Przyszło mi do głowy podczas przeglądania „Motoru”, że „urawniłowka” marki Volkswagen przechodzi już sama siebie ;-) Nie dość, że te samochody są podobne do siebie, to nawet nazwy modeli tworzy się tam czasem przez anagramowanie. Zauważcie, że nazwa małego crossovera Taigun składa się z tych samych, lekko przestawionych liter, co Tiguan…
Peugeot 107 powrócił na polski rynek, o czym pisaliśmy niemal miesiąc temu, a teraz wspomina o tym – na marginesie strony 8. – także „Motor”. W tej krótkiej notatce pojawiła się też wzmianka i Citroënie C1.
Citroëna C4 Aircross i Peugeota 4008 pokazano na stronach 10-11 jako potencjalnych konkurentów dla opisanego tam Suzuki S-Cross.
Citroëna C-Elysee opisano na stronach 14-15 i niestety nie mogę tego tekstu pochwalić. Już od samego początku wciska się nam, czytelnikom, że auto wygląda, jakby zaprojektowano je z dziesięć lat temu. Zupełnie nie wiem, dlaczego. Samochód ma całkiem elegancką i proporcjonalną sylwetkę (opieram swój sąd nie na zdjęciach, ale po obejrzeniu go w Paryżu), a i wnętrze nie pozostawia wiele do życzenia. Zresztą gdyby nawet – pamiętajmy, że to ma być tani samochód dla ludzi, którzy nie chcą angażować wielkich środków w zakup nowego auta w salonie. Najbardziej zastanawia mnie, że takich sformułowań nie używa się w odniesieniu do nowego cudu motoryzacyjnego nad Wisłą, czyli do Škody Rapid. Tam wszystko jest nowoczesne i piękne… Nie ma tanich materiałów, a jest rewelacyjnie dokładny montaż… W C-Elysee zaś „bagażnik można było zgrabniej wkomponować w trójbryłową sylwetkę Citroëna”. Jasne, pewnie m o ż n a było, ale osiągnięty przez projektantów efekt i tak jest dobry, o niebo lepszy, niż w bezpłciowych stylistycznie Škodach!
Owszem, w „Motorze” zaraz pojawił się argument, że dzięki prostej konstrukcji C-Elysee będzie zapewne autem mało awaryjnym i w dodatku tanim w eksploatacji.
Miło zaskoczono mnie również oceniając układy jezdny oraz kierowniczy samochodu. Uznano je wprawdzie za mało dynamiczne, ale przecież ten samochód konstruowano z myślą o komforcie i funkcjonalności, a nie o szybkim pokonywaniu zakrętów. Mam dziwne wrażenie, że zawsze w popularnych tygodnikach dziennikarze przykładają do francuskich aut miarę inną, niż powinni – od samochodów rodzinnych oczekują ofensywnego prowadzenia, a od usportowionych – komfortu. Dzięki temu zawsze mogą „uwalić” opisywane auto. A w przypadku C-Elysee „można nawet mówić o pewnej przyjemności z jazdy, chociaż jeśli ktoś od nowego Citroëna oczekuje sportowych własności, będzie zawiedziony”. Nie macie wrażenia, że ta zawoalowana de facto krytyczna opinia potwierdza jedynie moją tezę?
Żeby było ciekawiej uznano znany silnik 1.6 HDi za pracujący głośno i niezbyt kulturalnie, w przeciwieństwie do jednostki benzynowej o tej samej pojemności skokowej.
Dacię Dokker Van opisano na stronie 30. Uznano, że to bardzo wszechstronne auto użytkowe, które w dodatku ma szokująco niską cenę w porównaniu z rywalami, wśród których wymieniono m.in. Citroëna Berlingo. Znaleziono w zasadzie tylko dwie wady tego samochodu – małe lusterka, przez które niewiele widać, oraz niedostatek schowków wewnątrz kabiny. Poza tym jest znakomicie – spora kubatura, duża ładowność, wysoka funkcjonalność i jedna jedyna rzecz – poza lusterkami – malutka: cena samochodu!
Tekst poświęcony wtryskiwaczom do silników wysokoprężnych znajdziecie na stronach 36-37. To drogie podzespoły, w dodatku narażone na uszkodzenia, dlatego warto sprawdzić, ile trzeba za nie zapłacić w przypadku wymiany. I okazuje się, że mit o drogich częściach do aut francuskich znowu nie znajduje potwierdzenia. W tabelce możecie sprawdzić ceny wtryskiwaczy do kilkudziesięciu samochodów, w tym także do modeli francuskich, z których część wymieniono z nazwy: Citroëna C5, Peugeoty 206, 307 i 407, Renault Lagunę oraz Dacie Logan i Duster.
Masa własna samochodu ma wpływ na wiele parametrów, ale ten, który interesuje nas najbardziej, to chyba spalanie. Nic dziwnego, że niektórzy producenci próbują odelżyć swoje modele i niektórym się to udaje naprawdę skutecznie. Wśród niemal dwudziestu modeli wymienionych w tabelce zamieszczonej na stronie 38. znalazły się trzy auta francuskie. W jednym masa wzrosła w stosunku do poprzedniej wersji (Citroën C5), w dwóch spadła (Peugeot 208 – o 10,6%, oraz Renault Clio – o 2,5%).
Sposobem kształtowania opinii u czytelników może być na przykład „właściwy” tytuł artykułu. Mamy z tym do czynienia na przykład na stronie 46., gdzie zadano pytanie „Francuskie silniki gorsze od niemieckich?” udzielając porady na ten temat. I choć w odpowiedzi stwierdzono, że francuskie diesle należą do wyjątkowo długowiecznych, to niesmak pozostaje. Znają i stosują ten zabieg politycy, którzy nie chcą być oskarżeni o sianie defetyzmu, czy stawianie bezpodstawnych zarzutów, ale czy przystoi to dziennikarzom?…
I to już wszystko, co o naszych ulubionych samochodach napisano w „Motorze” w tym tygodniu.
Krzysiek Gregorczyk
Najnowsze komentarze