Samochód jest na tyle skomplikowanym urządzeniem, iż pewne jego cechy odpowiadają komuś a inne nie. I tak na przykład Skoda Octavia ma duży bagażnik, co niewątpliwie jest plusem tego samochodu, ale bardzo niewygodne fotele z przodu, nie wspominając o tylne kanapie, która w Średniowieczu byłaby zapewne wykorzystywana do tortur. Wnętrze szare i brzydkie, wręcz nijakie. Smutne. Zawieszenie tejże Skody, także w wersji II, jest przeciętne i słabo nadaje się na nasze dziurawe drogi. Ze względu na rozmiar wnętrza Octavia zupełnie nie nadaje się na przestronne auto rodzinne, chociaż takie udaje. Tymczasem z uporem maniaka powtarzany jest reklamowy slogan o przestronnym samochodzie. Uważny czytelnik bierze sobie w tym momencie tabelkę z wymiarami, po czym puka się mocno w głowę. Przyklejony bagażnik i nadmuchana karoseria to jeszcze nie wszystko – pozostaje przecież kwestia rozstawu osi, szerokości samochodu.
Teraz weźmy na tapetę jakieś inne auto. O, kilka numerów temu testowano niemiecki samochód. Już zresztą na wstępie napisałem o zachwytach nad wspaniałym czuciem drogi. W tym samym teście ten sam autor rozwodzi się długo nad faktem, że w konkurencyjnym aucie francuskim tejże drogi nie czuć. Że kierownica izoluje od podłoża. Człowieku! Gdybyś ty chociaż raz pojeździł po polskich dziurawych drogach, to oczywistym by było, że twarde zawieszenie i bezpośrednie czucie na kierownicy to w Polsce pomyłka, nieporozumienie, tragedia dla kierowcy i jego pasażerów. Co innego w kraju, gdzie drogi są równe i proste. Ale u nas nie. Krytyczny czytelnik czyta i kręci głową. Rzuca okiem pod artykuł a tam nie ma nazwiska autora tylko jakiś skrót. Hmm, 80% tekstów w tych kolorowych piśmienidłach to tłumaczenie. I jakby dla zachowania resztek poczucia przyzwoitości czasem trafi się coś w miarę obiektywnego. Szkoda, że w Polsce mało jest wydawnictw, które potrafią mieć własne zdanie.
Nasza redakcja podchodzi do testowania samochodów trochę inaczej. Oczywiście staramy się jeździć i na nowe autostrady w Polsce (zdaje się aktualnie sztuk 2), by sprawdzić prędkość, przyspieszenie i tego typu historie. Ale główne nasze trasy to wątpliwej jakości drogi krajowe i lokalne. Jeśli testujemy jakiś samochód, to jedziemy też do salonu konkurencji. I tak wiemy, że Citroen C4 bardzo spokojnie radzi sobie sobie ze zdecydowanie przecenianym w Polsce Fordem Fokusem a Citroen C6 zachwyca komfortem nawet pracowników salonu BMW, gdzie byliśmy niedawno przy okazji testu, który już wkrótce przeczytacie. Wiemy, że Citroen C4 Picasso jest autem lepszym pod wieloma względami od Forda S-Max a Toyota Avensis w najnowszym modelu to ciasne i niewygodne auto, w porównaniu do Citroena C5. Sprawdziliśmy na własnej skórze, doceniając jednak i zalety tejże konkurencji. Może nam, jako dziennikarzom niezależnym jest nieco łatwiej, bo nie musimy się martwić o wynagrodzenie czy premie.
Nie zwalniamy jednak i naszych czytelników z obowiązku myślenia przy czytaniu. Czytajcie uważnie.
Najnowsze komentarze