Z domu startujemy z samego rana, bo mieliśmy „kawałek” do przejechania, a Organizatorzy przez telefon nalegali, aby być o 9-tej na Rynku Nowomiejskim w Toruniu. Mój pilot – zawzięty siedmiolatek – od razu wyciągnął mapę, aby nawigować mnie do celu (niech się schowa każdy GPS), choć drogę znam na pamięć. W trasie konsumujemy kanapki bez postoju (za to z pomidorem)*, aby zdążyć na czas. Wpadamy do Torunia z obwodnicy wprost na Starówkę, a przed nami toczy się wesoło niebieskie 2CV. Wesoło, bo się buja na boki.* Na drodze na Rynek staje nam zakaz wjazdu – szukamy innej możliwości i kilka minut po 9-tej meldujemy się u organizatorów w Gospodzie pod Modrym Fartuchem.
Po rejestracji otrzymujemy materiały rajdowe w postaci „indiańskiej” instrukcji strzałkowej, informatora PTTK, krótkiej informacji o rejonie, nalepkę z numerem startowym i piękny plakat rajdowy.
Na parkingu spotykamy znajomych z innych rajdów. Szczególnie ekipa szczecińskiego Fantomasa dla niepoznaki zakamuflowała się „opakowaniu zastępczym” ze znakiem Opla. Fantomas uznał jednak, że to i tak lepsze, niż jego osoba w C5…* Ciekawe w jakiej kategorii startowali, bo na pewno nie Citroën. Czyżby w kategorii Afrodyta? ;-)
Okazało się, że Rajd zacznie się wpół do dwunastej, więc czasu mieliśmy sporo na przeczytanie materiałów i na kolejne „małe co nieco”. Mój pilot zabrał aparat fotograficzny i wraz ze swoim rówieśnikiem zniknął, w celu sfotografowania wszystkiego, co tylko przypominało Citroëna.
(A co z tego fotografowania wyszło, możecie obejrzeć w fotorelacji Mikołaja)*
Po zapoznaniu się z materiałami zabrałem swojego pilota, aby pierwszą część trasy Rajdu pokonać „per pedes” i trochę oswoić się „indiańską” instrukcją. Przy okazji spacerku po pięknej Starówce nabywamy mapę Torunia, aby sobie pomagać.
Po powrocie na Rynek pilot znowu znika z aparatem z zamiarem uwiecznienia WSZYSTKICH startujących. Rajd rozpoczynał się slalomem, w trakcie którego należało wziąć plastikowy kubeczek z wodą z podestu, a potem go odstawić na innym jak najmniej rozlewając. Niektórzy w amoku walki o jak najlepszy czas zapominali o tym elemencie. Opony tylko piszczały na kostce Rynku.
W końcu przyszedł czas na nas. Mój pilot musi stać, aby dosięgnąć, a potem odstawić kubek z wodą. Organizatorzy przymykają oko, że nie ma zapiętych pasów. Miał za to szelki.* Dalej jedziemy już rozpoznaną „per pedes” trasą, ale jak wjedziemy na „nieznane”, to szeleści rozkładana mapa Torunia. Komenda „wróć” pada kilka razy. W końcu docieramy na miejsce kolejnej próby sprawnościowej. Czuję się prawie jak Loeb, choć pod maską diesel, nie mam 4×4, a ESP reaguje na każdym zwrocie.
Po próbie ruszamy w kierunku Bydgoszczy. Trasa wiedzie przez Wielką Nieszawkę i w Cierpicach wypadamy na „dziesiątkę”. Zakodowane w głowie hasło „Bydgoszcz” sprawia, że na „szóstce” jadę w jej kierunku, więc po chwili pada komenda pilota „wróć”. Nie pierwszy i nie ostatni raz. Wjeżdżamy w Puszczę Bydgoską i mijamy firmę Andrewex, której początków można się doszukiwać w I połowie XIX wieku. Dalej natykamy się na pamiątkowy obelisk poświęcony zagospodarowaniu dużego pogorzeliska. Mijając prawdziwych turystów na rowerach docieramy do miejsca kaźni w Zajezierzu. Dalej trasa wiedzie do Gniewkowa, skąd ruszamy na Złotniki Kujawskie przez Rojewo. Nie jest nam smutno, bo od jakiegoś czasu jedziemy w kolumnie z „Fantomasami” i załogą jednej „Kaczki”. Razem znajdujemy charakterystyczne punkty i szukamy odpowiedzi na różne pytania. Robotnicy odnawiający kościół w Lisewie Kościelnym tylko się obśmiali słysząc ponownie te same pytania od kolejnych Rajdowiczów. Czyżby ktoś był tu przed nami? ;-)
W Łabiszynie przy kościele znajdujemy ogromny dąb, który objąć może sześciu chłopa, a wieść gminna niesie, że zasadził go sam Jagiełło. Przez Brzozę docieramy do Bydgoszczy, gdzie na parkingu przy Galerii Pomorskiej zlokalizowany jest punkt pomiaru czasu i kolejna próba sprawnościowa. Mamy chwilę czasu na kolejne „małe co nieco”, oraz poobserwowanie jak inni radzą sobie ze zwrotami między pachołkami na wąskiej w sumie przestrzeni między krawężnikami. Załoga z CX’a miała ewidentnie problemy ze zwrotnością, ale tutaj ręczny nie mógł być pomocny. Autka krótkie i z ręcznym na tylne koła radziły sobie doskonale. Ruszamy na próbę. C5 nie należy do zwrotnych i z gracją wieloryba „zaliczamy” krawężnik z wiadomym skutkiem dla felgi. Potem okaże się, że także „załatwiliśmy” jeden pachołek. Następnym razem chyba pojadę rowerem ;-)
Dalej w drogę do ostatniego etapu. Jeden błąd w odniesieniu do jednego zakrętu spowodował, że wyjechaliśmy w kierunku na… Toruń i w pewnym momencie skończyliśmy na jakiejś osiedlowej uliczce. Okazało się, że dwie załogi uwierzyły w naszą nieomylność i… pomknęło za nami. Śmiechu było co nie miara nad mapami województwa kujawsko-pomorskiego. Na szczęście dwie Afrodyty w zgrabnym Seicento okazały się rodowitymi mieszkankami Bydgoszczy (a fajne dziewczyny tam mają…)* i po krótkiej dyskusji doszliśmy do wniosku, że nad Zalew Kornowski, to raczej nie jedzie się przez Toruń. Trasę udało się skorygować na właściwą i uruchomiliśmy łączność na falach kanału 19-tego.
Dalej też zdarzały się „wpadki” – na „indiańskiej” mapie CPN okazał się być jakąś podrzędną stacją benzynową, więc… znowu zabrzmiała komenda „wróć”. Przed Maksymilianowem pewne nieścisłości w pomiarze odległości zaowocowały wizytą pod jakąś jednostką wojskową. Stojąc na przystanku PKS-u w Bożenkowie nie byliśmy w stanie doszukać się zasygnalizowanego zadania. Pomroczność jasna, czy co? W Samociążku oglądamy elektrownię wodną i identyfikujemy ostatnie zdjęcia. Koronowo mijamy piaszczysto-szutrową drogą przez las, gdzie w pełni doceniamy zalety zawieszenia C5-tki. Teraz już prosta droga do ośrodka w Pieczyskach, gdzie mieści się meta Rajdu.
Po zakończeniu Rajdu czas na smaczny posiłek i krótki sportowy relaks – mój pilot musiał pokopać piłkę z innymi rówieśnikami. Zbliża się 20-ta i dla nas czas – musimy wracać do domu. Żegnamy się z organizatorami oraz znajomymi i ruszamy. Z Bydgoszczy wyskakujemy na obwodnicę. Mój pilot śpi snem sprawiedliwego – zasłużył sobie na odpoczynek. Finalnie kończymy ten ciekawy rajd przed północą.
Serdeczne podziękowanie dla wszystkich Współtowarzyszy niedoli. :-D
Gratulacje dla Automobilklubu Toruńskiego za profesjonalnie przygotowaną imprezę.
I na koniec… Czy wiesz, że:
– Toruń jest wpisany na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO?
– Toruń założony został w 1233 roku na mocy prawa chełmińskiego przez rycerzy Zakonu Najświętszej Marii Panny?
– Nowe Miasto Toruń (stąd Rynek Nowomiejski) powstało jako konkurencja dla Starego Torunia w 1264 roku?
– Gospoda pod Modrym Fartuchem była miejscem spotkań flisaków i istnieje w tym miejscu od 1489 roku?
– Toruń był świadkiem zawarcia tzw. I Pokoju Toruńskiego w 1411 roku, który zawarto na Kępie Bazarowej (wyspa na Wiśle)?
– Toruń oficjalnie włączony został do Rzeczpospolitej w 1466 roku na mocy tzw. II Pokoju Toruńskiego?
– Toruń po II rozbiorze Polski trafił do zaboru pruskiego?
– powrót Torunia pod jurysdykcję Rzeczpospolitej nastąpił w 1920 roku?
– w Zajezierzu hitlerowcy w latach 1939-1941 dokonali egzekucji na około 4 tys. mieszkańców m.in. Gniewkowa, Bydgoszczy, Torunia i Inowrocławia?
– Uniwersytet Mikołaja Kopernika powstał w 1945 roku z inicjatywy profesorów przybyłych z Wilna z Uniwersytetu Stefana Batorego?
– wstępny projekt hydroenergetyczny mający na celu spiętrzenie wód rzeki Brdy powstał w latach 1929-1932?
– realizacja tego projektu przypadła na lata 1956-1961, i w jego efekcie powstał Zalew Koronowski?
– spiętrzenie dolnego biegu Brdy dokonano zaporą ziemną?
– Zalew Koronowski zajmuje akwen 1600 ha, jego długość wynosi 36 km, a maksymalna głębokość przekracza 20 m?
– po Zalewie pływają dwa statki wycieczkowe: Niva i Zgłowięda?
Przygotowano na podstawie wspomnień Mikołaja i Jarka z załogi nr 42.
Dopiski oznaczone * pozwolił sobie wstawić Krzysiek Gregorczyk
Najnowsze komentarze