Renault Twingo III zagościło w listopadowym numerze „Top Gear”, który za tydzień straci już swoją aktualność, bowiem do sprzedaży trafi zaraz po listopadowym święcie wydanie grudniowe. Z pewnością jeszcze znajdziecie wydanie oznaczone niewielką „jedenastką”, bo pismo nie rozchodzi się ostatnio, jak świeże bułeczki, co może być powodem ceny – blisko 11 złotych za miesięcznik motoryzacyjny, to nie jest mała kwota. Zwłaszcza w momencie, kiedy wiele informacji znaleźć się da w Internecie, który nie dość, że zapewnia więcej punktów widzenia, to jeszcze z reguły jest szybszy, niż prasa.
„Top Gear” nr 11 (82) z XI.2014
Wydawnictwo: Ringier Axel Springer Polska Sp. z o.o.
Stron: 164 (z okładką)
Cena: 10,90 zł
Koszt 1 strony: ponad 6,6 grosza
Warto kupić? Raczej tak
O jakich interesujących nas markach piszą: Citroën, DS, Peugeot, Renault, Dacia Citroen
Jakie interesujące nas modele opisano/pokazano/wspomniano: C1, C4 Cactus, C4 Cactus Airflow 2L, C4 Picasso, DS, 108, 208, Clio, Eolab, Megane, Twingo, Twizy, sportowe
I właśnie owo Twingo wspomniał we „wstępniaku” zamieszczonym na stronie 8. Redaktor Szymon Sołtysik.
Pierwszy materiał poświęcony francuskim samochodom znajdziecie dopiero na stronach 32-33. Francuzi, jak wiadomo, mają ostatnio hopla z przerzutką na punkcie ograniczenia emisji, a więc i spalania. Na targach w Paryżu pokazano dwa ciekawe koncepty. Jeden, to Renault Eolab, drugi – Citroën C4 Cactus Airflow 2L. W tekście wspomniano też modele Clio i Megane, które prawdopodobnie zaczerpną co nieco ze stylistyki Eolaba. C4 Cactus zaś jest samochodem produkcyjnym, zaś Airflow był pokazem możliwości i kierunków, w których będzie szedł koncern PSA w walce o obniżenie spalania i emisji.
Oczywiście oba samochody i zastosowane w nich technologie dobrze znacie choćby z naszych łamów, ale dobrze, że w „Top Gear” też się je prezentuje.
Citroëna C1 porównano pokrótce z Toyotą Aygo. Znajdziecie ten materiał na stronie 69. Za plus autka z francuskimi insygniami uznano możliwość wyboru silnika 1.2 PureTech (taka jednostka pracowała w testowanym przeze mnie egzemplarzu), a także rolowany dach, który pozwala cieszyć się jazdą z wiatrem we włosach. C1 ma też większy bagażnik – w Toyocie jest do dyspozycji tylko 168 litrów, a w C1-ce aż 196.
Oba autka uzyskały po 6 punktów na 10 możliwych do zdobycia. Dlaczego? Bo cena C1 z mocniejszym silnikiem jest po prostu wyższa.
Przy okazji wspomniano też Peugeota 108.
Test Citroëna C4 Cactusa zamieszczono na stronie 75. Opisano tam auto napędzane silnikiem 1.6 HDi o mocy 92 KM. Redaktor Horodecki uznał, że stylistyka samochodu jest atrakcyjna, choć zauważył też jej przeciwników. We wnętrzu wersji ze zautomatyzowaną skrzynią doszukał się nawet koncepcji z modelu DS, w którym rzeczywiście z przodu była kanapa zamiast dwóch foteli. W C4 Cactusie nie ma kanapy, ale można ulec złudzeniu, jakby była ;-)
Nie spodobały się fotele, które w mieście Autor uznał za wygodne, ale w trasie nie za bardzo. Również jedynie uchylne szyby w tylnych drzwiach nie przypadły do gustu Panu Jarosławowi.
Co do uchwytów do zamykania drzwi nie uważam, by był to przejaw oszczędności, lecz raczej stylu. Nie zauważyłem też „irytująco” powolnego działania nawigacji – wręcz przeciwnie, bardzo mi się ona podobała pod każdym praktycznie względem. A już wkrótce na naszych łamach przeczytacie moje wrażenia z jazd takim samochodem, acz napędzanym silnikiem benzynowym z manualną skrzynią.
Nie sądzę też, by z oszczędności wynikało zastosowanie ciekłokrystalicznego wyświetlacza przed kierowcą.
Silnik oceniono dobrze, za to skrytykowano zautomatyzowaną skrzynię biegów. Na szczęście doceniono zawieszenie, które na polskich drogach spisze się, zdaniem Autora, bardzo dobrze – cechuje je dobre tłumienie i cicha praca. I powiem Wam już teraz, że… nie do końca się zgadzam z tą opinią.
Citroën C4 Cactus uzyskał tylko 6 punktów na 10 możliwych do zdobycia – chyba głównie z powodu skrzyni. Moim zdaniem o co najmniej punkt za mało ;-)
Renault Clio pokazano na stronie 76. w roli rywala dla opisanej tam podobno nowej Škody Fabii ;-)
Kolejne francuskie auto zaprezentowano w teście na stronie 81. To Renault Clio R.S. Monaco GP, które już w tytule uznano za „przekombinowane cacko”. Taki samochód, napędzany 200-konnym silnikiem 1.6 kosztuje niemal 95.000 zł, nie jest więc autem dla każdego. Z pewnością wygląda świetnie i tu zgadzam się z Redaktorem Horodeckim. Autor docenił znakomite hamulce, ale już przyspieszanie niespecjalnie mu się spodobało, a to z powodu dwusprzęgłowej skrzyni biegów. Pan Jarosław stwierdził, że biegi zmieniane są za wolno. Cóż – z pewnością tak właśnie jest, skoro setkę ogląda się po 6,7 sekundy… Oczywiście skrzynia Volkswagena jest dużo lepsza, nie mówiąc już o tej od Porsche. W życiu nie pomyślałbym, że jest inaczej… ;-)
Do tego zbyt sztywne zawieszenie (zapewne w analogicznym Volkswagenie byłoby idealne… byłoby, bo na stronie internetowej tej marki nie znalazłem jakoś Polo GTi, ani niczego takiego; niczego, co miałoby powyżej 110 KM, zrzut z gamy poniżej). Za to niezłe noty zebrał R.S. Monitor, choć Autor i tak wybrałby Fiestę ST, albo Peugeota 208 GTi z manualnymi skrzyniami. Nic więc dziwnego, że Clio uzyskało tylko połowę z możliwych do uzbierania 10 punktów.
Duży materiał poświęcony Renault Twingo opublikowano na stronach 118-125. Pojawiły się tam obie dostępne wersje silnikowe tego ciekawego autka. W tekście znalazłem dowód odwagi Autora – wreszcie ktoś nie bał się napisać, że Volkswagen Up! jest mniej przestronny!
W materiale znajdziecie też odwołania do Dacii oraz do Renault Twizy.
Cały ten tekst zdecydowanie warto przeczytać!
O Formule E, do której bolidy dostarcza Renault, możecie poczytać na stronach 130-133.
Z kolei o wyścigówkach Formuły Renault oraz F1 (Lotus Renault) przeczytacie parę fajnych zdań na stronach 134-140. Też decydowanie warto!
A to jeszcze nie wszystko! Zaglądając na strony 146-151 zapoznacie się z artykułem poświęconym Citroënowi Grand C4 Picasso odwiedzającemu miejsca w Polsce, w których stoją dziwne budynki. Świetny pomysł, bo taka architektura idealnie współgra z jakże nowatorskim kompaktowym minivanem Citroëna.
I to już wszystko, co o francuskich samochodach napisano w datowanym na listopad numerze „Top Gear”.
Krzysiek Gregorczyk
Najnowsze komentarze