Samochody elektryczne tańsze od spalinowych? To brzmi jak niespełnione marzenie, ale specjaliści z Bloomberga przewidują, że będzie to możliwe. Niestety, dopiero w 2025 roku.
W Europie zwiększa się popularność samochodów na baterie, ale wciąż stanowią one tylko niewielki procent rynku. W ciągu pierwszych trzech miesięcy 2017 roku zarejestrowano 24.592 egzemplarze napędzane wyłącznie za pomocą silnika elektrycznego (z czego 9.083 sztuki to Zoe). Przyczyną niskiej popularności tych pojazdów jest wiele. Klientów martwi, nie bezpodstawnie zresztą, dostępność stacji ładowania, długie godziny spędzone na „tankowaniu”, zbyt mały zasięg oraz ceny. Obecnie są one ponad dwa razy wyższe niż pojazdów spalinowych. Dla przykładu, za podstawową wersję Clio w Polsce zapłacimy 42.400 zł, z kolei gdybyśmy chcieli zostać właścicielami Renault Zoe, to potrzebujemy już kwoty przynajmniej 89.900 zł (plus miesięczna opłata za wynajem akumulatorów). Według badań Bloomberg New Energy Finance wkrótce dojdzie do wyrównania tych cen, a w 2025 roku auta elektryczne będą wręcz tańsze od modeli zasilanych napędem konwencjonalnym.
Spadek cen będzie związany ze spadkiem cen akumulatorów, które obecnie stanowią nawet połowę wartości samochodu elektrycznego. Według prognoz Bloomberga, koszt baterii zmniejszy się o ok. 77 proc. w przeciągu lat 2016-2030, co spowoduje, że ceny samochodów również staną się bardziej atrakcyjne dla klientów.
Renault, producent Zoe – najpopularniejszego samochodu elektrycznego na rynku europejskim przewiduje, że cena tego modelu zrówna się z ceną Clio. Gilles Normand, dyrektor działu samochodów elektrycznych francuskiego koncernu twierdzi, że nastąpi to do roku 2020. Jest to związane z „technologią redukcji kosztów” elektrycznych pojazdów koncernu oraz podwyższeniem cen samochodów spalinowych, które będą musiały spełniać coraz bardziej rygorystyczne przepisy związane z emisją spalin.
Najnowsze komentarze