Carlos Tavares, szef koncernu Stellantis, ma zagwarantowane stałe wynagrodzenie w wysokości 2 mln euro rocznie. Jednak to nie wszystko. W zależności od osiąganych celów, jest mu wypłacana premiera. W 2021 roku wyniosła ona aż 17 mln euro. Wszystko to w związku z bardzo dobrymi wynikami finansowymi koncernu Stellantis.
Carlos Tavares ma powody do zadowolenia. Łączne wynagrodzenie w wysokości 19 milionów euro, z czego 2 mln to pensja a 17 mln to premia, wynikają z osiągania odpowiednich wyników finansowych. Stellantis miał osiągnąć w zeszłym roku ponad 13 mld euro zysku, co jest wynikiem równie znakomitym co budzącym sporo pytań w branży motoryzacyjnej. Fakt osiągnięcia tak dużego zysku wykorzystali m.in. związkowcy, którzy żądają podwyżek płac i zakończenia programów wspierających odejścia z koncernu.
Zobacz: Stellantis ze słabymi wynikami w Polsce
Tavares próbuje polepszyć ten wynik, zmieniając zapisy umów z dostawcami. Chce na nich przerzucić ryzyko wzrostu cen oraz uzyskać od nich zwrot wygenerowanych oszczędności. Jednak tu może pójść mu już znacznie gorzej. W Kanadzie dostawcy części powiedzieli Stellantis zdecydowanie nie i prawdopodobnie koncernowi nie uda się przeforsować niekorzystnych dla dostawców umów.
We Francji dostawcy też nie są zadowoleni z wielkich zysków Stellantis. Związkowcy z kooperującego z koncernem zakładu Contitech (część grupy Continental) mówią wprost: zarabiamy mało, zyski naszej firmy są coraz mniejsze i nie pozwolimy, by Stellantis to wykorzystywał.
Zobacz: Stellantis nie wyklucza zamknięcia zakładów w Rosji w związku z wojną na Ukrainie
Zmiana umów dealerskich również nie idzie tak gładko, jak planowano. Część sieci rozważa, przynajmniej w Polsce, czy warto pozostawać w koncernie, który nie pozwala na osiąganie sensownego poziomu zysku. W Austrii, Francji i Hiszpanii trwają też rozmowy na temat budowy europejskiego porozumienia dealerów Stellantis w celu zablokowania niekorzystnych zapisów umów.
Źródło: własne, L’argus
Najnowsze komentarze