Włoski rząd musi interweniować w sprawie likwidacji miejsc pracy w fabrykach Stellantis we Włoszech. Pomimo ogłoszenia przez Carlosa Tavaresa optymistycznego planu rozwoju, włoskim fabrykom grozi częściowa likwidacja. Związkowcy oskarżają zarząd firmy o działanie na szkodę pracowników a sytuacja jest wyjątkowo napięcia – donoszą włoskie media. Problem dotyczy ponad 50 tysięcy osób zatrudnionych w przemyśle motoryzacyjnym.
Fabryki Fiata we Włoszech pracują na jedną trzecią swoich mocy produkcyjnych, a zwolnienia stały się tak masowe – obecnie są dwa razy większe niż przed pandemią. Włoskie związki zawodowe domagają się rzetelnej debaty na temat planu produkcji oraz badań i rozwoju we Włoszech. Dodatkowym problem jest fakt, że oddala się perspektywa uruchomienia we Włoszech dużej fabryki akumulatorów do samochodów elektrycznych. Stellantis może ją zlokalizować w innym kraju o ile włoski rząd nie zapewni odpowiedniego wsparcia finansowego.
Zobacz: Stellantis ma złe wiadomości dla swoich dealerów.
Plan rozwoju koncernu Stellantis, ogłoszony w marcu przez Carlosa Tavaresa, wzbudził wiele pytań i wątpliwości po stronie włoskiej. W kraju tym przy produkcji samochodów zatrudnionych jest obecnie ponad 50 tysięcy osób.
„Nie wystarczy ogłosić 100 premier nowych samochodów do 2030 roku i cele potrojenia przychodów z samochodów premium i luksusowych firm Maserati, Alfa Romeo, Lancia i DS” – mówił sekretarz generalny związków Stellantis. – „Chcemy wiedzieć, jakie są perspektywy produkcji dla włoskich zakładów i jaki jest harmonogram”.
Najgorzej wygląda sytuacja w zakładach Cassino. Nawet uruchomienie produkcji nowego Maserati Grecale nie wystarczy dla utrzymania i tak mocno zredukowanej załogi. Kiedyś w fabryce pracowało 5.000 osób, dzisiaj jest nieco ponad 3.000. Opóźnienia w produkcji, wynikające z braku półprzewodników oraz innych części podzespołów, są tak duże, że trzeba zwalniać kolejnych robotników. Zakład Pomigliano czeka na opóźnioną produkcję Alfy Romeo Tonale. Tu pracuje blisko 4.500 osób. Z kolei zyskowna produkcja Fiata Ducato i pokrewnych aut może zostać przeniesiona do Polski.
Zobacz: Stellantis ma kłopoty z dostawą części i podzespołów. Stoją kluczowe fabryki
Carlos Tavares chce podwoić zyski koncernu do 2030 roku, jednocześnie obniżając koszty produkcji, dystrybucji i marketingu wszystkich marek Stellantis. Oznaczać to będzie m.in. zwolnienia i redukcje nie tylko personelu fabryk ale również osób w biurach. Stellantis wręcz wprost zachęca do rezygnowania z pracy, rozsyłając e-maile z poradami jak znaleźć nową pracę i jak napisać CV, co wywołało m.in. protest francuskich związków zawodowych.
W samym Stellantis rośnie też grono osób przeciwnych działaniom Tavaresa, obwiniających go za zmniejszające się wolumeny sprzedaży i utratę udziałów na części rynków. Jeden z obszarów konfliktu to sieć dealerska.
źródło: Il Manifesto, Le Figaro, własne
Najnowsze komentarze