Nowy Fiat 600e ma być mocnym graczem w segmencie B-crossoverów. Ma modny retro-wygląd, nowoczesny, elektryczny napęd i znaczek marki, która o małych, miejskich autkach wie wszystko.
18 stycznia mieliśmy okazję zasiąść za kierownicę “nowego Seicento” na jego ojczystej ziemi. Mamy oczywiście na myśli Polskę, bo Fiat 600e produkowany jest w Tychach.
W towarzystwie “sześćsetki” spędziliśmy dokładnie 40 minut, a jeździliśmy po zatłoczonym centrum Katowic w godzinach szczytu. Wprost idealne warunki dla małego elektryka. Odliczając 10 minut na krótką sesję zdjęciową, przejechaliśmy całe 6 km. Jak było? O tym za chwilę. Odpowiedzmy najpierw na pytanie, czym jest Fiat 600e.
To przedstawiciel segmentu B z długością nadwozia wynoszącą 4,17 m. Powstaje na tej samej płycie podłogowej, co Jeep Avenger, a już niedługo także Alfa Romeo Milano. Zjeżdża z taśm produkcyjnych fabryki Stellantisa w Tychach.
„Prezentowany dziś model występuje w wersji 100% elektrycznej, co świadczy o zaangażowaniu marki Fiat w transformację energetyczną w Europie. Jesteśmy również zaangażowani społecznie, dlatego chcąc odpowiadać na potrzeby klientów, będzie dostępna też wersja hybrydowa” – zapowiada Klaudia Dawidko, PR manager marki Fiat.
Póki co, do dyspozycji mieliśmy wersję elektryczną. Autko wyposażono w akumulator o pojemności 51 kWh netto i silnik o mocy 156 KM. Moment obrotowy wynosi 260 Nm. Zasięg w cyklu miejskim wg WLTP określono na imponujące “ponad 600 km”. To oznacza, że zużycie energii musiałoby wynieść zaledwie 8,5 kW/100 km.
Na koniec naszej przejażdżki, komputer wskazał 24,7 kWh/100 km. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że było kilka stopni poniżej zera, korzystaliśmy z takich dobrodziejstw wyposażenia, jak grzane fotele, a średnia prędkość jazdy po zakorkowanych ulicach Katowic wyniosła 11 km/h. Ponadto dystansu 6 km nie można uznać za reprezentatywny. Ładowanie? Maksymalnie z mocą 100 kW, czyli 80% baterii da się odzyskać w niecałe pół godziny.
Jak się jeździ Fiatem 600e? W miejskiej dżungli naprawdę przyjemnie. Dzięki elektrycznemu napędowi samochód jest bardzo dynamiczny przy prędkościach, jakie osiągamy w mieście. Pozwala błyskawicznie włączyć się do ruchu, czy ruszyć spod świateł.
Nasza testowa, bogato wyposażona wersja, miała szereg udogodnień, których jeszcze kilka lat temu próżno było szukać w segmencie B, a szczególnie w marce kojarzonej z tanimi samochodami. Wspomnę tu choćby o masażu fotela kierowcy. Ponadto do dyspozycji mieliśmy kamerę cofania z naprawdę dobrej jakości obrazem, adaptacyjny tempomat, czy elektrycznie unoszoną klapę bagażnika.
Skórzane fotele i kierownica pozwalały poczuć się nieco premium, ale na boczkach drzwi i desce rozdzielczej królowały raczej plastikowe elementy wykończenia. Osobny panel do sterowania klimatyzacją to wygodne rozwiązanie. Przyzwyczajenia wymaga za to sposób wybierania kierunków jazdy, również za pomocą przycisków. Wiele elementów wnętrza jest tu bliźniaczych z Jeepem Avengerem, choć sam projekt deski rozdzielczej został nieco zmieniony. Ilość miejsca z tyłu jest w porządku, jak na ten segment, ale wiele zależy tu od ustawienia przednich foteli. Środkowe miejsce należy traktować tylko jako awaryjne. Bagażnik liczy 360 litrów.
Z zewnątrz Fiat 600e wyraźnie nawiązuje do historii, a dokładniej do modelu 600 z 1955 roku. Po sukcesie nowożytnej “pięćsetki”, zdecydowano się kontynuować trend wskrzeszania historycznych modeli i trzeba przyznać, że Włochom wychodzi to znakomicie.
W podniesione nadwozie crossovera umiejętnie wpisano tu charakterystyczne przednie reflektory, które jednocześnie wyglądają nowocześnie. Wzorzyste, aż 18-calowe alufelgi, przyciemniane szyby z chromowanymi ramkami i niebanalne lakiery nadwozia – to wszystko sprawia, że 600e przyciąga spojrzenia na ulicach. Obok licznych emblematów z nazwą modelu, na karoserii znajdziemy też motyw włoskiej flagi. To na wypadek, gdyby ktoś, tak jak ja kilka akapitów wyżej, stwierdził, że to polski Fiat.
Ceny Fiata 600e startują od 165 tys. zł za wersję (RED). Za topową La Primę trzeba wydać co najmniej 190 tys. zł. Mimo wszelkich zalet tego auta, z pewnością nie są to małe kwoty, jeśli mówimy o segmencie B.
Przy okazji zorganizowanej 18 stycznia prezentacji, mieliśmy okazję obejrzeć od środka fabrykę Stellantisa w Tychach. Zobaczcie zdjęcia z taśm produkcyjnych Fiata 600e i Jeepa Avengera. Jeszcze w tym roku dołączy do nich pierwsza elektryczna Alfa Romeo, czyli model Milano. Co ciekawe, podczas naszej wycieczki zorganizowanej po fabryce, dało się zauważyć skrzętnie ukryte, pierwsze egzemplarze Alfy pod ciemnymi pokrowcami. Oczywiście w tych rejonach obowiązywał kategoryczny zakaz robienia zdjęć.
A więcej fotografii znajdziecie w galerii poniżej.
Najnowsze komentarze