Nie jest wykluczone, że ceny nowych samochodów mogą pójść w górę. To efekt zakłóceń dostaw części i komponentów drogą morską na Morzu Czerwonym.
Szlak handlowy, wiodący przez Morze Czerwone, odpowiada za 12% wartości morskiego handlu na świecie. To tędy płyną dostawy dla sektora motoryzacyjnego z Azji. Ataki na statki handlowe, które trwają od kilku tygodni, zdezorganizowały ruch i spowodowały wielotygodniowe opóźnienia. Firmy motoryzacyjne stają przed widmem opóźnień i wzrostu kosztów a więc także przed decyzją o wzroście cen nowych aut.
Zobacz: wiadomości motoryzacyjne. Codziennie
Aby uniknąć konfliktu, statki wybierają dłuższą drogę wokół Afryki, co generuje dodatkowe obciążenia finansowe, nawet milion dolarów na jeden transport a cała podróż wydłuża się 10-11 dni. Niektóre firmy, tak jak Stellantis, wybrały też inne metody zarządzania zakłóceniami dostaw – część przesyłek koncernu wysyłana jest drogą lotniczą.
Zobacz: testy nowych i używanych samochodów. Pomiary, opinie, spalanie
Zwiększone koszty zostaną przerzucone na odbiorców końcowych, dlatego w najbliższych tygodniach możemy spodziewać się wzrostu cen w salonach. Nie powinny to być jednak zmiany duże.
Tymczasem na Morzu Czerwonym trwa akcja militarna, prowadzona przez siły USA oraz Wielkiej Brytanii. Celem jest uniemożliwienie ataków, prowadzonych z terenu pogrążonego w konflikcie zbrojnym Jemenu i zapewnienie bezpieczeństwa międzynarodowego handlu. Konflikt związany jest z sytuacją na Bliskim Wschodzie, w tym w Palestynie.
Najnowsze komentarze