Zakup używanego samochodu zwłaszcza, wiąże się z pewną dozą ryzyka i braku pewności. Oczywiście możemy trafić na rzetelną osobę która dokładnie przedstawi nam aktualny stan samochodu ze wszelkimi jego bolączkami. Znajdziemy jednak także handlarzy dla których liczy się szybka sprzedaż, często pojazdu o bogatej historii. Kilka prostych zabiegów wystarczy by statystyczny kierowca przeoczył ślady wypadkowej przeszłości.
Kupując auto nowe przynajmniej w teorii otrzymujemy idealny produkt bez żadnej przeszłości wypadkowej – choć historia zna inne, bardzo bujne przypadki wydawania klientom uszkodzonych poważnie w transporcie pojazdów. Takiego komfortu nie mają już kierowcy szukający czterokołowego szczęścia na rynku wtórnym. Część z nas lub osób nam znanych padła ofiarą zaradnego handlarza, odmładzającego samochody.
O ile proceder regulacji wskazań licznika w Polsce od kilku lat jest napiętnowany przez władze, przynajmniej w teorii, o tyle inne zabiegi już nie. Gross importowanych do Polski samochodów nadal w drodze do nowego domu gubi kilkaset tysięcy kilometrów swojej historii, zaś my bezwiednie to kupujemy.
O rzeczywistym przebiegu samochodu świadczy nie tylko wskazanie licznika, które z łatwością można dostosować do wizji sprzedawcy. Dużo informacji przekaże nam także kondycja karoserii a przede wszystkim wnętrza – stopień zużycia tekstyliów. I właśnie tych elementów coraz częściej dotyczą zabiegi handlarzy, głównie w egzemplarzach które przedstawiają wysoką wartość.
Część wybrednych klientów oględziny samochodu rozpoczyna od kontroli karoserii z miernikiem grubości lakieru. Wystarczy jednak wymienić zniszczone elementy poszycia takie jak błotniki, maskę lub drzwi aby całkowicie oszukać kupującego. W przypadku popularnych modeli dokupienie całych elementów w idealnym kolorze nie stanowi większego problemu. Odrobina pracy własnej wystarczy aby zamaskować ślady mniej lub bardziej poważnych napraw wypadkowych. Poza sprawdzeniem szczelin między elementami poszycia sprawdźmy także stan śrub mocujących – zdarte, noszące ślady odkręcania są wystarczającym powodem do dociekliwych pytań i dalszej kontroli. Zweryfikujmy także datę produkcji lamp, nie mogą być nowsze niż pojazd – chyba że zostały wymienione po wypadku.
Wnętrze pojazdu również pozwoli nam w przybliżeniu ocenić rzeczywisty przebieg samochodu, zużycie koła kierownicy, fotela kierowcy czy elementów plastikowych. W egzemplarzu bez ingerencji poznamy charakterystyczne oznaki normalnego użytkowania – lekko wytarta kierownica, zagnieciony i wysiedziany fotel kierowcy. Problem w tym, że wymiana wnętrza w dzisiejszych czasach jest banalnie prosta. Zniszczone fotele i boczki drzwi w całym komplecie w kilka chwil znajdziemy w internecie, dotyczy to także kierownic i wszystkich plastikowych elementów. Ich wymiana wprawnej osobie zajmie niezbyt wiele czasu, zaś efekt będzie fenomenalny.
Kupując samochód po takich zabiegach możemy trafić na przysłowiową skarbonkę bez dna. Z tak prozaicznego powodu właśnie warto wnikliwie sprawdzać używane samochody przed zakupem, nawet wprawne oko pod wpływem zakupowych emocji może przeoczyć bardzo istotne szczegóły.
Najnowsze komentarze