Zimowa aura wróci do nas lada chwila. Drogowcy zgodnie z tradycją będą wielce zaskoczeni nieprzewidywalnym atakiem zimy, co skutecznie na kilka godzin sparaliżuje niejedno miasto i główną trasę w Polsce. Na szczęście każdy z nas, kierowców może i powinien przygotować swój samochód we własnym zakresie do zimowych warunków – wpływając na własne bezpieczeństwo i żywotność samochodu.
Opony warto zmienić, gdy temperatura w nocy zacznie spadać w okolice zera. Nie czekaj na pierwsze opady śniegu, bo wtedy wtedy zaczną się kolejki w warsztatach i zmarnujesz mnóstwo czasu. Nieco wcześniejsza wymiana opon niczym nie grozi i nawet jeśli przez kilka dni będzie ciepło, to będziesz mieć spokój.
Kluczem do zimowego sukcesu nie są tylko opony. Nawet ogumienie z najwyższej półki na niewiele się zda jeśli zawieszenie w naszym samochodzie jest w fatalnym stanie. Niesprawne amortyzatory, wszelkie luzy będą destrukcyjnie wpływać na trakcję, pewność prowadzenia w trudnych warunkach. Pojazd może zachowywać się w nieprzewidywalny sposób. Należy także obowiązkowo skontrolować kondycję układu hamulcowego – jego roli nie trzeba chyba tłumaczyć.
Kilka nadchodzących miesięcy wiąże się także z krótkim dniem. Większość z nas drogę do pracy i powrotną będzie pokonywać po zmroku. Tutaj z kolei pierwsze skrzypce gra wydajne i sprawne oświetlenie. W zdecydowanej większości współczesnych samochodów klosze przednich lamp nie są szklane, lecz wykonano je z plastiku. W efekcie już po kilku latach są wypłowiałe i mocno ograniczają efektywność oświetlenia.
Najlepszym tego przykładem jest Renault Laguna III generacji, którą posiadam. Nasz egzemplarz z 2013 roku mimo niewielkiego udokumentowanego przebiegu reflektory ma w katastrofalnym stanie. Ksenonowe reflektory na chwilę obecną sprawują się gorzej niż oświetlenie w trzydziestotrzyletnim Peugeocie 605. Problem zmatowiałych kloszy w większości rozwiąże ich polerowanie – które z powodzeniem możemy wykonać we własnym zakresie.
Po mechanice przyjrzyjmy się wnętrzu. Sprawna wentylacja i klimatyzacja zagwarantuje nam brak problemów z parującymi od wewnątrz szybami. Aby ograniczyć właśnie ten niechciany proceder warto dbać o czystość w samochodzie. Zwłaszcza zimą na obuwiu czy odzieży wnosimy do kabiny masę wilgoci, cykliczne suszenie wnętrza to jedyne rozwiązanie.
Niestety niekończącym się problemem polskich kierowców jest sól uporczywie rozsypywana przez drogowców. Zimą nawet drobne uszkodzenie powłoki lakierniczej i warstwy ochronnej spowoduje punktowy rozwój korozji. Niestety, w wielu modelach jedynym sposobem na utrzymanie karoserii w nienagannym stanie jest coroczna kontrola i dokonywanie interwencyjnych zaprawek.
Ciekawym przykładem różnic w jakości ochrony antykorozyjnej jest porównanie Peugeota 508 I generacji i Renault Laguny III. O ile Laguna stanowi klasowy wzór, o tyle 508 rok do roku wymaga kilku godzin spędzonych w garażu. Oczywiście, rdzawych punktów nie widać gołym okiem, dopiero wejście pod samochód pokazuje drobne problemy na progach i wnętrzu nadkoli – z analogicznym problemem zmaga się także C5 X7, o czym gros właścicieli nie wie, bo nie kontroluje stanu technicznego.
Zima to także idealne warunki by oberwać niedokładnie zamontowaną osłonę silnika, nadkole czy zderzak. Spotkanie z bryłą lodu lub z zaspą niejednokrotnie zakończy się szkodami w plastikowych elementach. Nic jednak nie zastąpi zdrowego rozsądku kierowcy i krytycznego podejścia do swoich i innych możliwości.
Najnowsze komentarze