Chociaż samochód elektryczny jest prostszy w produkcji, niż klasyczne auto spalinowe, to i tak wymaga bardzo dużej ilości części, podzespołów, materiałów i pracy ludzkiej. Jak to wygląda w praktyce?
Dzisiejsze samochody składają się z ponad 30 tys. części produkowanych w wielu niezależnych od siebie fabrykach. Zakłady produkcyjne można podzielić ze względu na ich ulokowanie w łańcuchu produkcji na kilka poziomów.
- Na samym szczycie piramidy produkcyjnej znajduje się OEM (Original Equipment Manufacturer), który jest producentem samochodu, np. Renault czy Stellantis.
- Bezpośrednio z OEM współpracują dostawcy komponentów, czyli Poziom 1, np. Bosch, Delphi, Aptiv, ZF Group.
- Poziom 2 to dostawcy półproduktów, którzy nie współpracują bezpośrednio z OEM – są to często firmy SME (Small and Medium Enterprises), czyli małe i średnie, które nie są znane poza branżą, np. SPINKO sp.z o.o.
- U podstawy zaś znajdują się firmy Poziomu 3, czyli dostawcy surowców – BASF, Umocore i tym podobne.
W tradycyjnym łańcuchu wartości obowiązuje zasada, w myśl której największe marże osiąga OEM. To, co wyróżnia branżę elektromobilności, to fakt, iż największe marże produktowe obecnie
przypadają dostawcom Poziomu 2.
Panuje również zasada, że firmy znajdujące się na dalszych poziomach łatwiej jest zastąpić. Jest do dobra informacja dla wszystkich tych, którzy chcą włączyć się w produkcję pojazdów elektrycznych na jednym z poziomów. Pojawiają się też nowe technologie i pomysły – to bardzo przyszłościowa produkcja.
źródło: Polska Izba Rozwoju Elektromobilności
Najnowsze komentarze