Zbudowana w Kolinie fabryka będąca wspólnym przedsięwzięciem Toyoty i koncernu PSA, zanotowała w ubiegłym roku 2,2 miliarda koron czeskich straty i to przy niespełna dziesięciokrotnie większych obrotach. Czy to znaczy, że produkcja „trojaczków z Kolina” jest zagrożona? Wręcz przeciwnie!
Wspomniana wyżej strata została „wypracowana” w ubiegłym roku. Nie dziwi, oczywiście, nikogo, kto zechce się choć chwilę zastanowić, jakie były przyczyny ujemnego wyniku finansowego TPCA. Związane są one bowiem – jak się wielu z Was domyśla – z ogromnymi inwestycjami – wszak dopiero w ubiegłym roku na dobre ruszyła produkcja „trojaczków” i fabryka zaczęła odnotowywać przychody. Wcześniej od podstaw zbudowano nowoczesny zakład, co nie jest przecież tanim przedsięwzięciem.
Nie bez znaczenia jest również fakt, że dopiero w tym roku fabryka TPCA w Kolinie osiągnie pełną moc produkcyjną sięgającą 300 000 sztuk samochodów rocznie. Straty będą więc coraz mniejsze, acz inwestycja zwracać się będzie przez kilka ładnych lat, co jest uwzględniane przez zarząd spółki.
Management TPCA liczy zresztą na to, że zakład w Kolinie stanie się wkrótce najlepszym producentem małych autek w Europie, zwłaszcza tych przeznaczonych dla mniej zamożnych klientów, bądź potrzebujących drugiego i dalszych aut w rodzinie.
Przy okazji warto dodać, iż Czechy stają się naprawdę ważnym graczem na rynku produkcji samochodów, zwłaszcza w naszej części kontynentu. Szacuje się, że w tym roku globalna produkcja osobówek i lekkich aut użytkowych w tym kraju sięgnie 785 tysięcy sztuk, a za cztery lata przekroczy milion! Fabryka TPCA przez pierwsze sześć miesięcy br. wyprodukowała 159 282 samochody.
A przed paroma dniami niektórzy polscy dziennikarze cieszyli się niezmiernie z faktu, że w o wiele większej Polsce w analogicznym okresie czasu z taśm produkcyjnych (montażowych…) zjechało 298 422 samochody… Ale u nas najważniejsze jest dobre samopoczucie…
KG
Najnowsze komentarze